O KATASTROFACH, SPISKACH I RÓŻNYCH SUPER
U wybrzeży Japonii, nad morzem, zderzają się ze sobą dwa wielkie samoloty pasażerskie. Jest katastrofa, są ofiary, jest robota dla Narodowej Rady Bezpieczeństwa Transportu. Niby nic wielkiego, kaszka z mleczkiem, specjaliści od lotniczych katastrof zęby zjedli na rozbitych samolotach. Okazuje się jednak, że katastrofa GB 91, dwóch nowatorskich i wielkich latających maszyn przyprawi wszystkich śledczych o nieustający ból głowy. Czarnych skrzynek nie ma. Znaczy są, ale leżą gdzieś w morzu. Gdzieś, bo Japończycy dokładnej lokalizacji nie podadzą. Nie i już. Scottie Jordan, szef zespołu badawczego, jest jednak uparty i szuka rejestratorów na własną rękę. Przeszkadza mu jednak sztorm, sabotażyści i japońska marynarka. Zdesperowany Jordan wzywa na pomoc Aleksandra Galla, polskiego inżyniera, obecnie kogoś w rodzaju frrelancera branży wypadkowej. Gall się zjawia, a razem z nim zjawia się jeszcze więcej kłopotów. A z biegiem czasu będzie tylko gorzej. Dla bohaterów oczywiście…
Mistrz reżyserii, absolutny klasyk wielkiego ekranu, Alfred Hitchcock powiedział kiedyś, że dobry film powinien zacząć się trzęsieniem ziemi, a potem napięcie ma ciągle rosnąć. To złota zasada kina sensacyjnego, katastroficznego oraz różnych strzelanin i pościgów. Sprawdza się też w książkach. Niewątpliwie słyszał o niej debiutant Grzegorz Brudnik. Swoją pierwszą książkę, „Mayday”, zaczyna od katastrofy dwóch samolotów. A potem jest już tylko lepiej: tajfuny, zatopione statki, strzelaniny, zniszczone samochody, pościgi, znowu strzelanie i spiski, wszędzie spiski, a zdrajcy mnożą się jak wirusy w sprzyjającym środowisku. Książka zaczyna się od wielkiego BUM, a potem akcja gna do przodu ani na chwilę nie zwalniając tempa dla złapania oddechu. Czyta się to śpiewająco, nie można się nudzić ani przez chwilę, a i dekoncentracja nie jest wskazana, bo tu każdy z każdym prowadzi swoją własną grę i nie wiadomo kto jest wrogiem, kto przyjacielem, kto naprawdę jest kierowcą, a kto tylko udaje nauczyciela. Niejedno zaskoczenie gwarantowane. Autor ma ciekawą pasję: interesują go katastrofy. A skoro to jego pasja, to możemy być pewni, że wszystko to, co opisuje na kartach książki – te wszystkie systemy, programy, stopy, śrubki i blachy tworzące to, co potocznie nazywa się „samolot” – nie są wyssane z palca, ale dokładnie udokumentowane. I że ta katastrofa mogła się wydarzyć. Że spisek goni tu spisek? Co z tego, skoro zabawa jest przednia. Że nikt tu nie jest tym, kim się wydaje? Ale jaka radość, kiedy się zgadnie wcześniej! Że trup ściele się gęsto? Brudnik odrobił lekcję z George’a R. R. Martina i wie, że nikt nie może być pewny dnia i godziny. Że wątków co niemiara? Ale jak te luźne nitki w końcu się ze sobą łączą! No i bohater. Nasz ci on, z polskiej ziemi, a mógłby podać rękę Jackowi Reacherowi albo i samemu Bondowi. Jamesowi Bondowi. Aleksander Gall jest nie do zdarcia. Bardzo przypomina w tym bohaterów amerykańskich – tych wszystkich niezniszczalnych chłopów w znoszonych kurtkach, steranych życiem, bez emocji podchodzących do każdego zadania, cynicznych maszynek do zabijania, niszczenia i wyjaśniania każdej, nawet najbardziej pokręconej sprawy. Polska literatura ma sporo skutecznych policjantów, ale Aleksander Gall to zupełnie inna liga. Światowa.
Czytałam „Mayday” i co kilka kartek przyłapywałam się na myśli, że ktoś powinien tę książkę przenieść na wielki ekran. Ale to nie jest ekranizacja na nasz skromny budżet. To powinien nakręcić jakiś Lucas albo inny Cameron, facet z wielkimi pieniędzmi, wyobraźnią i sztabem speców od efektów specjalnych. Pomarzyć można. Pozostaje tylko wizualizować w wyobraźni te wybuchy, pościgi i spektakularny sztorm. Doczekaliśmy się książki, która może stanąć na półce obok Lee Childa czy Jamesa Rollinsa i za wielkiego wstydu nie będzie, że słoma i prowincja. Że nieprawdopodobne? Nieprawdopodobnie to się to czyta. Nieprawdopodobnie fajnie. I cieszy fakt, że to nasze, polskie, bo chociaż większość bohaterów zagraniczna, to ten główny jest nasz, znad naszego zimnego morza. I oby to nie był jednorazowy występ, bo postać ma potencjał, a autor ma do katastrof dobrą rękę. Jakkolwiek to zabrzmi…
Więcej ciekawych książek na portalu czytampierwszy.pl.
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 2018-06-06
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 500
Dodał/a opinię:
Renata Kazik
W sztormową styczniową noc na Bałtyku tonie polski prom kolejowo-samochodowy. Stojący na skraju bankructwa armator prosi o pomoc w ustaleniu przyczyn swojego...
Przerażająca zbrodnia, policjant, który nim złapie mordercę, sam musi wrócić do świata żywych, rozpaczliwe ruchy wymiaru sprawiedliwości w przededniu wybuchu...