Konec lata - wiersz
I
Dzień pierwszy. Odpoczywam. Patrzę
na kobietę, raczej młodą, i myślę.
Że smuga cienia, a ja
nie przy forsie.
Gdzieś błądzi senna śmierć.
Czego chce? Skoro jeszcze
nie pora umierać?
Dzień drugi. Odpoczywam.
Lato odpływa,
a ja patrzę.
Dzień trzeci. Znowu senny.
Tu w Kwiejcach nieźle, ale Ewelina
planuje ślub.
II
Wśród wielu drobiazgów, skórce
po kaszance, butelce po piwie,
obok noża i okularów – siedzę i piszę
o Kwiejcach, zatopionych w lasach,
z Eweliną, Zbyszkiem i Danką.
W radiu muzyka, myśli zamglone
i senne. Możesz się zdrzemnąć, posłuchać wiatru
i starych opowieści o świecie, który minął.
Jest poniedziałek i Ewelina, Zbyszek i Danka.
Jest kawa i czyjeś przekleństwo,
lecz z gracją przyjęte.
Czy tak ma wyglądać świat i czy
słuchając bzdur powędruję dalej?
Naprawdę, nic się nie chce.
III
Kwiejce to tylko iluzja, kolory zawieszone na haku
w kuchni, gdy jem śniadanie
i myślę – co dalej?
A chciałbym wtopić się w echo kroków
zaginionych wędrowców,
by jak oni błądzić w lesie
z bukłakiem wina i z sennym spojrzeniem.
Ale wiem, że to tylko pragnienie,
które suchym piaskiem sypie w oczy.
Że to tylko kolory,
które w kuchni zawieszę na haku.
IV
Nie wiesz jak wygląda poranek, gdy dzień
zaczyna się twoim obrazem,
śmieszny ptaku w locie nad mym kukułczym gniazdem.
Tak mnie to śmieszy, że jesteś
mgłą, moja zjawą,
że zapominam wypić piwo.
Dziwne, chłepcę kawę
i patrzę w odchodzące gwiazdy.
Kwiejce oddychają szumem wiatru
i kłują płuca gorącym powietrzem.
Czasem ktoś przypomni,
że jesteś i prosisz o nóż
lub o uśmiech.
Ale poranek zaczyna się tak samo.
Twoim obrazem
i smutkiem przy rzęsie.
V
W Kwiejcach surowe spojrzenie Eweliny,
a we mnie igły – bo znowu nie tak.
Ciche westchnienie i śmiech
rubaszny – bo spojrzała czulej.
W Kwiejcach cisza
i gra błazna. Bo jest pół litra
i ferajna szemrana, jak w mieście.
Dzisiaj była Sylwia i śmiała się.
W porządku dziewczyna i dupcię ma,
a zwłaszcza uśmiech.
To pech,
że kończy się lato.
I ten mój filozofa gest – by słowem
ogarnąć czas,
który kameleonem
lśniącym
zielonkawą trupia plamą.