Nowy Początek cz.II

Autor: momruk
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Wyjazd z miasta zajął nam sporo czasu, ze względu na kłębiącą się na ulicach ciżbę. Zbliżało się południe więc wszyscy spieszyli w kierunku miejskiego rynku, gdzie miało się odbyć rzadkie w tym mieście widowisko. Na całe szczęście nie brałem już w nim udziału. Podążaliśmy północnym traktem, prowadzącym bezpośrednio do stolicy królestwa, wątpiłem jednak w to, iż miasto Durenholl było naszym celem. Droga pełna była podróżnych jak i kupieckich wozów ciągnących w obu kierunkach. Panował tłok. Z ulgą wdychałem świeże i chłodne jesienne powietrze. Miła odmiana po zatęchłym smrodzie zatłoczonego miasta. Że też nikt nie wpadł jeszcze na pomysł, by pod miastami budować sieci kanałów odprowadzających nieczystości. W Ossengardzie była to powszechnie stosowana praktyka. Jechaliśmy spokojnym kłusem, ja i Lothalt na przedzie, reszta za nami w niewielkiej odległości. Dochodziły do mnie fragmenty ich rozmowy, z których wywnioskowałem, że toczą zaciekłą dyskusję nie mogąc dojść do porozumienia, który z odwiedzonych przez nich zamtuzów był najzacniejszy. - Nie mają zbyt wielu rozrywek – niespodziewanie odezwał się Lothalt, kierując wzrok w stronę swoich podkomendnych. – Masz pewnie wiele pytań. Lecz odkąd opuściliśmy Danar słowem się nie odezwałeś – spojrzał na mnie przenikliwym wzrokiem. - Czekam na wyjaśnienia – odparłem. – Sądzę, że nie proszę o wiele. Jestem wdzięczny za ocalenie, ale nie do końca rozumiem jaki mieliście w tym cel. - Najlepiej zacznę od początku – stwierdził. – Obserwowaliśmy cię od dawna. Trzy dni temu mieliśmy się z Toba skontaktować, lecz wyniknęła ta nieprzyjemna dla ciebie sytuacja. Potrzebowaliśmy czasu by wszystko załatwić i wydostać cię z więzienia. Zajęliśmy się wszystkimi, którzy ci źle życzyli. - Ale po co? I jak udało wam się dokonać tego wszystkiego. – wszedłem mu w słowo. - Jesteśmy częścią pewnej organizacji. Nasze cele zbliżone są do tych jakie ma zakon, którego członkiem niegdyś byłeś. To dlatego zwróciliśmy na ciebie uwagę i uwolniliśmy. Azankar i jego organizacja to przeszłość. Możesz się nimi więcej nie przejmować. Teraz jesteś pod naszym protektoratem. - Mam uwierzyć, że Azankara i jego ludzi pokonaliście sami. - Może nie wyglądamy, lecz wierz mi mamy wiele talentów. Z miejską strażą było jeszcze łatwiej. Jako grupa podlegamy tylko i wyłącznie osobie króla i dysponujemy nieograniczoną władzą. - Dlaczego więc nigdy o was nie słyszałem? - Ponieważ mało kto o nas wie. Staramy się nie rzucać w oczy. W całym królestwie szukamy ludzi z talentem podobnym twojemu. - Wiecie kim jestem i co robiłem w przeszłości, ale skąd pewność, że zechcę wam pomagać. - Ponieważ w razie odmowy złożymy ci ofertę, której nie będziesz mógł odrzucić. Jego głos się zmienił. Nie mogłem stwierdzić w jaki sposób, ale czułem, że muszę być mu posłuszny. Zupełnie jakby za pomocą słowa wiązał moją wolę. - Co mi robisz? – spytałem przestraszony. - Jak już mówiłem mamy wiele talentów. Nie zmuszaj nas byśmy użyli ich na tobie. Uwolnił mnie. Cokolwiek robił, przestał. Nie miałem innego wyjścia jak wysłuchać go i podjąć współpracę. Nie byłem w dogodnej pozycji do negocjacji. - Nie bój się Vaynekanie – powiedział przyjaźnie i uśmiechną. – Z naszej strony nic ci nie grozi. Jak usłyszysz co mam do powiedzenia to wszystko zrozumiesz i z chęcią do nas przystaniesz. Jesteśmy po tej samej stronie. - Mów więc – zachęciłem go. W końcu cokolwiek by mi zaproponował i tak było po stokroć lepsze niż perspektywa stania się uciechą dla żądnej krwi gawiedzi. - Niecały rok temu, zaczęły do naszych uszu docierać niepokojące informacje. Donoszono nam o zaginięciach ludzi. Alenie nie pojedynczych osób tylko całych wsi. Gdy docieraliśmy na miejsce, odnajdowaliśmy ślady walki, lecz żadnych ciał. - Podejrzewacie coś? – wtrąciłem. - Sądzimy, że mamy do czynienia z nekromancją albo kanibalizmem, ale nie znaleźliśmy nic co by potwierdzało nasze założenia.

Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
momruk
Użytkownik - momruk

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2010-04-14 12:52:14