Turlaj sie

Autor: brunokadyna
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Chciałem znowu być kawalerem, ale już ze świadomością, jak to jest w małżeństwie, żeby w żadnym wypadku nie szukać sobie baby jak jakiś durny cielak, romantyk zasmarkany. Cieszyć się wolnością, zarabiać tylko na siebie i dla siebie, nie tłumaczyć się z każdego kroku. Wystarczy, że kiedyś musiałem tłumaczyć się matce. Chciałem przestać czuć się ograniczany, tłamszony bez chwili spokoju. Przestać słuchać, że ciągle mnie nie ma, że mam ją gdzieś, że robię to i tamto.

W końcu miałem gdzieś i faktycznie uciekałem. Na każdego smsa reagowałem alergią. Zbierało mi się na pawia, kiedy wracałem do domu, bo wiedziałem, co mnie tam czeka. Nie pamiętam normalnej rozmowy, spaceru, który nie kończyłby się kłótnią.

Sam nie wiem, jak do tego doszliśmy. Chyba żadna para nie wie, bo to standard przecież. Kobieca i męska natura. Oko i pięść.

I mam swoją wolność, Ola odeszła. I chyba już nie wróci. Jakoś jeszcze nie mogę odetchnąć pełną piersią. Ale to pewnie minie.

Wchodzę do dużego pokoju, rozglądam się. Nie wiem, co z sobą zrobić.

– Kurde, jak ten zegar głośno tyka.

Nigdy wcześniej nie zwracałem na to uwagi. No bo jak w takim bajzlu? Olka go kupiła, sam nie wiem po co. Praktycznie wszystko kupiła. To znaczy wybrała, ja płaciłem. Nam facetom jest wszystko jedno. Zgadzamy się prawie na każdą pierdołę, żeby je zadowolić, bo im zależy. A one tego nie doceniają. Firanki, meble, tapeta co rok inna, obrazki, ramki, co chwilę inne podkładki na stół, dywaniki, doniczki, zazdrostki, serwetki, bzdetki. A przy tym to gderanie pod nosem, naburmuszone brzęczenie, że nie chcę milionowy raz powiedzieć, czy ładne. W dupie mam, czy ładne! Dlaczego kobiety chcą zrobić z facetów kobiety i wkurzają się, kiedy to się nie udaje? Może lepiej było się na wszystko nie zgadzać, pozwalać na niewiele? Wtedy może by doceniała to, co ma.

Opadam na kanapę. Jak dobrze, że mam to za sobą. Chociaż dziwnie tu bez niej.

– To normalne po tylu latach. Przejdzie ci.

Nawet mój głos brzmi dziwnie, kiedy jej nie ma. Mam w domu jakiś alkohol? Nie piję dużo, raz, dwa razy w miesiącu i czasami szklaneczkę whisky albo lampkę wina do filmu. Ale teraz mam ochotę napić się porządnie.

Zaglądam do lodówki. Jest tylko resztka tej gównianej whisky z Lidla, którą zawsze częstuję brata. Jemu jest wszystko jedno.

– Przecież teraz możesz sobie chłopie normalnie wyjść do sklepu i kupić, co chcesz, bez tłumaczenia i słuchania, że znowu wychodzisz.

Uśmiechnięty idę ubrać buty i dzida do monopolowego po coś dobrego. Nie śpieszę się, spacer jest przyjemny, kiedy nie ciąży w głowie świadomość, że w domu czeka wściekła osa.


A co, szarpnę się. Kupuję torfową whisky za prawie dwie stówy. Próbowałem kiedyś takiej u kuzyna, pyszotka.

Wracam do domu pogwizdując sobie jak wieśniak, potem nalewam szklaneczkę, rozsiadam się w fotelu i próbuję.

– Niebo w ziemi.

Jak mawiał Wiesiek Wszywka. Smak dymu i ciepło rozchodzi się pięknie w ustach i w gardle. Takiej whisky nie pije się szybko, ciumka się i delektuje, najlepiej w dobrym towarzystwie.

– A właśnie.

Wyciągam z kieszeni telefon i dzwonię.

– Halo, Bojson, paróweczko ty moja – mówię.

– No cześć, Dętka. Co tam?

– Ty, masz ochotę na whisky? Kupiłem takiego Lagavulina, jak ty kiedyś miałeś.

– No proszę. A co na to Olka.

– Paszła! Wyprowadziła się wczoraj do matki. To koniec. Dawaj, jestem sam, trzeba to oblać.

– No co ty dajesz?

– Kipiało, aż wykipiało. Sam wiesz jak było.

– No tak. U mnie nie lepiej. Chętnie bym wpadł, ale nie dzisiaj, właśnie wracam z farbą do domu, będę malował pokój.

– Lucyna zaprzęgła cię do roboty?

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
brunokadyna
Użytkownik - brunokadyna

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2024-01-19 08:57:23