azproszenie2

Autor: kierst
Czy podoba³ Ci siê to opowiadanie? 0

S³oñce pali³o niemi³osiernie. By³o tak gor±co, ¿e powietrze ¶mierdzia³o spalenizn±. Obraz w dali rozmazywa³ magiczny, nikomu niewidoczny pêdzel. Miriam i Bianka siedzia³y w domu.

-Bianka, powiedz mi, jakie mia³a¶ problemy ze sob±?

Bianka przez chwilê nic nie mówi³a, patrzy³a w telewizor jakby nie s³ysza³a pytania. Ju¿ Miriam chcia³a je powtórzyæ, ale us³ysza³a:

-Nie lubi³am siebie. Taki mia³am problem. Teraz oczywi¶cie kocham siebie, ubóstwiam i czczê, he, he. Z tej antypatii do siebie mia³am same k³opoty. Uznali wiêc, ¿e dobrze by³oby popracowaæ nade mn±. W odosobnieniu, w krystalicznie naukowej przestrzeni, ¿e to j± nic naruszaæ nie mo¿e i co ona mnie wykoñcza tak naprawdê. Ale wiesz, samotno¶æ to potwory same rodzi i w±tpiê by z tego odosobnienia co dobrego by wysz³o. No bo siebie zamiast lubiæ, to ju¿ tak naprawdê do¶æ mam, no i chêtnie bym siê sob± z kim¶ podzieli³a, bo ju¿ siebie tak pe³nam, ¿e pêkn±æ zaraz bêdê mog³a. Ale niech to nie zabrzmi jak jaka¶ propozycja.

-Nie bardzo rozumiem. Kto ci zabra³ bliskich, nie mo¿esz i¶æ do s±du, przecie¿ to jakie¶ niehumanitarne i pojebielne wrêcz.

-Miriam, tak siê sk³ada, ¿e i ja mam problem z wieloma tajemnicami dla mego umys³u niedostêpnymi. I tyle tylko wiem, ¿e nie wiem kto mi zabra³ bliskich. Wiem jedynie, ¿e je¶li mi siê poprawi, to mi ich oddadz±, bo inaczej nie jestem zdolna do ¿ycia w¶ród innych. Mo¿e mnie wychujaj±, ale co mi pozostaje, je¶li nie zaufanie tym nieobliczalnym dziwnym typom? A sama wiesz jaki jest Dorêczyciel, wiêc nie mów mi nic o s±dach. Chod¼ lepiej na spacer.

Powia³ przyjemny wietrzyk. S³oñce wysy³a³o ¿ó³tawe ¶wiat³o i k³ad³o d³ugie cienie na oddychaj±ce przestrzenie. Ka¿da trawa plot³a cieñ swój z drug±. Komary przeklête przeszkadza³y w jestestwie. Miaram ca³y czas ogl±da³a swe cia³o, czy aby wstrêtny kleszcz nie chcia³ ukróciæ jej ¿ywota w strasznych mêkach boreliozy.

-Dziwnie siê tu czujê. W³a¶ciwie jakbym ju¿ tu by³a i to przez d³u¿szy czas. Czujê jak±¶ wdziêczno¶æ, czu³o¶æ do tych ziem.

Bianka nic nie odpowiedzia³a. Usiad³a na jednym z kamieni, które to le¿a³y pod laskiem tu¿ naprzeciwko zachodu s³oñca.

-Kiedy¶ przychodzi³am tu…

Miriam, nie wiedzieæ czemu, przerwa³a wypowied¼ Bianki, postanowi³a sama j± dokoñczyæ, to by³o zaiste wzruszaj±ca mowa, ale jej nie przytoczê, he, he. Albo dobra, oto co powiedzia³a ta osoba w postaci samej Miriam:

-Powrzeszczeæ, pop³akaæ albo siê powkurwiaæ. Przeklêta samotno¶æ.

Miriam zamilk³a. To, co powiedzia³a, oczywi¶cie dotyczy³o jej samej. Spojrza³a na Biankê. I czy to wzrok jej siê psu³, czy to tak dzia³a³o ¶wiat³o, Miriam zdawa³o siê, ¿e traci Biankê z oczu. Nik³a po prostu, stawa³a siê efemeryczna i brak³o jej na przestrzeni. Jak jaki¶ duch, zjawa, przezroczyste zabarwienie powietrza. Oczywi¶cie Miriam zrzuci³a wszystko na zaburzenia wzroku, wiêc przetar³a ga³y. Odwróci³a na chwilê wzrok. Zastanawia³a siê nad swymi s³owami. Tego, ¿e dotyczy³y jej, nie wiedzia³a, tylko czu³a. Czu³a te¿, ¿e dotycz± Bianki, ¿e maj± z ni± wiele wspólnego. Wszak nic o sobie przypomnieæ nie mog³a, wszystko bra³a na czuja i dziwnie jej siê tak ¿y³o poddaj±c siê wci±¿ intuicji, na której wcze¶niej nigdy nie polega³a. Wypowiadaj±c te s³owa, czu³a tylko, ¿e mówi co¶ zgodnego z rzeczywisto¶ci±, bo sk±d mia³aby pewno¶æ, ¿e tak by³o rzeczywi¶cie. A ten dziwny omam wzrokowy… takie s³oñce. Odezwa³a siê.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz byæ zalogowany, aby komentowaæ. Zaloguj siê lub za³ó¿ konto, je¿eli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
kierst
U¿ytkownik - kierst

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2015-03-02 00:45:33