Que debemos pasar tiempo juntos. Tom II. Rozdział 9

Autor: Pilar
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Obudził się bardzo późno. Miał wrażenie, jakby ktoś po nocy chodził po całym domu. Nie lubił tego. Dlatego dzisiaj wstał podenerwowany. Poprzedniego dnia miał dużo wrażeń. Najpierw kłótnia z Inką, a potem historia jej siostry. Miał wystarczająco doznań, jak na jeden dzień. Myślał, że chociaż w nocy odeśpi. Nie udało się jednak. Wchodząc do jadalni zastał Inkę. Siedziała przy stole i mieszała łyżeczką kawę. Stwierdził, że misi to robić już dłuższy czas, ponieważ z filiżanki nie wydobywała się para. Kobieta nawet nie zauważyła, jak przysiadł się do niej. W jadalni siedział jeszcze jeden ich gość. Maks po mimo wczorajszej sprzeczki chciał z nią chociażby pobyć.

            - Chyba już wystarczająco wymieszałaś cukier, nie sądzisz? - spytał i tym samym najwyraźniej sprowadził ją na ziemię.

            - Nie twoja sprawa. Nie ma miejsca, skoro się do mnie przysiadłeś?

            - Jak ręka? - zapytał, jakby nie słysząc jej uwagi.

            - Boli.

            - Chyba nie mogłaś w nocy spać skoro tak chodziłaś po domu. A ja chciałem się wyspać. Miałem wczoraj ciężki dzień - nie wiedział nawet, jak jego uwaga zadziałała na Inkę. Kobieta przybrała wrogi wyraz twarzy.

            - Słuchaj! Czy ty naprawdę uważasz, że świat kręci się wokół twojej osoby?! Otóż nie! Inni mają większe problemy niż twój sen! Jeśli ci się nie podoba to wróć do swojego domu. Przecież o ile pamiętam, to wyjeżdżając do Stanów nie sprzedaliście swojego domu. Tak więc stoi na swoim miejscu niezamieszkały, a ty tracisz nerwy i pieniądze na mieszkanie w naszej leśniczówce!

            - Skończyłaś?- pytał ze spokojem. Dziewczyna przyłożyła dłoń do policzka z którego spływała łza i powiedziała nieco speszona.

            - Tak, przepraszam.

            - A teraz mów, co się dzieje - powiedział stanowczo.

            - Dziewczyna mojego brata najprawdopodobniej ma raka. Kajtek jest załamany. A w dodatku Jutka jest w ciąży.

 To było, jakby piorun uderzył w niego. Zdrętwiał. Sam, jako lekarz wiedział, że ich sytuacja nie wygląda za wesoło. Aby wygrać walkę z rakiem najprawdopodobniej potrzebna będzie chemioterapia, co w przypadku ciąży wyklucza się. Teraz dopiero zdał sobie sprawę z nocnego hałasu. Wówczas musiała się tego dowiedzieć. Sam nie potrafiłby usiedzieć na miejscu po usłyszeniu takiej wiadomości.

            - Słuchaj… To nie jest moja specjalność, ale postaram się jakoś pomóc. Przepraszam, że tak…

            - Nie, to ja przepraszam. Powinnam zachowywać się ciszej. Ty tu jesteś gościem. Ja przyjechałam tu na wakacje… Ach wszystko to takie skomplikowane. Jaka specjalność? To ty jesteś lekarzem?

            - Tak. Jestem pediatrą.

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Pilar
Użytkownik - Pilar

O sobie samym: Jestem kim jestem, nie zmienię się, nie chcę, choć już rozumiem dziś coraz więcej, uczę się żyć tak, by dać sobie szczęście, by widząc całe zło tu czuć się bezpiecznie.... Potrafię mieć słabość do ludzi, którzy mnie prawdziwą poznali, pokazali siebie, przy sobie zatrzymali. Potrafię zmienić zwykły czas w tą jedną chwilę, zatrzymać ją, zapomnieć o wszystkim na chwilę. Potrafię wybaczyć, ale nie zapominam...
Ostatnio widziany: 2017-05-21 19:51:23