godziny - wiersz
Nieświadoma własnej desperacji
Brnę w ten niezbicie realny poranek
Już mi się zdawało , o ósmej rano ,że nie czekam
Czynności powszednie o sobie przypomniały
O dziewiątej szukałam wymówek rozpaczliwie
by znależć ci usprawiedliwienie najlichsze
O dziesiątej w sobie winy szukać zaczęłam
Rozdrapując każde słowo do litery ostatniej
O jedenastej ,w poczuciu krzywdzącego niespełnienia
Chociaż na zdjęcie musiałam popatrzeć
Potem już nie wiem
czy to w dzień dwunasta
Czy północna godzina
Bo nie ma czasu bez ciebie ,
nie ma czasu bez nas
Mnie nie ma bez ciebie ,
bo mnie nie ma bez nas
Przestaję istnieć kiedy ciebie nie ma
Nie potrafię myśleć , w otchłań się zapadam
Pamiętam tylko twój dotyk nieziemsko spokojny
Czuję siłę twojej cichej obecności
Każdy uśmiech oczu , każde zapatrzenie
To był mój azyl i moje zbawienie