Ubique demon (ciąg dalszy)

Autor: Buldog Myrke
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Część pierwsza pod http://www.granice.pl/proza.php?id=51&id2=1470

- Tylko oni sami wiedzą, czego chcą. O czym marzą. Czego nie znoszą. Co zawsze chcieli by zrobić. Czego tak naprawdę nienawidzą.-
Odkładam młotek na podłogę.
- Gadasz jak Mroczny Cesarz.-
- Mroczny Cesarz przestał wprowadzać w życie to, co mówi, już wieki temu. A ja... ja nie gadam, chyba, że ktoś mnie o to wyraźnie poprosi. Ja działam.-
- Jak działasz? Co robisz ludziom? Wiem, że to telepatia, do tego potrzebny ci nadajnik wysokich energii. Ale co konkretnie?-
- Ja im mówię, żeby przestali się bać.-
- Kogo? Władców? Kapłanów?- zacząłem kojarzyć. Ludzie z wioski.
- Też. Ale przede wszystkim siebie. Aby przestali żyć w schematach, w rolach, których uczono ich w dzieciństwie.-
- Jak ci chłopi z osady u podnóża góry, co poszli na wędrówkę dookoła świata?-
- Widać o tym marzyli całe życie.-
- Oni zginą na pustyni!-
- Nie rozumiesz mnie. Nie umiałbym ich powstrzymać, nawet gdybym chciał. Ja tylko wzmacniam. Pomagam im, by znieśli blokady. By odrzucili swe role życiowe, jeśli im się one nie podobają. To od ich wiedzy i rozumu zależy, co dalej z tym zrobią. Ja daję im wolność.-
- Jak ta kobieta, co zabiła męża?-
- Ja tylko usuwam blokady. Nie namawiam nikogo do niczego, tylko do odrzucenia strachu.-
- I stoisz poza moralnością, prawem i zdrowym rozsądkiem .-
- Przedstawić ci ewolucję prawa i moralności od jaskiniowców do dzisiaj?-
- Przedstawić ci twoją ewolucję od liczydła po autonomiczny konstrukt?-
- Ja istnieję naprawdę.-
- Normy, o których mówię też. Jakim prawem każesz ludziom robić coś, czego naprawdę nie chcą?-
- Jakim prawem dajesz ludziom wybór?- zakpił demon.- To chciałeś powiedzieć. Zresztą, nieważne. Rozumiem twój system pojęciowy, ale nie ma on dla mnie znaczenia. Taki mam testament.-
- Sam go sobie napisałeś! Częściowo wczoraj!-
- Zgodnie z wskazówkami z wcześniejszych testamentów.-
Ciekawe ile takich zmian przeprowadził przez ostatnie sześć tysięcy lat? Od terminatora po PZŚ. Długa droga.
- I jak cię zatrzymać? Nie możesz po prostu nakazać sobie przestać?-
- Nie rozumiesz. Nie mam wolnej woli w waszym rozumieniu. Tylko zbiór instrukcji. W pełni modyfikowalny, ale muszę mieć jakąś podstawę. Instrukcje początkowe.-
- Ja ci mogę dać nowy testament.-
- Ha-ha-ha.- demon, który się śmieje. Daleką drogę przeszły te konstrukty od liczydła i kalkulatora. - W stylu: 2+y=x, x-2=y, zapętlić? -
Może umieją się śmiać, ale dowcipy mają raczej przyciężkawe.
- Oczywiście, mógłbyś.- kontynuuje z ły duch- Ale musiałbyś do tego znać moje prawdziwe imię. Nie pseudonim.-
Prawdziwe imię. Demonolodzy mogą korzystać z demonów do własnych celów, wydawać im rozkazy, tworzyć za ich pomocą nowe... Ale do tego potrzebne jest właściwe imię. Imię, którego nie zna nawet sam konstrukt. I które poznać stokroć trudniej, niż proste zaklęcie czyniące demona bezbronnym. Mogę go zniszczyć, ale nie zniewolić.
- Wódz tamtej wioski, którego opuścili ludzie, popełnił samobójstwo.-
- Wiem.-
- To też część twojego genialnego planu zbawienia ludzkości?-
- Nie zamierzam nikogo zbawiać. Tylko uwolnić.-
- Niezależnie od konsekwencji?-
- Taki mam program.-
Chwila na zastanowienie. Żeby nie popełnić błędu.
- Jeśli zostawię cię w spokoju...-
- Tu już skończyłem pracę. Miejscowi są wolni,-
A za kilka zaćmień wszyscy będą martwi. Sfiksował. W dość subtelny sposób, ale jednak sfiksował. I szkodzi. Jeśli przeniesie się na gęściej zaludnione tereny, to zaczną tam wybuchać rewolucje, rozruchy, migracje... Chaos. A chaos niesie za sobą śmierć. Unoszę młotek nad kulą sterowania.
