Recenzja książki: Dziedzictwo

Recenzuje: Justyna Gul

Poszukiwanie przeszłości

Czasami los płata nam figle, wyrywając ze świata, który znamy i ciepłego, bezpiecznego kokonu, pieczołowicie tkanego przez lata. Zmiana zawsze wiąże się z niewiadomą oraz stresem, choć traktowana jako wyzwanie może sprawić nam prawdziwą niespodziankę i w cudowny sposób odmienić życie.

Czasami przez lata tkwimy w utartych schematach, a uwite przez nas gniazdo jest naszym więzieniem, nawet, jeśli nie do końca zdajemy sobie z tego sprawę. W takiej sytuacji znalazła się Brigitte Nicholson, bohaterka książki „Dziedzictwo” mistrzyni literatury kobiecej, Danielle Steel.  Pracującej od lat w dziale rekrutacji Uniwersytetu Bostońskiego kobiecie zależy w życiu tylko na świętym spokoju i unikaniu odpowiedzialności. U jej boku od sześciu lat jest ten sam mężczyzna, chadza utartymi ścieżkami, równie monotonnie realizuje pracę badawczą na studiach doktoranckich, od siedmiu lat zmagając się z książką o prawach wyborczych kobiet. Jej codzienność nie zakłada żadnych odstępstw od reguły czy niespodziewanych wydarzeń, o spontaniczności nie mówiąc.

Kiedy to w jej ukochane, nudne i bezpieczne życie wkraczają zmiany, a Brigitte w ciągu jednego dnia traci chłopaka i pracę, odbiera to jako osobistą klęskę. Paradoksalnie jednak dopiero ten wstrząs uświadamia jej, że powielając przez lata te same schematy zachowań, nie dała sobie szans na rozwój, nie podejmowała żadnych wyzwań, zrezygnowała ze wszystkich marzeń, ograniczając swoją rolę po prostu do „bycia”.

Żeby zapomnieć o upokorzeniu i przetrwać okres poszukiwania pracy, Brigitte postanawia dokończyć swoje akademickie, nudne dzieło oraz pomóc matce w odtwarzaniu drzewa genealogicznego rodziny. I choć przodkowie zawsze wydawali się jej równie nieciekawi jak jej pisarstwo, to jednak odkrywanie przeszłości wciąga ją coraz bardziej. Wie już, że jej rodzina przybyła do Stanów z Bretanii pod koniec lat czterdziestych XIX wieku, ale właściwie nie wiadomo nic o czasach, kiedy dziadek pradziadka jej matki, Tristan de Margerac, żył we Francji. Poszukiwania prowadzone w Nowym Jorku, Salt Lake City w Mormońskiej Bibliotece Historii Rodzinnej, w Instytucie Historycznym Siuksów w Dakocie Południowej czy wreszcie we Francji, w Bibliotece Narodowej w Paryżu, przynoszą niespodziewane rezultaty, a przy tym Brigitte odkrywa w sobie pasję i głód wiedzy.

Docierając do historii niezwykłej przodkini, żony Tristana, pochodzącej z… plemienia Siuksów, czytając stare podania i legendy sławiące jej odwagę, charyzmę i wolę walki, Brigitte analizuje przy okazji swoje życie oraz popełnione błędy i zaprzepaszczone szanse. Dochodzi do wniosku, że brak działania i zaangażowania jest najgorszym z możliwych scenariuszy szczęśliwego życia. Czy wykorzysta własne przemyślenia i zmieni model postępowania? Czy uda jej się odtworzyć dokładnie losy pięknej Indianki, córki wodza Matoskah, czyli Białego Niedźwiedzia, a nawet… napisać o niej książkę? I wreszcie – czy znajdzie porywającą miłość, która nie będzie się ograniczała tylko do przyzwyczajenia? Danielle Stell daje naszej wyobraźni szerokie pole do popisu, przenosząc nas ze współczesności do czasów Ludwika XVI, nie tracąc jednak z oczu głównego tematu książki – poszukiwania samej siebie.

To już kolejna książka w bogatym dorobku Stell mówiąca nie tyle o romansach, co ukazująca siłę uczucia i przedstawiająca miłość jako odwieczne dążenie człowieka i jedyny sens w życiu. W tych poszukiwaniach informacji o przeszłości nie mogło zatem zabraknąć przyszłości i pewnego mężczyzny, który nie tylko pomaga bohaterce w podążaniu śladem Wachiwi, ale także otwiera jej serce na to, co nowe, piękne i tajemnicze. I choć „Dziedzictwo” Stell to książka przede wszystkim dla wielbicielek szeroko rozumianej literatury kobiecej, to poszukiwacze przygód również znajdą tu coś dla siebie. Tym samym Danielle Stell udowadnia, że wciąż potrafi zaskakiwać - i to do tego stopnia, że losy Indianki wydają się znakomitym materiałem na kolejną powieść. Kto wie, może jej autorką będzie Brigitte?