szkła - wiersz
Kiedy patrzę w lustro widzę psychopatę
co biegnie za mną z siekierą
nie umiem uciec
bo mam pomocnicę
ona trzyma mnie za gardło
chwyta obcęgami myśli
wykręca kończyny i przypala oczy
on rozrywa moje paznokcie rozbija mnie na kawałki
tymi kazwałkami kaleczy mnie
w takiej chwili czuję smak lukrecji i arszeniku
pali język
pali skórę
oczy zalewa zielona maź
gorąca krew
za co?
nie zapytam
nikt nie usłyszy
Najpopularniejsze wiersze
Inne wiersze tego autora