Czarne anioły

Autor: rafal_sulikovski
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

                                                           Czarne anioły…


    Zaprasza mnie do swego pokoju, gdzie napotykam go pogrążonego w głębokim skupieniu. Gestem bez słów daje znak, abym usiadł. Gdy to czynię, Darek odkłada pilnie studiowany album z jakimiś fotografiami. Interesuje mnie to. Pytam, o czym jest album. Darek, obecnie około trzydziestolatek, odpowiada, że to najcenniejsza książka świata. 

- Sanktuaria. Same te największe. Jak Bóg… - ostatnie zdanie wypowiada ze szczególnym, nieco teatralnym namaszczeniem. Pytam, skąd ją ma. 

- To prezent. Od kobiety. Zanim mnie rzuciła, dała mi ten dar… - mówi cicho, ale bez smutku, raczej z lekkim bladym afektem, jak to mawiają lekarze. Przeglądam podany mi album. Są wszystkie najważniejsze sanktuaria, polskie też, w tym - jedyne uznane za powstałe na miejscu prawdziwych objawień sanktuarium w Gietrzwałdzie. Oczywiście, Łagiewniki - “ta chora zakonnica, wiesz Rafał”; rzecz jasna Jasna Góra, także mniej znane jak to w Piekarach Śląskich, Tarnowskich Górach, Górce Klasztornej oraz Świętej Górze czy na Górze świętej Anny, babci Jezusa, pierwszej świętej chrześcijaństwa. Góra ta leży niedaleko trasy 94 koło Opola. 

    Oddaję album, w którym są też La Salette, Lourdes czy Droga świętego Jakuba, brata Jezusa. Darek jest zafascynowany takimi tematami. Przypominam sobie lata 90. i myślę, że on jest właśnie tam, gdzie ja byłem. Pytam go, czy jest szczęśliwy. I wtedy nadzwyczaj niespodziewanie Darek odpowiada, że jest bardzo szczęśliwy. Lekarze podają mu końskie dawki przeciwpsychotyków, a on nadal widzi to, czego normalni nie widzą i nie widzi tego, co widzą normalni. Jego mózg działa na innych falach i te częstotliwości, takie same jak w głębokim śnie z falami theta i najgłębszymi delta pozwalają mu widzieć więcej. Dosłownie. To nie wytwór mózgu - mózg nie może niczego wytworzyć, bo receptory - jak sama nazwa wskazuje - odbierają rzeczywistość, a nie ją tworzą. Darkowi wierzę, bo nigdzie się nie rusza z pokoju, a jest spokojny. 

    Jednak w miarę, jak rozmawiamy w tym zakładzie dla nerwowo i psychicznie chorych, czuję, że powoli towarzysz niedoli się rozszczepia, a mowa staje coraz mniej zrozumiała…

Nagle ni stąd ni zowąd Darek rozpoczyna monolog, podobny do małej improwizacji. 

- Rafał, tam za oknem, o widzisz, popatrz, widzisz te koty? To nie są koty. To czarne anioły. Pełno ich tu. Niby przebrani za koty, ale to szatany. Te co budowały Petersburg. Te szatany, które weszły w stado świń i biegły jak opętane nabrzeżem jeziora Genezaret i utopiły się w morzu. Szatan istnieje. Zapamiętaj. On jest kłamcą i zabójcą, prawdy w nim nie ma. I nie było. I nie będzie. On nas tu wysłał. Ja go znam. Widziałem i rozmawiałem, jak rozmawiam z tobą. Spytałem, czemu jest taki zły i niszczy ludzkość.

 - Odpowiedział mi, wiesz co? “Bo tak mi się podoba.” Tak powiedział, a potem oprowadził po piekle. Są tam lochy, płacz, błagania o litość, jęki, jak w średniowiecznych podziemiach na zamkach wielmoży. Szatan zsyła nas do szpitala, żeby nas karmić kłamliwymi tabletkami. One nie pomagają, tylko sprawiają, że stajemy się podobni do normalnych. Wybacz, ale ty jesteś dla mnie za normalny. Nie wierzysz, założę się, w szatana, a nawet nie wierzysz w Boga. Zdecydowana większość ludzkości dawno nie wierzy w nic. Noc jest księżycowa, czarne anioły szukają ofiary, szatani krążą, biorą je i składają ofiarę na czarnej mszy…. - Darek na chwilę przerywa monolog, od którego ciarki przechodzą przez plecy, a ja nie myślę, myślenie mam wyłączone, bo nie słyszałem tego nigdy wcześniej. 

     Potem Darek kontynuuje. - Wiesz, raz szedłem ulicą, z piskiem opon podjechało czarne bmw z przyciemnianymi szybami, wciągnęło mnie do środka dwóch facetów w czerni, mieli okulary jak z Matrixa. Zawieźli mnie do opuszczonej, łuszczącej się starym tynkiem kaplicy, na ścianach której napisano “Ave satan” i tego typu, wiesz. Potem była czarna msza, złożono niemowlę w ofierze, a mnie się wydawało, że para uprawiająca seks na ołtarzu to diablica i diabeł. Wokół było mroczno, bałem się. Kazali mi coś podpisać, lecz odmówiłem. Wtedy wyrzucili mnie z kaplicy, a ja uciekłem do autobusu. Rafał, szatan istnieje. Wiesz, skąd się tu wziąłeś? Wkręcił cię. Opowiadałeś mi o sobie, chciałeś zostać dziennikarzem, naukowcem albo pisarzem, pisałeś też muzykę. Ale to szatan cię zniszczył. On może wejść w każdego. Nikt nie może czuć się bezpieczny. I robi to. Lekarze podają leki. I oprócz skutków ubocznych dalej masz depresję. Bo kiedyś wierzyłeś w Boga i diabła, potem przestałeś wierzyć w diabła, a na koniec nawet w Boga…. - jego oczy płoną, jakby mówiąc ten monolog miał jakieś obrazy w polu widzenia, jego gałki oczne się co chwila przewracały, miałem wrażenie, że zaraz będzie toczył pianę, ale nie. Zamiast tego nachylił się i gorącym, wariackim szeptem mówił, żebym się ratował, rzucił lekami o ścianę, bo za tą ścianą jest Bóg. 

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
rafal_sulikovski
Użytkownik - rafal_sulikovski

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2023-11-17 02:58:07