Ratunek cz 3

Autor: kissi7
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Szła pieszo, a objuczonego konia prowadziła za uzdę. Była noc , kramy powroźników i rymarzy były już zamkniętę, a ulice puste. Zatrzymała się przed starym opuszczonym zamkiem.  Wprowadziła konia do środka i przywiazała przy jakiejś starej poręczy, sama zaś usiadła na podłodze przy kominku, czekając aż ogień w nim się rozpali.

- Co za czasy- mówi do siebie- co za parszywe czasy ! Jeszcze paredziesiąt lat temu nie było takich zawodów jak mój. Wędrowni zabójcy, domokrążnicy pogromncy besti. Czemu ja to robiłam? - Zadała sobie pytanie na które nie znała odpowiedzi.

 

Spojrzała na inkluz wiszacy na srebnym łńcuszku na swej szyi( Szafir z pęcherzykiem powietrza) była to pamiatka , którą dostała kiedyś od bliskiej jej sercu osoby. Chwyciła go dłonią i ścisnęła, przypominając sobie stare czasy. Po chwili jednak otrząsneła się, nie było czasu na bzdury. Przecież strzyga na nią poluje. Spojrzała ostatni raz za okno zamku, słyszała w oddali ryk strzygi, wiedziała, że niedługo bedzie trzeba się z nia zmierzyć w walce o śmierć i życie. Do świtu była jeszcze długa droga. Z podłogi podniosła podłużny pakunek, grubo owinięty skórami i okręcony rzemieniem. Rozwineła go i wyciągnęła miecz z rekojeścią w kształcie smoka w czarnej lsniacej pochwie, pokrytej licznymi znakami. Wyjeła ostrze z pochwy lśniło lustrzanym blaskiem. Klinga była z czystego srebra. Wyjeła dwa falkoniki z miksturami, szeptając formułe i trzymajac dłoń na głowni miecza piła je pokolei.  Owineła się peleryną i czekała. Siedziała nieruchomo, z zakmniętymi powiekami. Oddech jej był równy , potem nagle przyspieszył by zupełnie ustać. Mieszanka za której pomocą podjeła kontrolę całkowita nad całą praca organizmu składała sie z ziół, które dla człowieka nieprzyzwyczajonego do składu była śmiertelną trucizną. Jej słuch teraz ponad wszelką miarę wyostrzony słyszał doskonale oddech zbliżajacej sie strzygi mimo iż oddalona była o daleki dystans.  Jej twarz była blada a żrenice zajmowały całą tęczówkę.

 

Siedziała zchowana za murem trzymajac w dłoni klingę. Słyszała jak z hukiem wyskoczyły z zawiasów stare wrota od zamku. Dostrzegła pokraczną istotę, która pedząc zwinnie za uciekającym jej koniem. Potworny ryk rozdarł noc, wstrżąsnoł murami zamku. Wyszła na środek sali czekając na jej powrót. 

 

Nieproporcjonalnie długa głowa oplatana wijącymi się gesto rudymi włosami. Oczy świecące w ciemności jak pochodnie. Rospostarła swoja paszczę, chwaląc się pokaźnym zapleczem ostrych jk brzytwa zębów.  Nie zważajac na dystans jaki ją dzielił od celu skoczyła z pazurami na nią. Godząc ją w ramię.

 

Odskakujac w bok , zawirowała w pirucecie trzy razy wokół strzygi myląc ją. Zdezorientowana strzyga utraciła równowagę ale nie na długo. Odskakujac w jej kierunku ugodziła strzygę srebnymi kolcami umieszczonymi na wierzchniej stronie skórzanej rękawicy.  Strzyga zaryczała z bólu. Gdy próbowała wstać i ponownie zaatakować, został jej zarzucony na szyję srebny łańcuch. Strzyga padając w skoku na ziemię wydała przeszywajacy uszy wizg.

 

Odsuneła się kucając na podłodze i koncentrując się czekała na kolejny ruch strzygi. łańcuch pękł a bestia była wściekła. Zaczeła kreślić w powietrzu znak, który odrzucił bęstie aż do ściany. Jednak Strzyga niepoddawała się dawajac opór magi szła małymi krokami w strone Juli.  Ta zaś zaniepokoiła się...

 

CDN.........  

 

Dalsza częśc później.

 

1
Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
kissi7
Użytkownik - kissi7

O sobie samym: ..Kim ja jestem? Chciałabym sama wiedzieć.... Wiersze pisze bo są odzwierciedleniem mej duszy, Kocham to.. Rysunek, bo uwielbiam gdy to co w wyobraźni mej pzrenosi się na papier.
Ostatnio widziany: 2014-02-08 23:39:56