Afazja

Autor: seboravit
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Afazja



- Daleko jeszcze? – wymamrotała Ellen.

- Jeszcze kilka minut kochanie. – odparł zerkając w lusterko wsteczne, wciąż wesoły Vincent.

Jechali Fordem Escape’em dwupasmową drogą przez dość ładną okolicę, która o tej porze roku nie prezentowała się najlepiej. Drzewa, które rosły wzdłuż ulicy niedawno zrzuciły ostatnie liście, przez puste korony można było więc gdzieniegdzie dostrzec zbiorniki wodne, które nie były rzadkością w Wisconsin.

Na tylnych siedzeniach wierciła się Ellen, a obok niej spał Jacob. Z przodu, na miejscu pasażera siedziała Chloe. Zamartwiała się, coś ją zdecydowanie gryzło ale równie zdecydowanie nie chciała żeby ktokolwiek to zauważył. Kiedy mąż zerkał na nią ukradkiem, odrywając na chwilę wzrok od drogi, na twarz Chloe wstępował nerwowy uśmiech. Na tyle dobry, żeby obcy nie zrozumiał tkwiącego w nim przesłania. Na tyle słaby, żeby osoba z którą młoda mama spędziła tyle lat, domyśliła się o co chodzi. Jednak Vince nie chciał teraz zaprzątać sobie tym głowy.

Dojechali na miejsce chwilę przed zapadnięciem zmroku. Kiedy zasiadali do kolacji na dworze było już ciemno. Aiden i Sophia, rodzice Chloe, mieli już swoje lata ale wciąż byli szczęśliwi. Uwielbiali, kiedy przyjeżdżały do nich wnuki, zwłaszcza że nie zdarzało się to często. Między Appleton a Janesville, w którym mieszkała czteroosobowa rodzina, było prawie 230km odległości. Nie jest to wyjątkowo długi dystans, jednak w korelacji z pracą Vincenta i obowiązkami Chloe, była to niemała przeszkoda.

Po kolacji dzieci położyły się do łóżek, panie mogły więc udać się do kuchni pod pretekstem zmywania naczyń na babskie pogaduszki, a panowie mogli usiąść przed 40’’, obecnym już chyba w większości domów, Philipsem i oddać się prostej przyjemności, znanej jako picie lager’a.

Co ciekawe, rozmowy dotyczyły wielu tematów, jednak ani Vincent, ani Chloe nie poruszyli tego jednego, który ich obecnie trapił.

W nocy oboje mieli koszmary.



------------------------------------------------------------------------------


Następnego ranka cała szóstka wstała wcześnie. Około 8 rano zjedli śniadanie, naleśniki z syropem klonowym i trochę orzechów. Chloe zawsze powtarzała że orzechy włoskie są dobre dla mózgu a naleśniki dadzą energię na najbliższe kilka godzin. Jedynie Ellen musiała się zmusić do posiłku, pozostałym dopisywał apetyt.

Na zewnątrz była typowa, angielska pogoda. Krople deszczu powoli spadały na ulice, sprawiając, że Appleton wydawało się jeszcze bardziej ponure i pogrążone we śnie.

Rodzina Murrey’ów wyjechała do domu chwilę po pierwszej. Nawierzchnia była mokra ale Ford dzielnie trzymał się drogi. Vincent jeszcze kilka lat temu wolałby kupić Dodge’a Charger’a, ale z czasem zmieniają się priorytety. Teraz muscle car raczej na nic by się nie przydał, Vince musiał zadbać o wygodę i bezpieczeństwo swoich podopiecznych. Do Janesville dojechali przed piątą.

Miasto nad Rock River wyglądało podobnie jak Appleton. Ot, zwykłe miasteczko w stanie Wisconsin, zamieszkałe przez mniej więcej 60, 70 tysięcy osób. Pogoda w Janesville nie dopisywała, toteż na ulicach nie było zbyt wielu mieszkańców. Co jakiś czas można było zauważyć małe grupki młodzieży, kobiety z parasolkami a raz nawet biegnącego mężczyznę z gazetą nad głową. Zdecydowana większość wolała spędzić niedzielne popołudnie w zaciszu swojego domu albo chociaż w wynajętym m3.

Ford Escape podjechał na podjazd. Dzieci wysiadły najszybciej i, jak zwykle, zaczęły się ścigać kto pierwszy znajdzie się przy drzwiach wejściowych, wykonując tym samym jeden z tych

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
seboravit
Użytkownik - seboravit

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2013-02-09 11:51:09