„Marzenia, wolność i miłość, Proza życia wymieszana z wierszem” cz.3

Autor: pinokio
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Po powrocie do domu wpadłem na pomysł z kolegą, żeby odpalić motocykl taty, oczywiście pod jego nie obecność. Mądre to nie było. Motocykl, co się później dowiedziałem ważył grubo ponad 100 kg, ja może jedną trzecią jego wagi, albo mniej. Zaczęło się od niewinnego uruchomiania silnika w piwnicy. Cisza w domu. Praca, szkoła, a ja wagary. Tylko w ten sposób mogłem zostać sam w domu.

Motocykl wiekowy, ale pięknie utrzymany. Duma mamy i taty z lat zanim ledwo przyszedłem na świat. Pamiętam jednak coś. Tata pozwolił mi posiedzieć na pięknym, wiśniowym motocyklu z niklowanym bakiem i dwoma chromowanymi tłumikami. Dla trzy letniego bobasa to dopiero przeżycie. Klakson, ruszająca się manetka, wzbudzająca drżeniem ospały silnik z wolnych obrotów. Siła i moc niewyobrażalna dla małolata. Pewnie stąd ta moja miłość do jednośladów Nie rozumiałem tylko dlaczego stoi w ostatniej piwnicy i jak ojciec tam wjechał. Przyjdzie się kiedyś przekonać. Ciekawość młodego człowieka jest straszna i prowadzi do różnych, nie przewidzianych kłopotów.

Nie jest łatwo dwóm młodym wykaraskać duży motor z ciemnej piwnicy, jeszcze do tego tyłem. W nagrodę kilkakrotne próby podjechania ciężkim pojazdem pod stromy podjazd. Żeby odpalić motocykl trzeba przepchać go przez parę ulic na polną drogę prowadzącą do lasu. Niepełnoletni raczej nie pojeździmy po ulicy. Jaki podziw u starszych ludzi widziałem, jak od pierwszego kopnięcia zapalał motocykl z ich lat. Zamiast nauczyć się jazdy jednośladem - motorynką , to ja jak zwykle z pompą od razu odważnie na konkretny motor. Motocykl odpalony, pierwszy bieg, i znalazłem się na siedzeniu pasażera zatrzymany kaczką ( uchwytem pasażera ). Niestrudzony powtarzałem przejażdżki przez parę dni, mozolnie i z ochotą przeciągając motor przez całą piwnicę i garaż.

Wszystko szło dobrze, jak zwykle do czasu. Wyciągnąłem tym razem z bratem kolejny raz motocykl z piwnicy. Zadowoleni przejażdżką, przepychamy z uśmiechem i radością wiśniową bestie przez ulicę. Jakież zdziwienie nas dosięgło, jak nam twarze z kamieniały, gdy dostrzegliśmy na podjeździe parę ton koksu na opał. A rodzice niedługo wrócą. Kto kupuję opał w lato? Za darmo dawali, czy co? Nie mogliśmy pozwolić, że nasz sekret się wyda. To byłby już koniec naszej wyprawy po szczęście. Nie ma wyjścia, trzeba przenieść opał do piwnicy. Z całych sił, nie oszczędzając rąk i nóg, schowaliśmy koks i sprzątnęliśmy podjazd. Sekret uratowany, a tata? Patrzy na nas i mówi - co się stało, że z własnej woli i z ochotą jak nigdy wykonaliśmy nie lubianą przez nas pracę. Ciężko było się wytłumaczyć. Wychodzi na to, że z głupoty można zrobić coś pożytecznego. Za jakiś czas zakończyły się przejażdżki. Motor był stary i trzeba było dać mu spokój. Dorosłem do tematu, następne motocykle snuły moje marzenia po drogach i bezdrożach. Czułem swoje sny, obrotomierz i prędkościomierz, długa szeroka droga, biały pas po środku. Jedyny czas, kiedy mogłem poczuć się wolny i zdobywać nieodkryte wcześniej drogi i miasta.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
pinokio
Użytkownik - pinokio

O sobie samym: ”...Powiedzieć można wszystko i wszędzie, Ja wolę pisać, bezpieczniej będzie...”
Ostatnio widziany: 2016-04-14 19:24:21