Moje pierwsze zlecenie, część piata: Na dywaniku u dyrektora oraz co tego dnia pochowłam na cmentarzu

Autor: BarbaraBerezansk
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Wpada córka podopiecznej. Wszystko okej. Wypada. I nagle afera. Helga wrzeszczy, wyrzuca nas z domu. Zaalarmowana Katarzyna przyjeżdża tym razem z mężem. Zostajemy z Pchełką wyproszone z salonu. Po długiej dyskusji Katarzyna zostaje z podopieczną.

Mąż Katarzyny bierze nas na spacer na cmentarz. Cmentarz znajduje się na końcu naszej ulicy. Okazuje się, że to nie spacer, tylko wizyta u dyrektora na dywaniku. Stoimy, jak dwie niegrzeczne dziewczynki, i słuchamy. Jak Helga rano schodzi, to w salonie ma grać radio. Mamy nie rozmawiać przy Heldze po polsku itd. To była moja pierwsza wizyta na dywaniku. Dwanaście lat szkoły i nic, a tu dwa dni opieki i dywanik. Pan dyrektor niemal w moim wieku. Wykształcenie raczej niższe niż moje. Poczucie wyższości sięga zenitu. Przytakujemy grzecznie główkami. Skruszone. Chociaż bardziej chyba zaskoczone. Pan dyrektor wraca do domu.

My zostajemy na cmentarzu, by ochłonąć, dojść do siebie, wyjść z szoku. Pochowałam przy okazji swoją dumę, dojrzałość, wiedzę, wykształcenie i wracam jako mała, niegrzeczna, skruszona dziewczynka zająć się Helgą. Być może kiedyś tu wrócę. Odkopię to, co ważne, co moje. Tymczasem jestem maluczką perełką na salonach damy. Pchełka drepcze za mną. Trochę się śmiejemy, póki jeszcze można. Teraz już wiemy, że w domu jest to zabronione. Helga, słysząc śmiechy, snuje przypuszczenia, że to z niej się śmiejemy.

1
Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
BarbaraBerezansk
Użytkownik - BarbaraBerezansk

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2021-09-30 08:41:27