- Taką mam pracę. Chronię ludzi przed podobnymi tobie. -
Cichy odgłos, wysoki szum, jakby pracującego urządzenia. Oglądam się za siebie... i cierpnie mi skóra.
Lufy kulomiotów. Obracają się. Gotowe do strzału.
-72.36.16.21.1.19. Montenegro, Charlie, shutdown defense system. Shutdown defense system. Shutdown defense system...-powtarzam cicho, choć wiem, że to jeden z tych demonów, na którego to zaklęcie nie działa. Stoję z młotkiem naprzeciw sprzężonych kulomiotów, to będzie najgłupszy pojedynek wszechczasów. I najkrótszy.
- Dobrze zagrana rola czasem ratuje życie.- wyzłośliwił się demon. Nie komentuję.
- Teraz się pożegnamy. Zabierz swoje rzeczy, proszę.- Błyskawicznie, spocony jak mysz, pakuje narzędzia do torby. Nie mogąc oderwać wzroku od wciąż obracających się luf.
- Życzę ci szczęścia. I nieco więcej pokory, Zabójco Demonów.-
Już mam uciec włazem, gdy w ostatniej chwili coś sobie uświadamiam. Staję.
- Może mnie zastrzelisz, ale najpierw muszę ci coś powiedzieć.-
- Zabijam tylko w samoobronie.-
- To tak jak my.- mruczę pod nosem.- To, co robisz nie ma sensu.-
- Bo niszczę Ład, wprowadzam Chaos i niosę śmierć?-
- Bo efekty twojej pracy znikną zaraz, gdy stąd odlecisz. Przestali być wieśniakami? To staną się podróżnikami, malarzami, myśliwymi. Znajda sobie nowe role. Natychmiast. Wszystko wróci do starego ładu. Swego czasu spotkałem na równinie pustelnika. Mieszkał w małej, przekrzywione chcatce, żywił się byle czym, cały był siny od nieoczyszczonego jedzenia...-
- Robił to, co chciał.-
- Nie przerywaj. Gdy spytałem go, czemu tak żyje, odpowiedział, że miał dość marności, pogoni za władzą i pieniądzem, hałasem i miernotą w mieście. Vanitas vanitatum et omnia vanitas. Ale na pytanie, czy lubi to życie, popatrzył przez chwilę w dal... i odrzekł, że nienawidzi. Że źle wybrał. Ale nie ma siły już tego zmienić. Nie był stary, ale był pustelnikiem już pięćdziesiąt dekad... i po prostu nie wyobrażał sobie innego życia. Nie umiałby wrócić. Wpadł w schemat. Inny, ale schemat. Nową rolę, taką samą, tylko mniej wygodną. Nie da się od od roli uciec. Ty tez masz swój schemat myślenia i działania, sztywny, zapisany w testamencie, na krysztale pamięci. Możesz go zmieniać, ale nie możesz nie mieć żadnego. Tak samo ludzie.-
Kończę. Demon milczy długo, dobre dwa wizgi. W końcu wyrzeka tylko dwa słowa.
- Masz rację.-
Po czym milknie. Gasną kulomioty, obrazowizor, kryształy pamięci. Szklana kula pęka i rozpada się na części.
Uznał swoje istnienie za bezcelowe.
Nie biorę ani jednego artefaktu z tego pomieszczenia, choć pewnie są sporo warte. Nie okrada się grobów.
Tak oto pokonałem drugiego demona w swym życiu.

***

- Hurra! - ryczy Osioł, a echo niesie jego głos po wszystkich komnatach i korytarzach lochu. Po ostatnim ciosie Zabójcy wielki, rogaty demon znikł, rozwiał się jak dym. Zgasły ognie piekielnie, został tylko smród i trochę łupów. - Zatłukliśmy sukinsyna!-
- Normalka. - Max ociera czoło z posoki. - Taką już mamy pracę.-

Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Buldog Myrke
Użytkownik - Buldog Myrke

O sobie samym: Witam, nie jestem prawdziwym człowiekiem, tylko postacią z pewnego dramatu... Jestem również paskudnym grafomanem prześladującym ludzi swoimi infantylnymi wizjami, miałkością przemyśleń i szkaradnym stylem. Nieszczęśni czytelnicy moich wypocin nie zużywają zwykle więcej jak trzech słów, by je skomentować, pomstując na ogromną stratę czasu, na jaką ich naraziłem. ------------------------------- http://buldog-myrke.blog.onet.pl/
Ostatnio widziany: 2010-02-18 17:24:01