KOBIETA W LUSTRZE epizod 6

Autor: JOANNA54
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

 Jest kilka takich miejsc, które czekają na mnie każdego roku. Pierwszy powiew wiosny wygania mnie do nich, wytęsknionych ławeczek wśród zieleni. Jest taka ławeczka nad brzegiem niewielkiej rzeki, gdzie czuję się najlepiej. Pod ogromnymi topolami, nagimi jeszcze niestety postawiłam rower, przetarłam drewniane siedzisko i poczułam to. Ciszę wtopioną w szum leniwej wody. Tylko zamknąć oczy i dać się unieść tej chwili.

  Wiosna, kalendarz przywołał ją już wcześniej, ale ona nie dba o daty. Sama wie kiedy przychodzi jej czas.

  Spod zeszłorocznych przemarzniętych liści wychylają się pierwsze zielone listki. Niewinne, czyściutkie, ufne jak dziecięce buzie nieśmiało oglądające świat. Świat,  którego jeszcze nie rozumieją. Przed chłodem nocy zwijają się strachliwie, umykają pod szeleszczące kołderki. Jakże mądra jest natura, wszystko ma swój cel, kolejność budzenia do życia zharmonizowana z porami roku. Nie potrzebuje wskazówek, zakazów, nakazów. Działa tak od wieków niezmiennie niezawodnie.

 Udał Ci się ten świat - Boże. 

Tylko człowiek jakoś nie może nadążyć  za Twoimi krokami.

Cztery pory roku cyklicznie powtarzają narodziny, dojrzewanie, radość z owoców życia i obumieranie.  Nikogo to nie dziwi.

  Ja też miałam swoją wiosnę, też łapczywie zrywałam pierwsze kwiaty doświadczeń, nie do końca wiedząc co z nimi dalej zrobić. Czas porywał mnie zewem natury zachłannie, byle zdążyć wszystko przeżyć. Kolejne etapy pojawiały się za zakrętem nieprzewidzianych wydarzeń. Ich owoce jak grona pełne niespokojnych dni, balastem problemów zwolniły mój bieg. Wypełniłam swoją rolę, dojrzałam nasycona słońcem, spełniona. Moja jesień ubrała mnie w pastele. To tylko zewnętrzna powłoka, bo tam gdzieś w środku jestem w pełni lata.

 Dlaczego?

 Dlaczego ciało dojrzewa w innym tempie niż umysł?  Dlaczego dopiero po popełnieniu błędu stwierdzamy, że to był błąd? Dlaczego skutek uczy rozwagi po czasie? Dlaczego parabola mądrości nie schodzi się z tą wizualną?

  Wiosna, między nagimi gałęziami drzew uwijają się ptaki. Słońce kładzie promienie na powierzchni wody. W obiciu nieba flirtuje z nurtem znikającym pod mostkiem.  Tam dzieci rzucają patyczki, biegną na druga stronę zobaczyć, który jest szybszy.

 Wiosna, na przeciwległym brzegu wędkarze czekają cierpliwie na taniec spławika, ich też matka natura wygoniła z domu. Wrócą niebawem na podwieczorek, kawę podaną z uśmiechem - co, dzisiaj nie było brania?

  Mijają mnie przytulone pary rozmawiające ze sobą półszeptem.  Pod płaszczem intymności, nieprzeniknionej żadnym spojrzeniem budują gniazdo dla swej miłości.

 Pan z panią wolnym krokiem, z rękoma splecionymi  koszyczkami palców idą w ciszy, już sobie wszystko powiedzieli. Teraz już nie potrzebują słów. Są.

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
JOANNA54
Użytkownik - JOANNA54

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2010-06-15 19:21:36