Pustka

Autor: ladykalmarnica
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Jedyne co czuł to pustka.

Deszcz padał nieprzerwanie, mocząc jego już i tak cały przesycony wodą garnitur i mieszając się z łzami spływającymi nieprzerwanie po policzkach. Poczuł, jak drobna rączka wślizguje się w jego zesztywniałe palce i zaciska na nich, jak na ostatniej desce ratunku. Spojrzał niewidzącym wzrokiem na synka, a potem z powrotem wbił wzrok w szare, wzburzone niebo.

Odeszła. Zostawiła go. Nie mógł uwierzyć, że mu to zrobiła. Jak mogła? Przecież wiedziała, że ją kocha nad życie! Była JEGO. Te oczy koloru letniego nieba, które sprawiały, że przez całe dnie nie myślał o niczym innym; usta zawsze skore do śmiechu, które przeganiały z jego życia zimę; jędrne, pełne piersi, które każdej nocy zgniatał i smakował językiem; długie nogi, które oplatały go z taką pasją; przypomniał sobie przyjemność, gdy zagłębiał się w jej wilgotnym, nabrzmiałym pożądaniem wnętrzu i jak długo jeszcze po spuszczeniu nasienia z niej nie wychodził, pragnąć przedłużyć ekstazę.

Zapach jej  spoconego ciała i spermy zmieszał się z zapachem rozkładającego się ciała i świeżo przekopanej ziemi.

Odeszła. Naprawdę to zrobiła. Przez kilka pierwszych dni łudził się, że zaszła jakaś pomyłka a ona zaraz wejdzie przez drzwi i zacznie go przepraszać za to, że musiał być narażony na wszelkie nieprzyjemności i ból związany z tym okropnym nieporozumieniem.

Ale nie przyszła. Czekał całe dnie, całe noce przesiedział w fotelu naprzeciw drzwi, czujny, w każdej chwili gotów się przebudzić i wysłuchać jej wyjaśnień. Ale ona nie przyszła. Zostawiła go samego, nawet się nie pożegnała.

- Tatusiu, gdzie jest mamusia? Czemu mamusi nie ma?- cienki głosik chłopczyka wyrwał go z letargu, w jakim żył przez kilka poprzednie tygodnie.

- Mamusi nie ma. Odeszła.- odpowiedział schrypniętym głosem, który przetoczył się echem bólu i żałości po ponurym mieszkaniu.

- Ale gdzie mamusia jest? Ja… chce do ma… mamusi…

Płacz dziecka towarzyszący mu nieustannie od dnia pogrzebu, znów rozległ się w mieszkaniu.

- Mamusia nie wróci. Nie płacz. Ona i tak nie wróci.

Chłopczyk zapłakał jeszcze żałośniej, wciąż wzywając swoją matkę.

Nie liczył już dni, które chłopak przepłakał. Może minął tydzień, może z miesiąc, nie chciał wiedzieć. Schemat powtarzał się raz za razem. Codziennie chłopczyk przychodził do niego zapłakany i zasmarkany pytając się, gdzie jest jego mamusia. A jego odpowiedź zawsze brzmiała tak samo, co powodowało jeszcze głośniejszy płacz dzieciaka. A potem przestawał słuchać i zapadał się w swoich wspomnieniach o słodkiej skórze ukochanej pachnącej lawendą i sokami namiętności.

- Gdzie jest mamusia? Dlaczego jej nie ma? - cichy głosik znów wyrwał go z marzeń.

Nie wiedział. Ona odeszła, słowa same wypłynęły mu na usta.

-  Ale ja chcę do mamusi! Chce… chlip… do… chlip… ma… mamusi…!

Płacz chłopca  wzbudził w nim litość.

- Ale ona nie żyje. Ona już nie wróci.

Widać wyjaśnienia na nic się zdały, bo płacz chłopca przybrał nieznacznie na sile a litania próśb, by rodzicielka wróciła się nie kończyła.

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
ladykalmarnica
Użytkownik - ladykalmarnica

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2013-09-02 16:03:13