Oddzwonimy.

Autor: saloon
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Zdenerwowany, lekko zagubiony stał w bogato i z przepychem urządzonym pokoju. Usłyszał szybko otwierające się, skrzypiące drzwi. Do pokoju wszedł elegancko ubrany mężczyzna i przywitał się z gościem:

- Witam. Jest pan już. To bardzo dobrze się składa, bo zdążymy przed lunchem. Widzę, że ogląda pan nasze dzieła sztuki. Jak na moje oko to jeszcze trochę i będzie tu gorzej niż w Licheniu. Ale swoją drogą skurczybyki mają sponsorów, pozazdrościć - zaśmiał się i gestem zaprosił gościa do środka.

Weszli do przytulniej urządzonego gabinetu.

- Tak w ogóle to przejdźmy od razu na ty, Piotr jestem.

- Marek, miło mi… - odpowiedział niepewnie przybyły gość.

- Mi również i muszę od razu ci coś powiedzieć - nie denerwuj się tym wszystkim. Wiem kurcze, że łatwo mi powiedzieć, że niecodziennie się ma taką rozmowę, że chciałoby się wypaść jak najlepiej i inne takie tam pierdoły. Ale to nie jest nawet w minimalnym stopniu klasyczna rozmowa kwalifikacyjna, gdzie będę cię pytał dlaczego chcesz u nas pracować albo o znajomość angielskiego. Okeeej? – spytał ironicznie.

- Yes… To znaczy tak, dzięki bogu. Z tego poległbym zupełnie.

- Cieszę się, że mnie rozumiesz. Napijesz się czegoś? Kawy? Herbaty? Whisky mam pierwsza klasa. Nie jakiś tam byle jaki Jack Daniels czy Johnie Walker.

- Dziękuje, ale nie piję alkoholu. Poproszę mocną kawę, jeśli to nie problem.

- Proste, że nie. – odparł i podniósł słuchawkę - Gabi, aniołku przynieś nam dwie mocne kawy.

- Wiec tak - kontynuował - zanim przejdziemy do konkretów wyjaśnimy sobie kilka spraw. Nie szukamy tutaj ludzi nieskazitelnych o jakichś mega wysokich kwalifikacjach. Szukamy ludzi wyjątkowych i dlatego rozmawiasz ze mną. Mam z tych wszystkich osób wyłapać wybitne jednostki. Wiem też oczywiście, że nikt nie jest idealny, każdy ma swoje mniejsze i większe grzeszki, więc mówię z góry - nawet nie próbuj ich ukryć ani się ich wypierać. Z doświadczenia wiem, ze to nie przynosi dobrych efektów. Kłamstwo - out. To podstawa tej rozmowy. Zrozumiałeś?

- Tak oczywiście zrozumiałem. I proszę wybaczyć, że wciąż tak się zachowuję, ale zaskoczył mnie pan, to znaczy zaskoczyłeś mnie tym wszystkim. Skoro mam opanować nerwy, to mam pytanie - można tu zapalić?

- Jasne, poczęstuj się cygarami. – otworzył drewniane pudełko - Najlepsze, prosto z Kuby. Szef niedawno dostał, ale on nie pali, więc przyniósł tutaj dla gości.

Ktoś lekko zapukał do drzwi. Kawa była już gotowa.

- Dzięki Gabi. Teraz możemy przejść do konkretów. Mam tu twoją teczkę, wyjątkowo gruba. Pewnie niejeden pseudonim się miało. Patrząc na ciebie to będę strzelał w coś w stylu ”Orka Jeden” albo ten no... grubszy z braci z bajki tej…

- Lolek – przerwał.

- E nie... chyba Bolek był grubszy, tylko że to już kurczę zajęty nick. Ale widzę Marku, że głodnemu chleb na myśli – po raz kolejny zaśmiał się szyderczo, ale widząc brak reakcji u rozmówcy zapytał:

- To co, współpracowało się?

- Nie, nie współpracowałem. Raz zmusili mnie żebym podpisał jakiś dokument, a później…

- Taa jasne, a dziadek Tuska żołnierzem Wermachtu to był tylko jak grywał w „Call of Duty”. Oczywiście żartuję, choć widzę, że coś ciężko z twoim poczuciem humoru – skwitował.

- No niestety. Niektórzy to wręcz się pytają czy nie mam na drugie Jarosław.

- I co odpowiadasz? – spytał i spojrzał na leżącą przed nim teczkę.

- Nie no jaja. Marek Jarosław Garczak. Czyli jarzmo od dzieciństwa. Nie spytam już nawet o kota. Przejdźmy jednak do sedna - co tu piszą o tobie. Urodzony.. blablabla.. w młodości

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
saloon
Użytkownik - saloon

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2011-06-28 14:54:20