Trzy siostry i stary zamek. Kurz przykrywający dawne tajemnice. Ruiny, w które obraca się piękno posiadłości i czar jego mieszkańców. Sekrety próbujące po latach ujrzeć światło dzienne.
“Milczący zamek” to przykład literatury obyczajowej najwyższych lotów. W książce można znaleźć wszystkie elementy charakterystyczne dla powieści kobiecych, a każdy z nich reprezentuje wyczucie, klasę, doświadczenie i wyobraźnię. Uwielbiam spędzać długie wieczory przy tego typu historiach. Wraz z bohaterami cofać się w czasie, odkrywać tajemnice, poznawać rodzinne opowieści i odnajdować ofiary…
Z Morton poznałam się już wcześniej. Kolejne spotkanie budziło radość i wyczekiwanie, opierało się na obietnicy czytelniczej satysfakcji i wielkich nadziejach na następną poruszającą opowieść. Ale oprócz tych pozytywnych odczuć, w tle migał niepokój i niepewność. Czy rzeczywiście tym razem autorka znowu spisała się na medal? Czy nowa opowieść przyniesie ze sobą zawrót głowy, podziała na wyobraźnię i zagra na emocjach?
„Milczący zamek” czyta się dobrze od samego początku, choć nie od pierwszych stron wyczuwa się głębię tej opowieści i drzemiący w niej potencjał. Kolejne rozdziały czytają się dobrze, następne strony poznają się jakby same, ale dopiero z upływem czasu zdajemy sobie sprawę, że ta opowieść rzeczywiście nas zaangażowała i oczarowała. Zaczynamy inaczej patrzeć na bohaterów, zajmują oni miejsce w umyśle i sercu. Staramy się zrozumieć przeszłość i odnaleźć jej połączenie z bieżącymi wydarzeniami. Poznajemy sekrety rodzinne, trupy ukryte w szafie, zależność między poszczególnymi postaciami.
Nowa książka Morton jest wymagająca, ale w nieoczywisty sposób. Autorka wywiera na czytelniku bardzo silne emocje, zmusza do myślenia, skłania do snucia refleksji, nie pozwala na obojętność czy przerwanie lektury. Z kolejnymi rozdziałami stajemy się zakładnikami tej historii, słuchamy szeptów zamkowych murów, opowieści snutych przez drzewa. Usiłujemy dopasować do siebie poszczególne elementy, żeby zrozumieć przed jakim dylematem i wyzwaniem stoi główna bohaterka. I przejmujemy rolę małych detektywów, by rozwikłać mroczne zagadki zamku i jego mieszkańców.
Choć „Milczący zamek” to idealny przykład wspaniałej literatury kobiecej, to zawiłość tej opowieści, ukryty w niej mrok, dręczące konsekwencje trudnych wyborów i podłe demony skryte na książkowych stronicach, przywoływały mi na myśl intrygujące i subtelne thrillery. Z upływem czasu zaczynamy bowiem zdawać sobie sprawę, co tak naprawdę wydarzyło się na zamku wiele lat temu, ale potrzeba wielu stron, by zrozumieć, kto w tej historii zajmuje miejsce sprawcy, a kto jest jedynie ofiarą. Autorka pogłębia emocje, brnie w mrok, igra z nami, naraża swoje bohaterki. A my czekamy, z wielką, panosząca się niecierpliwością, by dotrzeć do zaskakującego finału.
Uwielbiam takie historie. Cenię takich bohaterów. Podziwiam takich autorów. Bardzo Wam polecam tę powieść. Znajdziecie w niej o wiele więcej, niż jesteście w stanie sobie w tym momencie wyobrazić.
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 2021-07-14
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 560
Dodał/a opinię:
Ewelina Olszewska
Ojciec wołał na mnie Birdie, mawiał, że jestem jego małym ptaszkiem. Dla wszystkich byłam jego dzieckiem, córką zegarmistrza. Edward nazywał mnie...
Zaginione dziecko... Czerwiec 1933 roku. Letnia posiadłość rodziny Edevane w Loeanneth, wypolerowana i lśniąca, jest gotowa na wieczorne przyjęcie z...