"Miasto z lodu" to powieść, która zadziwia ilością trudnych pytań, wstrząsa czytelnikiem, żongluje rozmaitymi elementami jego światopoglądu i szalenie trudno jest określić, który z licznych problemów wysuwa się w niej na plan pierwszy.
Kocham takie książki, a Małgorzata Warda staje się autorką, do której będę wracać.
Rzecz dzieje się w małym, górskim miasteczku. Przypadkowa osoba odkrywa niepodal górskiego szlaku umierającą dziewczynę, nieprzytomną, przemarzniętą, która - przedziwna rzecz - w środku zimy leży nad potokiem... bosa.
Rozpoczyna się medialne szaleństwo, tym większe, że miejscowi jasno określili, co się według nich wydarzyło: oto nieodpowiedzialna matka, która zajmuje się głównie uwodzeniem miejscowych przystojniaków, nie była w stanie zaopiekować się jedyną córką. Przybyła wraz z nią nie wiadomo skąd, zachowywała się niemoralnie, nie miała męża. Do publicznej wiadomości przedostały się szczątkowe prawdy o jej niegdysiejszym, rozwiązłym życiu i pozowaniu do "rozbieranych" zdjęć. Nie, nie była szanowana. Ktoś wybił jej okno, ktoś ją zgwałcił. Należało jej się...
Warda przedstawia problem kozła ofiarnego, portret osoby obcej w gromadzie, innej, nieprzystającej do powszechnie przyjętych norm, której nikt nie weźmie w obronę, nikt nie wysłucha, nie pozwoli w ogóle dojść do głosu. To temat stary jak sam świat, pierwotny, zgoła archetypiczny - wykluczenie ze społeczności, jej bezwzględność wobec obcego, podejrzliwość, nieufność, które doprowadzają do dramatu.
Jest tu również nakreślony problem okrucieństwa ludzi młodych, którzy z nieprawdopodobną energią są w stanie pastwić się nad bezbronnym. Rodzi się pytanie: gdzie jest granica zabiegania o ludzką akceptację? Czy warto do niej dążyć za wszelką cenę? A z drugiej strony - czy można bez owej akceptacji normalnie żyć? Autorka zdaje się mówić: nie, nie można. Jesteśmy zwierzętami stadnymi i nie poradzimy sobie z dala od pobratymców. Jak długo zatem i jak dalece powinniśmy zabiegać o swoje miejsce w ich grupie? Ile upokorzeń przyjąć?
"Miasto z lodu" to także piękna, poruszająca opowieść o miłości matki i córki. Bardzo, bardzo trudnej, sprawiającej, że odwieczne role muszą zostać odwrócone. Córka bowiem staje się odpowiedzialna za chorą matkę. Chroni ją przed piekłem, zgotowanym przez "wszystkowiedzących", porządnych i praworządnych obywateli miasteczka.
Powieść Wardy obala mit spokojnych społeczności, w których każdy może szukać schronienia. "Miasto z lodu" nijak się ma do wszelkich - jak ja to mówię - Domków nad bajorkiem i Pralni pod cukierkiem. Tu ludzi ogarnia amok, agresja, niechęć. Jesteś obcy, zatem możemy ci wyrządzić każdą podłość. Bezkarnie. Bo nie jesteś "nasz".
Pod koniec powieści mamy zestaw pytań i problemów do dyskusji. To świetna sprawa, gdy czytamy książkę z przyjaciółmi, czy w kółku dyskusyjnym.
A Małgorzata Warda jest mistrzynią w piętrzeniu wątpliwości, ujawnianiu wieloznaczności, mnożeniu trudności i komplikacji. To znakomita autorka, która zmusza do intensywnego myślenia, przewartościowuje świat, angażuje emocje. Jej pisarstwo intryguje, a ja zachęcam do zmierzenia się z nim.
Informacje dodatkowe o Miasto z lodu:
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2014-09-11
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
978-83-7961-029-7
Liczba stron: 368
Dodał/a opinię:
Mirania
Sprawdzam ceny dla ciebie ...