Święty Romek otwiera biznesa

Autor: TheTrack
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Jeżeli chcesz coś załatwić w Malinówce, musisz się udać pod jedyny sklep w tej miejscowości. Tam rozkwita życie towarzyskie. Nie dość że możesz tam kupić chleb, kiełbasę czy piwo, to jeszcze spotkasz innych sąsiadów i będziesz mógł przeprowadzić miłą konwersację, podczas której dowiesz się o każdej możliwej i nie możliwej pogłosce z wioski
i okolic. Ba! Dowiesz się także, co dzieje się w wielkim świecie.

            Stałym bywalcem w sklepie i pod jest nikt inny tylko Romek. Nikt nie wie do końca, jak on się nazywa. Wszyscy wołają na niego Romek. Nawet okoliczne dzieci przestały nazywać go panem. Jego nazwisko jest wielką tajemnicą. On sam po paru butelkach Trzpiota nie jest wstanie go sobie przypomnieć.

            Jakby mogło się wydawać Romek to nie zwykły menel, szukający jedynie okazji,
żeby zalać mordę. To kulturalny jegomość w średnim wieku, który pracuje dorywczo.
Od wiosny do jesieni znajduje prace w okolicznych gospodarstwach, gdzie na przykład pomaga w sianokosach czy żniwach. Oczywiście za odpowiednią opłatą – kilka butelek Trzpiota lub niewysoką kwotą pieniężną.

            Określenie pijak, menel czy bezdomny do Romka w żaden sposób nie pasują. Pija, owszem, ale czyni to za swoje ciężko zapracowane pieniądze i jeżeli nie chce pić to po prostu nie pije. Menel też nijak nie pasuje, bo Romek dba o higienę osobistą i swój ubiór. Domu swojego nie ma, mimo to dach nad głową ma zapewniony u staruszków, którzy nie mogli patrzeć, jak biedak parę lat temu, kiedy tylko sprowadził się do Malinówki, prawie by zamarzł w zimę. Od tamtej pory mieszka z Jankowskimi. W podzięce za schronienie Romek pomaga swoim dobroczyńcom na różne sposoby. To przyniesie zakupy, to trawę skosi, to kury nakarmi, to drzewa narąbie zimą. I staruszkowie nie narzekają, i Romek nie narzeka, bo obie strony czerpią korzyści.

            Tego roku zima przyszła nie tak nagle. Wszyscy mieszkańcy Malinówki czuli
po kościach, że zbliża się mróz i z nim śnieg. Dorośli jak to dorośli – mieli powód
do narzekania. Natomiast dzieci bardzo cieszyły się z nadchodzącej białej pory roku. Bo jakie dziecko nie cieszy się na myśl o zabawach w śniegu? A właściwie jakie dziecko nie cieszy się na myśl o nadchodzących świętach? Ja, narrator, zapewniam was, że każde. Wszyscy ludzie lubią dostawać prezenty, nie tylko ci mali.

            A nasza opowieść zaczyna się 17 grudnia, kiedy to Romek dostał nietypową propozycję pracy.

Głównego bohatera, jeżeli nie miał żadnego zadania do wykonania, można było spotkać pod sklepem. Jako że zima była w pełni rozkwitu właścicielka pozwalała
mu przesiadywać w środku i zabawiać rozmową klientów. Sama także lubiła słuchać opowieści Romka, jak to rzekomo przeżył niezwykłe przygody zanim to trafił do Malinówki.

Tak też było i tego dnia. Romek jako zaszczytny stały klient doczekał się swojego stołeczka, żeby mógł usiąść wygodnie. Nie tylko Romek czerpał korzyść z przesiadywania
w sklepie, ale właścicielka, Zofia Maciejewska, również, bo każdy kto zatrudniał mężczyznę, wypłatę kupował u niej.

- Coś taki smutny, Romuś? – zapytała troskliwie właścicielka.

- A bo żadnej roboty dawno nie miałem… Ech! – westchnął Romek. – A wypić by się chciało… - dodał filozoficznie.

Sprzedawczyni spojrzała na niego i doszła do wniosku, że faktycznie jegomość siedzący w kącie nic od dawien, dawna nie pił, o czym świadczył brak rumieńców na jego policzkach, które ledwo było widać z gęstej czarno-siwej brody.

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
TheTrack
Użytkownik - TheTrack

O sobie samym: […] Przez książki stałam się cholerną marzycielką. Zaczęłam żyć w jakimś popierdolonym, idealnym świecie w mojej głowie. Zaczęłam żyć urojeniami, które poznałam dzięki książkom. Jak tylko wrócę do normalnego życia, spadnę ze swojej idealnej chmurki na dupsko to dostrzegam szarą rzeczywistość, a wtedy jestem rozczarowana, że w tym świecie nie ma miejsca na magię, wielką miłość czy smoki, kosmitów i elfów. […]Nie widzę już siebie w normalnym świecie. Jak tylko muszę zostać w prawdziwym świecie to cierpię. Czuję się źle, chcę mi się wyć i płakać. Ja zaczęłam żyć i żywić się chorymi, fantastycznymi wyobrażeniami. Zapadłam na ciężką i nieuleczalną chorobę – stałam się Marzycielką z XXI wieku […].
Ostatnio widziany: 2014-04-21 18:31:21