Zmierzch bogów I

Autor: Divide
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Archer siedział skulony na niewielkim pomoście, z wędką w ręku i pustym koszem obok. Od wielu dni nie udało mu się nic złowić. Jeśli tak dalej pójdzie, nie utrzymam rodziny – pomyślał.  Doły, niewielka osada mieszcząca się na wybrzeżu wysypy Thornal, zajmowała się głównie rybołówstwem i wypalaniem cegieł. Stąd też, wieśniacy wzięli nazwę. Doły z gliną zajmowały spory fragment okolicznych terenów.  Mężczyzna spojrzał ze smutkiem do pojemnika,  westchnął głośno, po czym rozprostował kości. Wziął kosz do wolnej ręki, zeskoczył z molo i bosą stopą wykopał w mule niewielkie zagłębienie. Wepchnął weń trzonek wędki,  a następnie przysypał szlamem i kamieniami.  Powinno wystarczyć do rana. Od wioski dzieliło go zaledwie dwieście metrów, toteż musiał szybko zmyślić jakąś historyjkę, dlaczego nic nie przyniósł. Od wojny między ludźmi, a orkami minęło już dziesięć lat, lecz nic nie wskazywało  na to, by którakolwiek ze stron zyskała znaczną przewagę. Tarrok, herszt bandy okupującej całą wyspę, ulokował się właśnie w Dołach. Nie ma się zresztą czemu dziwić. Nie licząc samodzielnych gospodarstw, nie było tu innych zamieszkałych obszarów. Archer dotarł właśnie do koślawej palisady, otaczającej ludzką kolonię. Na spotkanie wyszedł mu rosły ork, odziany w pokrytą zwierzęcymi skórami kolczugę. W umięśnionej dłoni, dzierżył olbrzymią - o wiele za ciężką dla przeciętnego człowieka – halabardę. Wbrew powszechnym mniemaniom, orkowie nie byli wcale włochaci. Przesądy te powstały jedynie w oparciu o niespisane teorię awanturników i samozwańczych uczonych. Potężniejszą posturą od ludzkiej rasę cechowała poszarzała cera, gęste brwi oraz włosy i małe, świńskie oczka. Spojrzał do pojemnika niesionego przez Archera.

- Dlaczego nic nie przynosisz rybaku? – głos miał chrapliwy, niektóre słowa trudno było rozpoznać.

- Ryba nie bierze…

- Kolejny dzień z rzędu? Mógłbyś przynajmniej wymyślić inne usprawiedliwienie.

- Najwyraźniej ryby mnie nie lubią. – rzekł bez zastanowienia człowiek.

- Tarrok również. Radzę ci się do niego jak najszybciej zgłosić, w przeciwnym razie, osobiście wygarbuję ci skórę. Mam nadzieję, że się zrozumieliśmy? – łypnął złym okiem na rybaka.

- Jasne, już idę.

Durny ork – powiedział w myślach, przemierzając wioskę. Niskie, parterowe domki o spadzistych dachach nie wyróżniały się niczym szczególnym. Było jednak coś urzekającego w tej prostocie. Mieszkańcy zajmowali się swoimi sprawami, nie zważając na innych. Dla kogoś z zewnątrz, mógł być to przykład wspaniale prosperującej kolonii, lecz tutejsi wiedzieli, że jest to po prostu wyścig szczurów. Każdy chciał się przypodobać orkowemu okupantowi.  Każdy, chciał poprawić byt swój, oraz swojej rodziny. Na tle budynków, wyróżniała się umieszczona na wzgórzu Świątynia Dwójki – bóstw, czczonych przez ludzi z wysp, oraz kontynentu. Pierwszy z nich, Annog uosabiał honor, odwagę i sprawiedliwość, natomiast drugi, Belgor – lojalność, wolę walki i potęgę. Mimo różnych teorii i wyobrażeń, kapłani zgadzali się co do jednego: Nie ma dobrego, ani złego boga. Każdy symbolizuje cechy, do których dążą ludzie. To, do którego z nich zwracają się z modłami, zależy od ich celów życiowych. Nagle, Archer usłyszał za sobą wołanie. Spod gospody o prostym szyldzie głoszącym „Tawerna Mo”, nawoływał go tęgawy mężczyzna.

- Witaj Archer.

- Jak się masz, Sammaelu?

- Nie najgorzej. Mimo tego, że część dochodów muszę przekazywać bimbrownikowi i tak mam niezły przychód. Ork, czy człowiek – każdy kto pije lub kupuje jest u mnie mile widziany.

- Skoro tak dobrze ci się wiedzie, dlaczego nie zmienisz nazwy?

- Zbędny wydatek. Miejscowi i tak zdążyli się przyzwyczaić. Po za tym… cóż, sentyment. Mo nauczył mnie o handlu i prowadzeniu karczmy. Jestem mu coś winien.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Divide
Użytkownik - Divide

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2014-05-25 18:18:39