Spokojnie - wiersz
Staram się Ciebie zrozumieć, dlatego dużo pytam.
Nie znajduję satysfakcji w Twym zdenerwowaniu.
Kiedym gorzki jak piołun, w pochyleniu przepraszam.
Gdyż słodkość Twych słów nie podlega skalaniu.
Nie idąc na łatwiznę, ni za ciosem dokładnym,
Napawam się tym co pragniesz mi ofiarować,
Bo duch mój bezwładny, uczuciem nieprawnym.
Jak nie pragniesz szczerze, a zmuszam zdawkować.
Gra utwór, nie przestając nicować wzdrygnięcia.
Lecz mam rytm lepszy, bez zmurszałych oskarżeń.
Teraz bezpieczny, ram Naszych czystych płomień.
Uderzania brzdęk tych szurających kropli.
Powtarza oddech mych szumiących zaproszeń
Jakkolwiek toczę swe szyny do bram prośby
Byś wzięła to z przyczyny że ujmę co by
Ofiarowane przez Ciebie.
Weźmy swe strachy, niepowodzeń roje.
Pozabijamy je Razem, po bakchicznym pląsie.
Jak wolność zaprosi, to pójdziemy z obliczami silnymi.
Czekam wiernie o nic innego nie prosząc.