Kiedy pada deszcz... [Z: Strumienie Życia]

Autor: Eltariel
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Pad, Pad, Pada… krople deszczu (pad, pad, pad) uderzają o szyby a zza pleców słońce świeci jasno. Tęcza błyszczy mącona przez ten deszcz. A w fotelu siedzi samotnie On. Nie jest nikim specjalnym lecz nie jest też nikim nie ważnym… bo czyż każda istota na ziemi nie ma fundamentalnego znaczenia? Wszakże jeśli wszyscy są nieważni i równie dobrze mogłoby ich nie być, to wtedy nie byłoby ludzi!... i może świat byłby lepszy? 
 Mądrości życiowe są jako papier toaletowy… estetyczne, pachnące a i tak do dupy…
 Kiedy patrzę na szybę mego pokoju, obserwuję strumienie spływającej po niej wody widzę także swoje odbicie. Lekki uśmiech pokryty strumieniami… a może to ja płaczę a szyba się uśmiecha…? Nie wiem… bo dla szyby to i tak obojętne. Całe dnie siedzi w jednym miejscu i obserwuje, milcząco… jak kamień. I jak kamień uważnie. Może w swym szklanym mózgu, pośród szklanych myśli wysnuwa jakieś wnioski… mądrości które jak latarnia oświetliłyby drogę dla zmęczonego wędrowca… Na pewno szyba ta ma oczy, niebieskie! A w nich jest jakaś twarz… przecież ją znasz… nie mów że nie! Może trochę melancholijna ale za to szczera… każdy ma drugą szansę prawda? A może to nie twarz ale uczucie… a może jedno i drugie przeplotło się w tych niewielkich jeziorkach oczu które odbijają się w szybie…
 Na stoliku leży nóż, też kapie na niego woda, szyba przecieka? A może dach? A może to łzy… nóż w swoim istnieniu też ma coś melancholijnego… przeciął wiele granic, zranił wiele serc… z jednego końca smętnie kapie atrament a drugi lekko pogryziony smętnie błaga o pamięć… ale w szufladzie już czekają kolejne noże… a ten wyleciał przez okno.
 Szare chmury i słońce… jakie to dziwne… jak ogień płonący na wodzie. Tak, tak! Tak już jest, w szarych chmurach zmartwień słońce świecące z oczu a na twarzy uśmiech. Maski, maski, maski… przecież On Jej tego nie powie… to by było faux pas. A każde faux pas może skończyć się w przepaści… a jeśli ktoś już w niej jest? Piekło?
 Czy w pytaniu o przeszłość zapisaną w słowach przyszłości może być kłamliwa nadzieja że wczoraj nie będzie lepsze od jutra? A może dzisiaj to ostatni dobry dzień naszego życia…? Tak to już jest gdy niebo przysłonią anielskie skrzydła. Wszakże skoro ten co niesie światło się zbuntował to kto rozświetla nam świat dzisiaj? Według mnie ona… ale ona nie jest dla mnie. Wiecie co najbardziej na świecie burzy spokój? Miłość… a najgorsza jest miłość do kogoś kto jest nieosiągalny… wtedy spokój zaburza się permanentnie. Jednakże co komu do tego w kim On się zakochał? I kim On jest? Mną? A może nim… tym którego Ona widzi gdy idzie spać? Lecz gdyby miłość miała być jasna…. To kto by był na świecie samotny? Każdy kochałby siebie i byłby kochany przez siebie… poza Nią… ona jest… po prostu jest…? A może to tylko ja ją widzę… może to tylko dziecko mojej wyobraźni… a ja tracę czas. Lecz to jest sens miłości… tracić czas nawet jeśli kocha się sen. 

1

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Eltariel
Użytkownik - Eltariel

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2010-04-18 17:25:33