Amelia...pełna wersja...ciąg dalszy

Autor: Juni
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

-O nie, odparła

-Wiesz poczekaj zadzwonię tylko.

-A zostaw ten telefon , choć ze mną. Znam inne lepsze miejsce.

-Ale poczekaj..

-Choć baby...,-pociągnął ją za rękę Uśmiechając się uwodzicielsko.

-Chyba się nie boisz?

-Nie no skąd?,- a jednak zaczęła się bać. Rozglądała się za Tomaszem ,ale nigdzie go nie widziała.

Mężczyzna trzymał ją za rękę dość mocno. Tak jakby się tak szybko nie uwolniła. Uśmiechał się cały czas próbując uśpić jej czujność.

-Wiesz chyba musimy to przełożyć. Muszę odebrać synka.

-Spokojnie jeszcze zdążysz .Choć to blisko. ,- podeszli do innej restauracji na samym końcu drogi. Wyglądała jakby na zapomnianą i nikogo tam nie było. Usiedli przy stoliku.

-Zamówiłem już wino pół słodkie.

-O fajnie tylko ,że ja prowadzę.

-Ok. To już dziś nie będziesz prowadzić kochanie.

-Idę przypudrować nos zaraz wracam,- uśmiechnęła się zalotnie by niczego nie podejrzewał..... poszła do toalety, a model w tym czasie dosypał jej do kieliszka jakiś proszek. Zauważyła to zerkając czy na pewno tam siedzi czy nie idzie za nią. Wyjęła telefon i próbowała się dodzwonić do Tomka. Ale nie odbierał....

-Tomek odbierz proszę. Kurcze ten koleś chce mi coś zrobić, a jego tu nie ma. Może ucieknę

oknem. ,- rozejrzała się po ubikacji .Była spora i znajdowało się tam kilka kabina z wc, a na końcu okno. Podeszła bezszelestnie na palcach podłoga skrzypiała okropnie. Amelia wspięła się na wysoki parapet i z wysiłkiem otworzyła okno. Niestety jej połowa ciała zaklinowała się . W tym momencie zadzwonił telefon

-O pewnie Tomasz!!. Ale jak ja mam odebrać ?o nie...!!!, ,- Amelia zaczęła stękać i już prawie płakać. Ale kręciła się w jedną i drugą stronę tak by się wydostać z okna. I z hukiem spadła na ziemię. Gorączkowo wyjęła telefon z kieszonki spodenek i odebrała...

-Amelia gdzie ty jesteś?

-O jak dobrze , że dzwonisz.

-Czemu szepczesz?

-Cicho uciekłam...cicho no

-Uciekłaś? Kobieto gdzie ty jesteś?

-Tomek gdzie ty jesteś? Ten facet jest dziwny boje się. Dosypał mi coś do wina

-A co ja ci mówiłem co? Gdzie jesteś?

-W ubikacji,- szeptała schylona

-Tomek proszę przyjdź tu.

-Już jadę

-Tu nie dojedziesz autem my jesteśmy gdzieś indziej. Nasza restauracja była zamknięta.

-To gdzie poszliście?

- Gdzieś do końca drogi przy jeziorze a potem skręciliśmy . To jakiś bar, ale taki obskurny chyba przed renowacją, Tomek proszę on może zaraz wyleźć i mnie szukać.

-Słuchaj mnie , idź stamtąd  jak najdalej znajdę cię obiecuję .Uciekaj .

-Dobrze. ,- rozłączyła się i schylona przebiegła obok okien z przodu restauracji. Cicho i

bezszelestnie biegła jak najszybciej by jej nie złapał. Bała się i czuła jak adrenalina opanowuje jej

ciało. Biegła ile miała sił w nogach. Nagle odwróciła się za siebie i zobaczyła top modela, który

szybko biegł w jej kierunku. Gdy Amelia odwróciła się do z powrotem . Z siłą uderzyła w

mężczyznę . Uderzała w niego rękami i krzyczała.

-Zostaw mnie , zostaw mnie zboczeńcu!!!

-Amelia uspokój się to ja!! Już dobrze. Jestem tu.

-On tu jest , jest za mną!!!!

-Nie , zawrócił zobaczył mnie.... ,-Amelia ocknęła się jakby z amoku i gdy go ujrzała przytuliła się mocno. I rozpłakała.

-Zabierz mnie stąd proszę.

-Już już kochanie. Jestem przy tobie. Chodźmy do auta. ,- poszli dość szybko. Pokonali polną drogę. Weszli  na chodnik. Szli  parę metrów. Zaczęła się ulica przy której stał jego samochód. Otworzył szybko drzwi dla pasażera by dziewczyna mogła wsiąść. Usiadła w milczeniu. On też.

Między czasie zadzwonił do jej mamy i wyjaśnił co się stało. I , że odbierze małego jutro.

Zdecydował ,że najpierw odwiezie ją do jej domu a potem przywiezie jej auto. Jechali droga przy lesie milcząc. Amelia patrzyła w dal , łzy płynęły jej po policzkach .W końcu Tomasz odezwał się do niej,

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Juni
Użytkownik - Juni

O sobie samym: Napisz kilka słów o sobie
Ostatnio widziany: 2020-01-17 17:08:30