że ho ho - wiersz
cztery nogi nigdy nie siedzi ugina się
pod ciężarem łokci
co jest oczywistą metaforą
jeszcze większą bzdurą
rozpaczliwym pomysłem na wiersz
o łokciach
ojej jak brzydko się zrobiło
wracaj chłopie
jestem
od dawna nie pije i nie rośnie
przewrócony do góry nogami wygląda
jak łysy jeż albo martwy żółw pozdrawiający
chmurkę lub boga
sztywnymi kończynami i tu od razu
przychodzi na myśl koniczyna cztery listki oraz
żyli długo i szczęśliwie
wracaj
panicznie boi się ognia trauma
z dzieciństwa
on całkiem mały obok pali się mama
uff jak gorąco jaki trzask jaki wrzask
właśnie wtedy pokochał wiatr
wujek wiatr
zbawca wiatr
pobiegł w prawo nie lewo
i lewo przeżyło a prawo kopnęło w kalendarz
tak definitywnie że ho ho
irytują go pięści
przychodzi taka i łup całkiem bez powodu
głupia nienawistna zagniewana
jednak o wiele gorsze są rozmowy
ona z jednej strony
on z drugiej
jutro będzie padać
a wiesz kazik się przeziębił i ma katar
zosia też chora rak ciężka schizofrenia
napraw w końcu tą cholerną klamkę
co powiesz na ogórkową kochanie
milcz zamknij się cisza
idiota idiota idiota
po stokroć idiota co wymyślił nogi
na których nie można uciec które nie mogą wierzgać
kopać pada śnieg tłuste płatki
wolno opadają świerk wyłapuje większość z nich
i wygląda jak święta w rysunkowym filmie disneya
takie krzesła
te dopiero mają źle i życie
do dupy