blunga lunga ola holaa

Autor: ankaa
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

eśna posiadłość Branwalthera nie była duża, on sam zresztą nie zdobył nawet przyjaźni earla. Ot, przysłużył się w złapaniu kilku dokuczliwych rabusiów i szczodry pan nagrodził go spłachetkiem ziemi tudzież kilkoma wiejskimi chatami. Przysłał też cieślę i kamieniarzy do pomocy w budowie niewielkiego majątku. W sześć księżyców praca była skończona, a Branwalther mógł objąć panowanie nad ziemią.

Przebywający na dworze kuzyn Branwalthera, Cadan, wkrótce przysłał mu wieści o wyśmienitej kandydatce na żonę. W imieniu ciotecznego brata Cadan odwiedził ojca dziewczyny i utargował warunki ślubu. Partia była rzeczywiście dobra, posag panny obejmował bowiem rzeźbione skrzynie wypełnione sukniami z delikatnej wełny, tkanymi obrusami i jedwabiem, komodę i stół z dębowego drewna oraz - co najbardziej ucieszyło Brana - śliczną karetę o siedzeniach z szafranowej materii, zaprzężoną w dwa kare źrebce.

Sama panna okazała się ładną i dobrze wychowaną szesnastolatką. Była wysoka, miała włosy jasne jak len, spięte w kok i przyozdobione błękitnymi wstążkami. Jej szaroniebieskie oczy lśniły w słońcu, brwi były złociste, a usta bladoróżowe i ułożone w niepewnym uśmiechu.

Z biegiem czasu Mariot okazała się troskliwą żoną. Była bystra i Bran szybko nauczył się cenić jej rady. Chociaż młodsza o dziewięć wiosen, dorównywała mu zaradnością i często pod nieobecność męża sama pełniła rolę rządcy.

W drugim roku małżeństwa Bran uczynił Mariot brzemienną. Cały dwór radował się tą nowiną, albowiem dobry pan potrzebował dziedzica. Nikt nie miał wątpliwości, że dziecko będzie chłopcem. Na prośbę męża Mariot poniechała wszelkich domowych obowiązków. Śmiała się, że takich wygód pozazdrościłaby jej sama Najwyższa Królowa.

W owym czasie Branwalther, tropiąc dzikiego zwierza, często zapuszczał się głęboko w okoliczne bory. Mawiał, że kobiecie przy nadziei nie należy skąpić wyszukanych potraw, po czym znikał na długie godziny, by pod wieczór wrócić z dorodną sztuką na plecach i oczami wypełnionymi myśliwską dumą.

Zdarzył się jednak taki dzień, w którym pan nie przybył na wieczerzę. Pojawił się długo po zmroku, milczący i odmieniony, nieskory do rozmów. Przeprosił Mariot i bez zwłoki udał się na spoczynek. Zasnął, nim żona zdążyła wsunąć się w pościel. Tym ostatecznie przekonał ją, że zdarzyło się coś dziwnego.

Do rana jednak jej niepokój zelżał i Mariot doszła do wniosku, że mąż zwyczajnie zgubił drogę albo łowy nie wiodły się i zamarudził w lesie. Roztropnie postanowiła nie poruszać tego tematu w obawie o zraniony honor Brana. A skoro nic niepokojącego nie miało więcej miejsca, z biegiem czasu zdarzenie popadło w niepamięć.

1
Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
ankaa
Użytkownik - ankaa

O sobie samym: biorę z życia pełnymi garściami,nie dbam o pieniądze przecież i tak przyjdzie mi się z nimi rozstać.Lubię zwierzęta szczególnie psy.
Ostatnio widziany: 2010-06-23 19:15:37