*DZIECI MIECZA* cz.5 "Chciwość"

Autor: Tenshi
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

- Czyli nie wiadomo dla kogo pracował? - Anij trąciła czubkiem buta truchło jeńca. Ciało poruszyło się kawałek, a bezwładna dłoń trupa zsunęła się z jego brzucha i upadła z mlaskiem na podłogę.

- Nie - sapnął Samir, ściągający z Aido koszulę.

W nocy, kiedy położyli się spać w urzuconej przez osadników izbie, jeniec wyswobodził się i usiłował ich pozabijać. Na szczęście nie był wprawnym zabójcą i raniąc Aido w szyję, nie pomyślał nad tym, że należałoby przytrzymać jego głowę i zatkać mu usta, żeby zdusić krzyk. Wrzask chłopaka, kiedy odruchowo odsunął się na bok, poderwał wszystkich na nogi. Almar, nie ruszając się nawet z łóżka, cisnął tylko w jeńca krótkim sztyletem, który sterczał teraz wbity miedzy oczami martwego ciała.

Kiedy brzuchaty mężczyzna zdjął w końcu zakrwawioną koszulę z zaskoczonego Aido, Balden usiadł przy chłopaku oczyszczając jego ranę.

- Przestań się trząść jak panienka. To tylko draśnięcie - warknął w końcu, kiedy chłopak po raz kolejny usiłował od niego uciec.

- Aido… - dziewczyna zaśmiała się cicho i kucnęła przed przyjacielem ściskając jego dłonie. - Nie bój się, przecież ci tylko jeden szew założy.

- Ale to i tak za dużo! To się samo zagoi! - chłopak pobladł widząc małą, stara igłę z białej kości i przytwierdzoną do niej grubą nić z włosia zwierzęcia hodowlanego.

Samir, widząc zdenerwowanie chłopaka, uderzył go lekko w tył głowy uśmiechając się do niego przyjaźnie.

- Szyj go, nie ma co czekać - zwrócił się do przyjaciela i odszedł spokojnie, pomóc Almarowi wynieść ciało leżące na środku pokoju. Z trudem opuścili pomieszczenie i przymknęli za sobą drzwi. Szamocząc się z truchłem dotarli na obrzeże wioski, gdzie z pomocą kilku osadników, wykopali płytki grób i zakopali w nim bezwładny worek kości. Almar wskoczył na chwilę do grobu i przydeptując butem szyje mężczyzny, wyciągnął sterczący z jego głowy sztylet. Wyskoczył zwinie z dołu i zadowolony z siebie wrócił do chaty, otulając się grubym korzuchem.

Anij siedziała przy śpiącym już Aido i głaskała go po głowie, jak małe dziecko. Uśmiechnęła się do mężczyzny delikatnie i odezwała się cicho, jednak nie znoszącym sprzeciwu głosem.

- Naucz mnie tak rzucać.

Almar westchnął ściągając okrycie wierzchnie i wsuwając swoje długie, cienkie kończyny pod kołdrę. Patrzył przez chwile na dziewczynę i machnął tylko ręką, co miało oznaczać, że wszystko mu jedno. Nie przekonał się jeszcze do kobiety w Gwardii, ale powoli starał się przyzwyczaić chociaż do obecności Anij w ich gronie.

 

 

Stanął nad świeżym grobem, przyglądając mu się spod osłaniającej jego twarz maski. Przeszedł po nasypanej ziemi, wiedząc, że zostawi wyraźny ślad. Powoli zbliżył się do zaciemnionej izby i wkradł się do niej, uchylając minimalnie drzwi. Zwinnie i cicho przesuwał się między posłaniami, aż dotarł do stojącego pod oknem stołu, na którym złożone były miecze śpiących. Zabrał pierwszy z nich, nie zastanawiając się, do kogo on należy, po czym niepostrzeżenie wymknął się z izby. Nie ważne, czyi to był miecz. Jego pan będzie zadowolony z kolejnej zdobyczy, a ta zawszona Gwardia nic jeszcze na nich nie ma. I nic nie znajdzie. Już on zadba o to, żeby żadne z nich nie dożyło dnia ostatecznego tak pieczołowicie zaplanowanego przez jego pana. Jego władca dostanie, czego tylko chce. Mimo tego, że chce wiele.

1

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Tenshi
Użytkownik - Tenshi

O sobie samym: "Jesteś dobrym duszkiem, który każdemu pomaga, a sam sobie nie umie."- opisana przez przyjaciela.
Ostatnio widziany: 2016-10-24 22:05:59