Pan Samochodzik przemierza Devortis - Królewskie Berło

Autor: Ariz
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Pan Samochodzik zamknął za sobą drzwi i cicho pogwizdując udał się schodami na piętro gdzie mieściła się łazienka. Zimny prysznic zamieszkał w jego pamięci kilka godzin temu, gdy przemierzał lochy znajdujące się pod Wawelem. Był zmęczony, wyczerpany i czuć było od niego odór stęchlizny. Wezwanie okazało się całkowicie nie trafione, to co jego zleceniodawcy wzięli za tajemnicze znaki wyryte w kamieniach, które rzekomo miały prowadzić do tajemniczej komnaty, okazało się zwykłymi rysunkami wyrytymi zapewne przez jakiegoś więźnia. Przez dwie godziny opukiwali ściany lochu i nie trafili na nic po za ich chłodną, niewzruszoną obojętnością. Nic więc dziwnego że humor mu nie dopisywał po straconym dniu. Po kilkunastominutowym prysznicu Pan Samochodzik z zadowoleniem stwierdził, że czuje się przyjemnie odświeżony. Powłócząc stopami w papuciach zszedł powoli do jadalni i wyciągną z zamrażalki danie błyskawiczne. Posiekane mięso kurczaka wymieszane z ryżem w ostrym sosie, zaczęło uchodzić za podstawę jego diety, nie licząc tych posiłków, które udawało mu się skonsumować na mieście. Czując, że głód został w pełni zaspokojony, wyciągnął się na fotelu po czym wstał przecierając oczy. Nadeszła pora na sen, sen który miał zmienić jego życie.

Głuche dudnienie wyrwało go ze snu w samym środku nocy, dochodziła trzecia a powtarzający się odgłos dochodził z parteru. Pan Samochodzik zerwał się na równe nogi i pamiętając by nie robić hałasu założył szlafrok po czym przesuną się ostrożnie w stronę szafki nocnej gdzie stała oparta parasolka. Może nie na wiele się to zda ale czuł się pewniej zaciskając dłoń na gładkim mahoniowym uchwycie. Wsunął nogi w papucie i powoli ruszył w kierunku schodów. Korytarz toną w panującym mroku, nigdzie nie było śladu żywego ducha, tylko ten powtarzający się odgłos dudnienia. Umysł wskoczył na wyższy bieg napędzany adrenaliną, dopiero teraz Pan Samochodzik zdał sobie sprawę, że coś tu jest nie w porządku. Jakiś element nie pasujący do całości, który nie dawał mu spokoju, a którego nie potrafił rozpoznać. U szczytu schodów zatrzymał się w miejscu zdając sobie sprawę co go tak irytowało. Gdyby to był włamywacz, starał by się zachować idealną ciszę, natomiast dźwięki dochodzące z dołu wcale nie wskazywały na dyskrecję. Cóż było robić? Dzwonić na policję? Telefon niestety mieścił się na dole a komórki nie posiadał. Zaciskając mocniej palce na rączce parasolki powoli zaczął schodzić na dół. Migotliwy błysk ognia oświetlał drogę prowadzącą do salonu. W pierwszej chwili pomyślał że może ktoś chce spalić jego dom, w końcu naraził się nie jednej osobie poprzez wykonywanie swojej pracy. Intuicja jednak, której bezwzględnie ufał jako że już nie raz uratowała mu życie, podpowiadała że nic mu nie grozi. Ruszył więc dalej nieco śmielej przy okazji rozglądając się po mijanych pomieszczeniach czy przypadkiem gdzieś w cieniu nie zauważy intruza. Wyjrzał za framugę prowadzącą do salonu i spostrzegł postać siedzącą w fotelu, w kominku umieszczonym w ścianie, zazwyczaj służącemu mu jako ozdoba, prócz tych nielicznych zimowych wieczorów kiedy przesiadywał przed nim z książką, płoną z cichym trzaskiem ogień. Zdał sobie właśnie sprawę, że ten odgłos również towarzyszył mu od początku jego wędrówki z góry na dół. Właściwie nie wiedział co powinien zrobić, siedząca postać nie poruszała się, a twarzy nie był w stanie dostrzec gdyż fotel był odwrócony do niego plecami. Pomyślał że wróci do kuchni gdzie znajdował się drugi aparat i zadzwoni po władze żeby coś z tym zrobili, jednak dokładnie w tym momencie usłyszał cichy spokojny głos.

- Proszę się dosiąść, mam robotę dla pana.

Pan Samochodzik zmarszczył brwi i zastanawiał się chwilę, co powinie

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Ariz
Użytkownik - Ariz

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2012-10-08 17:57:19