Orle pióro

Autor: leila
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Opowiem  historie o miejscu, w którym Mustangi mogą paść się i biegać swobodnie. Czas tam inaczej płynie. Leniwie. Niespiesznie. Konie cieszą się wolnością, niezmąconą ludzkim istnieniem. Nie znają go.

     Nie widziałam piękniejszego widoku od tego, jaki przedstawia stado, które staje się jednym organizmem i galopuje w harmonii przez równinę. Ta mnogość maści, plam oraz odmian oszałamia. Zatraca zapachem, pięknem i siłą wolności. Z ogromną przyjemnością pozwalam zmysłom na chwile zapomnienia. Jestem cichym obserwatorem. Takim chce być. Nie chce ich spłoszyć, ani przestraszyć. Kiedy zamykam oczy, sercem staję się jednym z tych Mustangów. Jestem członkiem wspólnoty, rodziny, jaką tworzą. Grzywę oplata mi wiatr a słonce całuje moje falujące od biegu chrapy. Serce przepełnia radość. Spokoju, jaki maja w sobie Ich ciała, chciałabym się nauczyć. One nie gonią za nieosiągalnym. Biegną do słońca, z wiatrem, w szczęściu i zatraceniu.

      Do tej Rajskiej krainy pozwolił mi wstąpić mój dobry przyjaciel - Wartki Potok. Dzięki Niemu i cudownej klaczy, mogłam przeżyć na równinach ukrytych przed światem chwile, które na zawsze zostaną w moim sercu. Będę je wspominać do ostatniego dnia, oczywiście ze łzą, której nie utrzymam w oku. Wiem, że jeszcze odwiedzę Wartkiego Potoka i Malowaną, która mnie tak wiele nauczyła. Oto moja opowieść.

     Nazywał się Wartki Potok.

     Mówił, że pochodzi z plemienia Likota, ale wychowały go dzikie Mustangi. Był  cały czas z nimi. Ciągle na grzbiecie. Mówił mi, że urodził się n pod wielkim drzewem płaczącej wierzby, na którą zawsze wchodził, żeby widzieć jak nadchodzi wiatr i goni przed sobą te piękne istoty. Urodził się i za chwilę dotykał leżącego obok konia, a jego zapach stał mu się bliski i znany na zawsze. Był tak jak jego ojciec wodzem swojego plemienia. Wiąże się to z wielkim zaszczytem, ale również masą obowiązków i odpowiedzialnością. Wartki Potok jest otoczony szacunkiem i swoistą aura spokoju i mądrości. Chociaż czasem nie rozumiałam jego słów, ani tego, co chciał mi przekazać. Sprzeczaliśmy się o  stwierdzeniami  na przykład w temacie kobiet: „ Kobiety – one są za miękkie… „ mówił śmiejąc się. Wiele spośród tych, które spotkał nie zgadzały się z nim i może właśnie, dlatego Wartki Potok żył i mieszkał samotnie. Zamieszkiwał malutkie tipi, z którego roztaczał się widok na nieskończoną równinę. Zawsze nazywał mnie cudzoziemką, nigdy nie zwracał się po imieniu. Często  powtarzał mi, że nie żyje sam, wskazując na Mustangi. Był częścią Ich społeczności i wcale nie czuł się opuszczony. Wieczorami  siadaliśmy przy ognisku i Wartki Potok opowiadał mi historie swojego plemienia, rozmawiając oczywiście godzinami o koniach.

     - Przyjechałam żeby nakręcić film o Twojej społeczności. Życiu Plemienia, z dala od cywilizacji, która niszczy ludzkie relacje i więzi.  O Waszych zwyczajach, rytuałach, które biali Wam odbierali i niszczyli. O wartościach, które Wy kultywujecie z taką stanowczością, jaka w Europie nie jest rozumiana. Naturalnie, chciałabym również, aby w moim dokumencie obecne były Mustangi, które są nieodłącznym elementem  Waszej wyjątkowości i magii. Pomożesz mi? – Zapytałam któregoś wieczoru podczas naszych rozmów przy ogniu.

     -Wybierz konia, cudzoziemko.

     Mój wybór padł na najcudowniejszego karego ogiera, który chodził po osobnym wybiegu. Z pyska buchała mu siarka, a kopytami krzesał iskry. Niesamowita siła biła z jego rozpalonych oczu. Nie spotkałam na swojej drodze konia, tak przepełnionego dumą i tak świadomego swojego piękna.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
leila
Użytkownik - leila

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2021-02-07 21:36:18