Książki można podzielić na trzy kategorie: takie, które się pamięta, i do których się chętnie się wraca przy każdej możliwej okazji, lekkie ,,odmóżdżacze" niewymagające zbyt wielkiego skupienia, ale będące lekturą lekką i nieskomplikowaną, i na końcu te zaliczane na pierwszy rzut oka do pozycji ,,może być dobre", a w efekcie okazujące się tworami nudnymi i przewidywalnymi. Niestety do tej, ostatniej grupy muszę zaliczyć powieść Melanie Dickerson Łowczyni z Ciernistego Lasu, po której spodziewałam się prawdziwego efektu woow, a dostałam drętwą miłostkę, która chyba tylko stała obok książek przygodowych.
Odette Menkels jest z pozoru normalną, dwudziestoletnią dziewczyną, której jedynym obowiązkiem (a przynajmniej tak się z początku wydaje) winno być znalezienie sobie męża o określonej pozycji społecznej, który uzyskałby aprobatę jej wuja. Jednak stan majątkowy w żadnym razie nie sprawia, że staje się ona pustą i nastawioną tylko na branie pannicą. Dowodem tego jest fakt, iż w ciągu dnia udziela ona lekcji ubogim dzieciom, a pod osłoną nocy przywdziewa męski strój myśliwski i zmienia się w kłusownika, przy którym żadna zwierzyna nie jest bezpieczna. Działanie to podyktowane jest tylko i wyłącznie chęcią niesienia pomocy najuboższym, na których cierpienia Odette jest wyczulona. Traf chce, że podczas jednej z dorocznych imprez odbywających się w margrabstwie Thornbeck poznaje Jorgena Hartmana - urodziwego i szlachetnego młodzieńca, z którym od razu znajduje wspólny język. Jest tylko jeden drobny szczegół, który może rzutować na ich dalszą znajomość - mężczyzna jest leśnikiem, który prowadzi prywatną wendettę przeciwko kłusownikom. Czy dane będzie im zaznać szczęścia mimo piętrzących się na ich drodze przeszkód?
Łowczyni z Ciernistego Lasu mimo niezwykle trafnego tytułu i okładki, która od razu skojarzyła mi się ze z damską wersją szlachetnego zawadiaki Robin Hoodem, nie zrobiła na mnie najmniejszego wrażenia. Szczerze przyznam, że książkę czytałam tylko i wyłącznie po to żeby ją przeczytać i nie znajdowałam w tym żadnej przyjemności. I chociaż autorka miała naprawdę dobry pomysł na historię, to samo jej przedstawienie sprawiło, że straciła ona w moich oczach.
Główni bohaterowie - Odette i Jorgen byli wręcz krystalicznymi postaciami: nieskalanymi złą myślą, szlachetnymi do bólu, dobrotliwymi w każdym calu i nieposiadającymi żadnych wad - zdecydowanie wolę, jak postacie mają bardziej rzeczywiste cechy charakteru i nie są tak przerysowane.
Mniej więcej w połowie książki już wiedziałam, kto tak naprawdę jest tym złym, a wierzcie mi nie należę do ,,Sherlocków" z górnej półki i w większości przypadków źle obstawiam złoczyńcę. Samo to świadczy o tym, że w książce tej nie ma najmniejszego efektu zaskoczenia.
Niesamowicie denerwowały mnie również wstawki niemieckich słów do tekstu - nie mam pojęcia, dlaczego nie można było napisać ,,rynek" tylko trzeba było użyć niemieckiego terminu marktplatz, stanowi to dla mnie niemałą zagadkę.
Wiem jedno - zawiodłam się okrutnie i z nikomu nie poleciłabym tej pozycji (no chyba, że ktoś lubi historie rodem z jakiś brazylijskich tasiemców).
Informacje dodatkowe o Łowczyni z Ciernistego Lasu. Średniowieczne legendy:
Wydawnictwo: Dreams
Data wydania: 2017-02-21
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
978-83-63579-82-1
Liczba stron: 352
Tytuł oryginału: The Huntress of Thornbek Forest. A Medieval Fairy Tale #1
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Anna Rojkowska, Beata Hrycak-Domke
Dodał/a opinię:
just_monca
Sprawdzam ceny dla ciebie ...