Latawiec z betonu

Ocena: 5 (5 głosów)
opis

Dziś śmiejemy się i wstydzimy wszelkich reliktów PRL-u, postrzeganych jako zimne widma socjalizmu, które kiedyś były najważniejszymi osiągnięciami polskich inżynierów! Chlubą (do pewnego czasu) okrył nas drugi (wtedy) pod względem długości budynek mieszkalny, tzw. falowiec, zbudowany w latach 70. XX wieku na gdańskim Przymorzu.

 
Monika Milewska swoją książkę rozpoczyna od rozdziału stylizowanego na biblijną opowieść o stworzeniu świata. Jak i w Księdze Rodzaju, tak i w „Latawcu z betonu” obserwujemy stopniowe powstawanie świata (falowca), chwilowe szczęście w tym swoistym Raju, ale i grzechy Inżyniera. To właśnie bezimienny, 35-letni, Inżynier jest tu przewodnikiem, oprowadzającym czytelnika po swoim dziele życia niczym Wergiliusz po dantejskim piekle.


Projektant najdłuższego falowca Europy jest niezwykle dumny ze swego dzieła. Nie tylko zdobył sławę, ale i uznanie władzy, która hojnie obsypuje zdolnego inżyniera benefitami (a to talon na telewizor dostanie, a to telefon mu zakładają, pierwszemu!). Oczywiście nie ma niczego za darmo, skoro władza jemu, to musi i on władzy – ale dużo nie potrzeba, wystarczy jakiś raporcik raz w miesiącu, imprezka z kolegą i jakiś mały donosik od czasu do czasu. I nawet nie ciąży mu już tak bardzo odejście żony z córkami. Teraz przecież jest kimś! Co prawda to nie jest kariera we Francji, ale od czegoś trzeba zacząć.


Nastaje czerwiec 1975r. Inżynier korzysta z należnego mu urlopu, rozpoczyna podróż po swoim ukochanym projekcie. Zwiedza każdy segment po kolei, odbywając niezwykłą wędrówkę w głąb… przyszłości. Najpierw trafia do roku 1976, do wiejskich gospodarzy, którzy w skromnym mieszkaniu prowadzą hodowlę świń, krowy, kur i – w sezonie – karpi! Inżynier jest zdziwiony, że pod numerem 103 mają już kalendarz na przyszły rok, ale dopiero kolejne wizyty budzą w nim niepokój. W następnej klatce bowiem odwiedza katoliczkę, która ogląda transmisję pielgrzymki papieża-Polaka. Dociera aż do XXI wieku. Co przytrafia się bohaterowi? Sen, przywidzenie, początki schizofrenii?


Każda kolejna podróż do nowego mieszkania to nie tylko wędrówka w coraz to dalszą przyszłość. Wszyscy lokatorzy skarżą się Inżynierowi na niewygody i niedoskonałości budynku, przeklinając jego budowniczego. A to za niski sufit, a to mrówki, pęknięcia, nie do końca sprawna winda, źle zaprojektowane galerie, przemarzające ściany, ciasnota itd. Ludzie czują się zmęczeni i zbulwersowani życiem w takich warunkach – do mężczyzny dociera, że to, co w jego oczach było idealne okazało się niewypałem. Barwne postacie także wiele mówią same o sobie, mimochodem.


W książce Milewskiej mamy przekrój polskiego społeczeństwa – kogóż tu nie ma (od wieśniaków, przez zdemoralizowaną młodzież, nadgorliwą sekretarkę, do naukowców wyjeżdżających na zagraniczne stypendia). Przede wszystkim jednak w powieści ważną rolę grają elementy budujące naszą polskość. Nie bez znaczenia wymienia się tu też „Brombę i innych” Macieja Wojtyszki, która nie tylko jest rekwizytem jak obrazek z Karolem Wojtyłą, asparagus, kolekcja puszek czy termometr z parą góralską, pełni o wiele istotniejszą funkcję.


„Latawiec z betonu” to świetnie skonstruowana (forma podporządkowana wizji falowca) i jeszcze lepiej napisana powieść o tożsamości narodowej – pełna symboli, subtelnych aluzji i wyraźnych nawiązań. Milewska pokazała wszystkie ważne punkty w biografii polskiego społeczeństwa. Choć na co dzień wiele nas dzieli, to jednak równie dużo nas też łączy – przede wszystkim przeszłość. Lektura tej książki przynosi mnóstwo radości z wyłapywania bardzo naturalnie (znakomicie autorka to zrobiła, chylę czoła!) wplecionych w tok narracji „smaczków”.


