Gra w domino

Autor: marcinjodlowski
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

"A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry "
 (Borys Pasternak)

    Napisałem kiedyś ..."życie bubel oczywisty". Tak..oczywiście, miałem rację...To bubel nazbyt nawet oczywisty. Życie.... ukladanka przypadków, bezsensownych na pozór, mających jednak swój sens zaprogramowany gdzieś tam przez szaleńca, może w rzeczywistości będącej o te pół sekundy w czasie i przestrzeni przed nami, z której nie zdajemy sobie sprawy.
Czarno-białe kostki domina układane pozornie bez sensu przez wytrawnego, szalonego gracza, tworzące pieprzony, ezoteryczny i pseudologiczny ciąg zdarzeń. Zdarzeń programowanych albo bezsensowne podpatrywanych, niczego realnego nie obiecujących, niczego dobrego nie zapewniających.
I nic co ludzkie, niczego nie zapowiadających.
Być może tylko terażniejszość jako fikcję, ułudę dobrych zdarzeń, noszących pozory prawdopodobieństwa. Istne circulus vitiatus.
I po co ..po co... komu to potrzebne... Pieprzony świat poziornie schematycznie poukladany, pozornie logicznie zapogramowany a w nim coś, co krzyczy rozpaczą, bez określonego miejsca w czasoprzestrzeni, nie widzące sensu samoobrony i wiecznie uzależnione od panoszącej się wścieklej heteronomii roszczącej sobie hermatyczne prawo do mojej duszy. Senne impresje rodem z Erebu, przetwarzanie w chore myśli pozbawione logiki, bez znaczenia, nikogo niezajmujące. Pokaleczona dusza krzyczy rozpaczą nikogo już nie obchodzącą..."equo ne credite, Teucri" ...znaki nic nie mówiących obietnic, całość egzystencji wyrażona w jednym zdaniu.
Pozorny ciąg hipostazy układającej się gry, jak czarno-białe kostki domina. I miłość zniewalająca, która efemeryczny żywot delikatnego Pazia Królowej przypomina.
I znów wszechogarniający chaos myśi rozrywających mózg i znów krzyczące w nim rozpaczliwie .."Aut inveniam viam aut faciam... dla kogo ? dla kogo... i po co... Panie na Olimpie.. miejże litość...
I ponownie ...semper idem...ponownie...semper idem.. dlaczego, dlaczego tak...krzyk rozdzieranej duszy i ponowne zabicie miłości. Znów, dlaczego...tak... Gra błaznów na szachownicy życia, pozory sensu i uczciwosci. Jakiej, czyjej i na czyj użytek... Bez szans, dokladnie zaprogramowana, jak sieć pajęcza niszcząca łatwowierną egzystencję.
To już nie kolejne niedomówienie, to nie fabulacja. Jak w "Kinie Snów", klatka filmu biegnąca za klatką, jak w samoprogramującym się zwariowanym filmie. Niekontrolowane, nieświadome bicie chorego serca, gdzieś tam w kosmosie ciala, oddech dalekich gwiazd goni mój oddech, wszechświat atomów, ułuda trwałości złożona w całość, przypadkiem scalona i udająca rozumne, cholerne życie, a bedące zaledwie "vita bosae et euriosae"...

Slowa, slowa... zawsze kłamiące, udające aksjomat. Schemat asocjacji myśli ogłupiających, oszukujących mózg iluzją prawdziwej miłości...
Bolą niedawne wspomnienia. I po co? "Estoquod esse videris,"... w bezkresie kosmosu duszy. I dlaczego tak ? dlaczego..
I znowuż jestem w czasoprzestrzeni niebytu poza swoim cialem. Zawieszony w NIC, zawieszony nad otchłanią cholernego Chaosu Myśli i braku ich precyzji, widzę bezsens istnienia wszechświata i swój wlasny immanentny, niepotrzebny byt. Ogarniająca abulia pozbawiająca pragnienia powrotu do rzeczywistości. Brak powodu, odepchnięcie, jednak dusza potraktowana brutalnym kopniakiem.
Dręczona niebytem bytu.
Dzisiaj umarlem. Załamała się także kolejna szmaragdowa fala w morzu, napierająca na punkt mojej świadomości. Może zasypią mnie ziemią by szlag mnie także do końca trafił i abym gnił w spokoju, ku wiecznej chwale bogini Nemezis i jej siostry Eris, tak jak tego chcialy przez całe moje, mało udane, pejoratywne życie.
To, co po mnie pozostanie zawieszone w próżni bezpamięci, to układające się w epitafium "Si Tibi Terra Levis" - odczytywane z udawanym bezczelnie westchnieniem ulgi i pewnością wybujałego poczucia wartości samego siebie.
Nie będzie już błękitnego anioła, podmuchem poezji ratującego siebie z kołtuńskiej niewoli ciasnego myślenia, ociekającego wulgaryzmem. Nienawiść, miłość, nadzieja, radość - zdmuchnięte i wygaszone. Popioly wspomnień rozsiane w gwiazdach wiatrem, tym razem mojej nieprawdziwej obojętności. "Vestigia torrent"....
Zapłata za wszawe życie, dane z litości przez złośliwą Eris, bez oprocentowania.
Chwytliwa układanko z czarno-bialych klocków, nie uciekaj, nie odwracaj wstydliwie wzroku. Zagraj ze mną w domino..stawką będzie moje życie. Ustaliłem wypaczone zasady tej gry, właśnie takie, jakie obowiązują w mojej rzeczywistości - szóstka przegrywa, jedynka wygrywa.
Nie obawiaj się, teraz nie mam szans. Zagram bo..."audia tur etal tera pars"... a mnie to nie było dane. Jestem tylko "error in persona".
I rzędem liter, wystukiwanych arialem na klawiaturze, pomiędzy pierwszym i kolejnym łykiem alkoholu wypijanego w rozpaczy.

Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
marcinjodlowski
Użytkownik - marcinjodlowski

O sobie samym:  Sentymentalny i uczuciowy romantyk lubiący nastrojową muzykę Enio Morricone. Kocham nieziemski głos Lisy Gerrard. Bliski sercu jest mi także blues i to, o czym mówi - o smutku, utraconej miłości, nienawiści, płaczu, tęsknocie i nadziei. Nostalgiczny czarny blues słuchany nocą, stonowane światło lampki, snujący się leniwie zapach wspomnień, dobra gorąca kawa i mój ulubiony fotel - to jest to, co wprawia mnie w dobry nastrój. Wierzę wtedy, że ten świat wart jest miłości. Lubię styl końca lat trzydziestych XX wieku. A w nim kobiety kolorowe jak kwiaty, cudowne jak miłość, delikatne jak motyle wiosny. Jestem typem samotnika. Bywam często zamyślony, czasem radosny. Łatwo ulegam nastrojom chwili, bo każda z nich jest niepowtarzalna w swoim przemijaniu.Nie ośmielam się twierdzić, że jestem poetą lub pisarzem.Coś jednak każe mi pisać - więc siadam do komputera i piszę. Wtedy ludzie i ich sprawy nie mają dla mnie najmniejszego znaczenia.  
Ostatnio widziany: 2011-04-29 22:22:51