"Wiedźmy z Dechowic" to dla mnie pierwsze spotkanie z Piotrem Jedlińskim, autorem dla mnie nieznanym, ale do wysłuchania tego audiobooka zachęcił mnie sam tytuł i okładka książki. To dość spore tomiszcze (528 stron) i być może gdybym miała ją wziąć w ręce, to może bym się nieco zawahała, ale leżąc na szpitalnym łóżku postanowiłam posłuchać czegoś innego, czegoś, czego jeszcze nie znam, a że ja bardzo lubię bajki, czarownice, wiedźmy i magiczne zaklęcia oraz przygody, więc nie zastanawiałam się już zbyt długo.
Może nie jest to książka wybitna, ale bardzo przyjemnie jej się słucha. To historia o czterech starszych paniach, właściwie babć, które zawsze były w centrum wydarzeń w swojej wiosce. Oczywiście nie są to takie miłe i dobrotliwe babcie, chociaż nie wszyscy mieszkańcy wsi zdaja sobie sprawę z tego, że są one wiedźmami. Czasami powoduje to dosyć ciekawe sytuacje. Wiedźmy z Dechowic mają zróżnicowane charaktery i potrafią używać swojej magii, gdy ktoś lub coś je wkurzy lub im zagraża. Lepiej więc nie wchodzić im w drogę...
"Abrakaramba... Cholera... Jak to szło...? Abrakarabda... Tfu, szlag. Abrakadabra, gdzie mord i makabra, gdzie miejsce dla katuszy, dajże mi siłę w uszy, by słyszeć konkrety, by poznać sekrety!"
Tak naprawdę nie spodziewałam się, że ta powieść o starych wiedźmach tak mi się spodoba. Tym bardziej, że tak do końca nie wiedziałam czego mogę się spodziewać po nieznanym mi autorze. Fabuła rozwija się powoli, ale ciekawie poruszane wątki nie są nudne.
Pomysł na książkę jest dość ciekawy i dobry, lecz moim zdaniem czegoś tu zabrakło. Myślę, że gdyby było trochę więcej czarodziejskiego klimatu to być może byłoby lepiej, a może nie, może to ja się mylę... A tak właściwie to można było spokojnie podzielić tę książkę na kilka i do każdej dorzucić jeszcze więcej wiedźmowej magii i zwiększyć tempo akcji.
Już na początku mamy zabójstwo miejscowego lekarza, które poniekąd powiązane jest z wiedźmami. Okazuje się, że morderca lekarza teraz będzie czyhał właśnie na nie. Wiedźmy podejrzewają o to czarołowczego, który poluje na takie jak one... kobiety zajmujące się czarami.
Michalina, Elżbietka, Mirka i Lucyna zaczynają zbierać wszelkie eliksiry i zaklęcia żeby nie dać się zaskoczyć.
To bardzo dobra lektura dla rozrywki, lekko komediowa połączona z obyczajową z dodatkiem wątku kryminalnego. W sam raz na poprawę humoru.
Na koniec dodam, że bardzo dobrze się bawiłam podczas słuchania tej książki i mam zamiar podczas następnego pobytu w szpitalu wysłuchać drugiej części, która jest jeszcze grubsza, ale w takich warunkach niczemu to nie przeszkadza.
Wydawnictwo: Initium
Data wydania: 2022 (data przybliżona)
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 526
Dodał/a opinię:
Myszka77
Miron odchrząknął. Podsunął taborecik i usiadł naprzeciw Lucyny.
– Gratuluję pomyślunku, ale są rzeczy, które pani umykają. Moje długi nie wynikają z rozrzutności. Co pani robi z pieniędzmi, jeśli – ha! – ma ich pani nadmiar?
– Zaszywam w poduszce – odparła Lucyna. – Ale w życiu jej pan nie znajdziesz!
– Pani oszczędza pieniądze. To zrozumiałe. Lepiej oszczędzać, niż żyć bez grosza na czarną godzinę. Ale to nadal bieda. Biedni oszczędzają, bogaci inwestują. Ja też oszczędzałem… ale wreszcie odważyłem się zaryzykować. Zainwestowałem. Najpierw swoje pieniądze, potem cudze… Niestety. Moja odwaga zderzyła się z realiami świata, który nie pozwala rozwinąć skrzydeł. Długi, jakich sobie narobiłem, to pochodna niezależnych ode mnie okoliczności. Przemijających nagle boomów, zmieniających się z nagła trendów… Ja, proszę pani, zostałem obrabowany przez niestabilny Rynek, przez miliongłową Hydrę Giełdy, przez Nieszczęście zaklęte w liczbach. I od tamtej pory biorę los we własne ręce.
– Okradli cię na rynku? – Kornikowa żachnęła się. – U nas w Ośliborzu też kradną, zafajdańce… Chociaż ja wolę uczciwych kieszonkowców niż znachorów porywaczy.
Pewnego ranka jedna z lokalnych wiedźm, Lucyna Kornikowa, zostaje uznana za martwą. Jednak co do szczegółów jej zgonu krążą po wsi sprzeczne doniesienia...
Poznaj sekretne życie ptaków. Dotychczas najbardziej rozpoznawalnymi polskimi ptakami były Wróbel Ćwirek, Orzeł Bielik i Kukułeczka Kuka. Tak było do tej...
Wtedy rozpętało się piekło.Nie była to infernalna wersja szatańskiego podziemia, nie był to podzielony na dziewięć kręgów kombinat diabelskich mąk, ale Michalina wiedziała, że są rzeczy gorsze niż siarczane doły i pola cierpiących grzeszników.
Więcej