Falowiec miał nas zmienić, wyleczyć nas z naszej dulszczyzny, z naszego filisterstwa, stworzyć z nas jedną wielką wspólnotę ludzi równych sobie. A my jak ten Kargul z Pawlakiem grodzimy kolejne klatki, odcinamy kawałki galerii, z tego, co wspólne, czynimy najnaszejsze. Autorka, jak widać choćby w języku powieści, drastycznie rozprawia się z narodowymi wadami oraz stereotypami.


Poza oczywistymi punktami na naszej mapie, jak np. pierwsza pielgrzymka do ojczyzny Jana Pawła II, wprowadzenie stanu wojennego czy zimę stulecia w Polsce, w „Latawcu…” wspomina się m.in. o geście Kozakiewicza, ortalionach, kompocie z mirabelek, „Czterech pancernych”. A ile autorka przemyca w języku postaci! Jest np. słynne pomożecie – pomożemyuprowadzenie Agaty czy żeby Polska była Polską. Z sentymentem czyta się i wspomina te momenty, które nas ukształtowały. Oto Polska właśnie!


Znakomita książka Moniki Milewskiej kryje w sobie wiele niespodzianek! Inżynier odbywa wędrówkę w przyszłość, a czytelnik sentymentalną podróż w czas PRL-u. „Latawiec…” to kwintesencja polskości (dawnej i obecnej), poza tym portret człowieka, który niezależnie od czasów w jakich się znajdzie, narażony jest na wiele czyhających pułapek, w tym tę najgorszą – niespełnioną ambicję. Ale czy to wina Inżyniera, że chciał pozostawić po sobie pomnik trwalszy niż ze spiżu? Że jego aspiracje przesłoniły mu umiejętność dostrzegania co tak naprawdę w życiu jest najważniejsze?


Podróże w czasie prezentują nie tylko, co czeka Polskę, jak wielki rozwój poczyni ludzkość, ale pokazuje też efekty pomyłek popełnionych przez bohatera – błędów przede wszystkim natury moralnej. Czy jego przygoda to jednocześnie dar? Los chce mu umożliwić zmianę pewnych decyzji czy wprost przeciwnie – daje surową nauczkę patrzenia na cudze cierpienie, którego jesteśmy głównymi winowajcami? Odpowiedź może bardzo zaskoczyć.


Słowami autorki można podsumować, że „Latawiec z betonu” to swego rodzaju muzeum świata, muzeum naszej własnej pamięci. Wyśmienita proza!

Informacje dodatkowe o Latawiec z betonu:

Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2018-03-23
Kategoria: Literatura piękna
ISBN: 978-83-277-1567-8
Liczba stron: 224
Dodał/a opinię: Kinga Młynarska

więcej
Zobacz opinie o książce Latawiec z betonu

Kup książkę Latawiec z betonu

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Inne książki autora
Bogowie u władzy. Od Aleksandra Wielkiego do Kim Dzong Ila
Monika Milewska0
Okładka ksiązki - Bogowie u władzy. Od Aleksandra Wielkiego do Kim Dzong Ila

Na kartach tej książki paradują niezwykli bogowie: spłodzony przez węża Aleksander Wielki, Juliusz Cezar z ogonem komety, przebrany w strój Wenery Kaligula...

Ocet i łzy. Terror Wielkiej Rewolucji Francuskiej jako doświadczenie traumatyczne
Monika Milewska0
Okładka ksiązki - Ocet i łzy. Terror Wielkiej Rewolucji Francuskiej jako doświadczenie traumatyczne

Książka ta opowiada o zmaganiach ze spuścizną Terroru: o oczyszczającej mocy łez wylewanych nad grobami ofiar i octu, którym szorowano ślady krwi...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Znajdziesz mnie wśród chmur
Ilona Ciepał-Jaranowska
Znajdziesz mnie wśród chmur
Pies na medal
Barbara Gawryluk
Pies na medal
Jemiolec
Kajetan Szokalski
Jemiolec
Pożegnanie z ojczyzną
Renata Czarnecka ;
Pożegnanie z ojczyzną
Upiór w moherze
Iwona Banach
Upiór w moherze
Sprawa lorda Rosewortha
Małgorzata Starosta
Sprawa lorda Rosewortha
Powrót matki
Danuta Awolusi ;
Powrót matki
Gdzie słychać szepty
Kate Pearsall
Gdzie słychać szepty
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy