Zwyczajnie - mi³o¶æ (XI) Trudna prawda

Autor: zielona
Czy podoba³ Ci siê to opowiadanie? 0

rwszy raz.
 - No to musi pan koniecznie pozwiedzaæ nasze miasto. Tury¶ci przyje¿d¿aj± tu z ca³ego ¶wiata, wiêc skoro pan ju¿ tu jest koniecznie trzeba skorzystaæ z okazji. – zawiadomi³ pan domu - Micha³ na pewno pana oprowadzi i wszystko poka¿e. Tylko wróæcie na drug± na obiad. Chcia³bym z panem jeszcze porozmawiaæ. Teraz to dopiero mam pytañ.
- W takim razie bêdê. – zawiadomi³ Dawid i zerkn±³ k±tem oka na twarz swojej ¿ony. Wyra¼nie nie  by³a tym zachwycona. Chcia³aby, ¿eby sobie poszed³, da³ jej jeszcze trochê czasu na rozmowê z rodzicami, zebranie my¶li, ale on ani my¶la³ siê wynie¶æ.
- Wieprzowiny pan nie je. Tak? – spyta³a Anna.
- Tak. Wie pani, ¿e ¶winia ma DNA tak zbli¿one do ludzkiego, ¿e jedz±c j± cz³owiek jest bliski kanibalizmu? Pomijaj±c kwestiê wiary taka praktyka jest niezdrowa.
- Oj, trudno bêdzie ci siê odnale¼æ siê w Polsce. – wtr±ci³ Micha³ – Tu wszyscy jedz± ¶winie. Du¿o ¶wiñ. Od ryja po ogon. Galarety, flaczki, w±tróbkê, szyneczkê, karkówkê, wszystko.
 - Daj ju¿ spokój. – skarci³a brata Magda. – Jemy te¿ inne miêsa i jeste¶my w  stanie obyæ siê bez wieprzowiny. Oprowadzisz swojego go¶cia po mie¶cie?
- Ja? – spyta³ Micha³ nie ukrywaj±c zdumienia – No tak. To przecie¿ mój go¶æ. Jak bym móg³ go nie oprowadziæ? – wsta³ od sto³u – No to chod¼ drogi przyjacielu. Zamiast i¶æ z rodzin± na mszê pójdê z tob± na miasto i bêdê twoim przewodnikiem. – Dawid po takim zaproszeniu spojrza³ nieco niepewnie, ale wsta³ i ruszy³ za szwagrem. Zerkn±³ jeszcze na Magdê, a ona spojrza³a po twarzach rodziców. Widz±c wyzywaj±cy wzrok matki, ³zy w jej oczach zaczê³a w my¶lach analizowaæ co teraz powinna zrobiæ. Nie wiedzia³a. Czuj±c siê jednak przyt³oczona ca³± t± sytuacj± wsta³a.
- To ja posprz±tam ze sto³u. – zawiadomi³a zmuszaj±c siê do u¶miechu i zaczê³a zbieraæ naczynia. By³a blada.  W tym momencie straci³a równowagê. Fili¿anki zabrzêcza³y i jedna z nich wyl±dowa³a na serwecie tocz±c siê, a ona po¶piesznie opar³a siê jedn± rêk± o blat sto³u, a drug± spróbowa³a siê chwyciæ czegokolwiek. Nie spodziewa³a siê, ¿e znajdzie tam Dawida, który ju¿ obok niej by³ i obj±³ j± ramieniem. Najpierw wyj±³ jej z r±k i odsun±³ trzymane jeszcze talerzyki, a nastêpnie obróci³ i podniós³ jak dziecko.
 - Chyba jednak powinna¶ odpocz±æ. – zawiadomi³. Zaniós³ j± do jej pokoju, nikogo nie pytaj±c o zdanie, po³o¿y³ j± na ³ó¿ku i przykucn±³ przy niej, patrz±c na ni± z niepokojem. Tu¿ obok sta³a ju¿ Anna z ogromnym mêtlikiem w g³owie.
 - Madzia co tobie? – podesz³a do niej – Dobrze siê czujesz?
 - Tylko krêci mi siê w g³owie. Zaraz powinno mi przej¶æ. Ja odpocznê, a wy id¼cie na tê mszê.
 - Na pewno? – Anna nie by³a pewna, ale nie s³ysz±c potwierdzenia od córki i widz±c zatroskan± postawê m³odego cz³owieka, obcego, zupe³nie niespodziewanego, stwierdzi³a, ¿e ona jednak musi to przemodliæ. Nie potrafi³a tego inaczej sobie pouk³adaæ.
- No to my pójdziemy, a wy sobie tu zostañcie, albo id¼cie na miasto, albo ja nie wiem. Idê.
Anna szybko przekona³a mê¿a, ¿eby wyszli i zostawili dzieci w spokoju. W mieszkaniu zrobi³o siê cicho. Do pokoju Magdy zajrza³ Micha³ i chwilê sta³ w drzwiach patrz±c na nich, zanim poinformowa³, ¿e ma dosyæ tej parodii i najlepiej zostawi ich samych, a sam pójdzie zaczerpn±æ ¶wie¿ego powietrza. S³ychaæ by³o trzask drzwi i znów zaleg³a cisza. Dawid po turecku usiad³ na wyk³adzinie obok Magdy. Patrzy³ na ni± bez s³owa.
 - Powiedzia³am o nas mamie. – zawiadomi³a w koñcu ona.
 - To dobrze. – zaaprobowa³.
 - Z ojcem chyba bêdzie trudniej.
 - Wydaje siê m±dry i wyrozumia³y.
 - Uwierz, ¿e potrafi byæ ca³kiem inny, je

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz byæ zalogowany, aby komentowaæ. Zaloguj siê lub za³ó¿ konto, je¿eli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
zielona
U¿ytkownik - zielona

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2019-07-21 10:48:39