Ratchet & Clank: powrót z Marcadii

Autor: Rinoa017
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Gdy się obudziłem, byłem już w statku... Na "Phoenix"? To było... Jakby dziwne.

- Co... Się... - Zapytałem, ledwo wykrztuszając słowa. Rozejrzałem się mało przytomnie i... Znowu zemdlałem... Nic już nie czułem.


Miałem coś na twarzy... Maska? Niee... Prawdopodobnie respirator... Ktoś podtrzymywał mój oddech? Znowu poczułem się bezpiecznie, wiedziałem, że tutaj nic mi nie grozi... Jak tutaj było gorąco... Pod wpływem ciepła zasnąłem.


- Ratchet... Ratchet... - Ktoś starał się mnie dobudzić.

- Trigger? - Zapytałem na wpół przytomnie, starając się jakoś odkryć. Ktoś jednak w kółko, jakby robiąc mi na złość, przykrywał mnie z powrotem.

- Co? - Zapytał głos. Dopiero wtedy otworzyłem oczy.

- Och, przepraszam, Sasha! - Krzyknąłem i się poderwałem. Respirator spadł mi z mordki. Zacząłem się krztusić. Kocica natychmiast założyła mi go z powrotem i położyła.

- Leż. - Powiedziała nie bez złości. Zadziorne to to jak... Westchnąłem z ulgą.

- Jestem na "Phoenix"? - Zapytałem zdziwiony. Clanka nigdzie nie było.

- Tak. - Odparła kotka i usiadła na skraju mojego łóżka.

- Na pewno? - Zapytałem zadziwiony. Wolałem się upewnić... No co?

- Tak! - Fuknęła Sasha. A więc na pewno byłem we właściwym miejscu...

Sasha wyszła. Znowu westchnąłem. Usnąłem.


Kolejna wizyta? Niee, mowy nie ma... Głos był zbyt... Przymilny... Mam nadzieję, że to tylko sen... Jednak żołnierz przyzwyczajony jest jedynie do... Do czego? A, no tak. DO komend, walki i tym podobnych. Zaraz jednak zacząłem się uśmiechać. Bezbronny żołnierz. Ironia mnie dopadła. Nienawidziłem jej...

- RATCHET! - Ktoś mnie wołał... - Dobrze, że żyjesz! - Ktoś mnie uścisnął.

- Uważaj... Udusisz mnie...! - Wysapałem ledwo.

- Ratchet, Ratchet! - Piszczała osóbka. Nie wiedziałem, kto to, przed oczami latała mi jakaś czarna plamka... Duża plamka... Starałem się roześmiać.

- Przepraszam, ale niezbyt wyraźnie widzę... - Wyjąkałem po czym zwinąłem się z bólu.

- CO?! - Usłyszałem jakieś dwa głosy.

- Mogę? - Ktoś znowu zapytał...

- Nie. Sam nawarzył piwa, to niech je pije. - Odpowiedział... Kto? Chyba jeden z naszych...

- Ratchet... - Zaczynałem poznawać ten pełen bólu głosik.

- Key? - Zapytałem z nadzieją i zacząłem kaszleć. Hmmm.. Dopiero teraz poczułem, że zdjęto mi respirator... Ej! To nie fair! Ja chcę być leczony! JA CHCĘ W POLE BITEW! Zamiast tego znów zacząłem kaszleć... Nienawidzę tego! Szlag może człowieka trafić!

- Poznajesz mnie? - Owa czarna plama znowu do mnie podeszła.

- Po głosie... - Powiedziałem niewyraźnie. Znów kaszlnąłem. - Jest twoja sio...Ostra? - Zapytałem nadal rozmytym głosem. - I gdzie... - Nastąpiła salwa kaszlu.

- Trigger? - Zapytał inny głos. - Owszem, jestem. - Dodała, po czym dało się słyszeć szuranie butów. Ciężkich, metalowych buciorów, podobnych do tych, które ja noszę do kombinezonu... Wyszła?

- Dostałam kostium! - Pisnęła Key. Za to ja zakaszlałem.

- Dobrze... A mogę iść spać? - Zapytałem otumaniony. Gdy tylko się odwróciłem... Chyba zasnąłem... Bo nic więcej nie pamiętam.

1

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Rinoa017
Użytkownik - Rinoa017

O sobie samym: Nie ma dobrej i złej strony. Są tylko dwa punkty widzenia...
Ostatnio widziany: 2024-03-19 03:23:15