Spóźniając się za Godotem

Autor: DenisOlivetti
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

- Ogłasza się amnestię. – echo komunikatu, który rozległ się z więziennego megafonu od rana drży mu z niedowierzaniem w głowie, po której przechadza się od wczoraj pytanie sędziego wciśnięte między zeznania oskarżonego a wyrok skazujący

-  …i postanowiliście pozbawić się życia?

- Amnestia. Stojąc w tym nieokreślonym miejscu pytam o sens istnienia. Godot pewnie spytałby w odpowiedzi „gdzież się schować przed ciemnością?”, i spyta, bo wierzę, że on żyje. – przemijając w nieokreślonym czasie, który nas ogranicza do umierania uparcie pyta o to samo. - Przepraszam, jest pan Godot? Podobno on wcale nie umarł? Zastałem pana Godota?

- Był wczoraj, podobno szczęśliwy. Był, ale sobie już poszedł. - Biorąc pod uwagę, że ten tubylec może być ostatnim umiejącym się dogadać w naszym języku Gesmo postanowił dowiedzieć się:

- Gdzie, którędy, po co?

- Podobno udał się za wzgórza po skarb – wyruszając przed siebie usłyszał jeszcze za plecami życzliwe dane nawigacyjne – ale nie trudno go dostrzec, towarzyszy mu coraz większy tłum, który wokół siebie gromadzi – na które odpowiedział pozdrawiającym gestem ręki.

- Godot? Godot? – inny cudzoziemiec z ekwipunkiem dziennikarskim zdawał się upewniać czy mają z Gesmo wspólny cel.

- Tak, Godot, Godot. Gdzie to jest? Nie rozumiesz? – nasz bohater zdawał się potwierdzać swoją tożsamość ponad barierą językową, ale nieświadom tego coraz bardziej się niecierpliwił, ojczysty język niosący upragnioną wskazówkę podniósł go nieco na duchu.

- Tam, tam poszli, pytali o Pana już parę razy. – „Kto by pomyślał, że jakaś zgraja obwoła go panem”, Gesmo dziwił się w duchu, ale to tylko wzmagało chęć spotkania, podziękował więc i czym prędzej ruszył ku przeznaczeniu - Panie Godot, niech pan zaczeka. – rozejrzawszy się ukradkiem Gesmo uświadomił sobie, że chodzi o niego, którego jakby z braku innych kandydatów w kilkusetmetrowym promieniu kotliny wzięto za Godota.

- Nie, nie… – wzbraniał się z łamanym uśmiechem – Ja do niego, to nie ja, ja-nie-Godot – plastycznie przekonywał cudzoziemca – tylko pytałem, gdzie udało się zbiegowisko – tłumaczył nieporozumienie rodakowi, który dawał oznaki wyrozumiałości i puszczając oko zdawał się przyzwalać Godotowi na odejście bez niepożądanej asysty paparazzich z nadzieją na wyłączność ubierając to wszystko w dziwnie niezręczne zdania.

- Słowo daję, jak dwie krople wody. Pan jest może jego bratem, sobowtórem? – Bez jednoznacznej odpowiedzi udał się na szczyt, skąd widok był wspaniały, lecz pozbawiony kolorów i oddechu, które z pewnością zawłaszczył Godot.

Stanął na krawędzi życia, które przebiega mu przed oczami. Czy widzi jedynie migawkowe wspomnienia, czy też to, co było przed nim, co mogło się zdarzyć? W tym stanie chwilowego zawieszenia spisywał w swej książce siebie dotychczasowego na straty, a siebie nowego kreował, twierdząc, że to, czy wszystek już umarł zależy od tego, czy cały zdążył się narodzić.

1
Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
DenisOlivetti
Użytkownik - DenisOlivetti

O sobie samym: Znamy się mało... To może coś o sobie. Urodziłem się w 1986 roku, na wiosnę, dokładnie pierwszego dnia wiosny. No, to tyle o mnie... A tak na poważnie to byłem zdolnym, choć leniwym uczniem. Oglądałem filmy poważniejsze niż rówieśnicy, w liceum zacząłem czytać książki spoza kanonu lektur, co było dziwactwem, fascynacja buntowniczą muzyką, z której wyrosłem, ale przynajmniej dobrze mnie ukierunkowała, wchodzenie w dorosłość pod znakiem poezji, Rimbaud, Baudelaire, Wojaczek, Dwa lata studiowania geografii w Krakowie, tam z przygodami pomieszkiwanie - czasem i na dworcu, fascynacja Cortazarem. Porzuciwszy studia zgłosiłem się do wojska, z którym związałem się jako zawodowy żołnierz na prawie trzy lata w ty czasie zamieszkując w stolicy, gdzie wegetuję do dziś imając się różnych zajęć. Ulubione książki to Gra w klasy, Chrystus ukrzyżowany po raz wtóry, Kamień na kamieniu, Przenajświętsza Rzeczpospolita. Kilka filmów, które lubię to Amores perros, Jancio Wodnik, Macunaima, Leon, Łowca Jeleni, Pi, filmy Kurosawy. W Warszawie znów przerwałem studia na anglistyce z braku funduszy. Dużo czytam, dużo oglądam, staram się śledzić sport, z zainteresowań jeszcze języki obce, geografia polityczna, historia XXw., dobrze gram w piłkę. Przez nieodpowiedzialne decyzje mój związek jest na granicy rozpadu, więc biorę się za siebie, żeby go ratować albo wnowić po przerwie na złapanie oddechu. Pracuję nad projektami autorskich filmów, wydaję książki po 2zł, ale nie mam czasu ani środków na promocję. Grafomania to jednak nałóg podsycany pasją do sztuki.
Ostatnio widziany: 2012-09-16 21:51:20