Lustro - wiersz
Patrząc w lustro widzę siebie, czyli osobę przegraną.
Która zniszczyła swe życie, no i przeżyła nie mało.
Która nadal ma nadzieję na poprawę swego losu.
Ale która nie zrobiła, żadnego kroku do przodu.
Wszystko zaczęło się w domu, w którym nie było miłości.
W którym nie brakło niczego, tylko zabrakło czułości.
Dziecko przeżywało traumę, widząc obojętność matki.
No i co miało zrobić, chciało wyrwać się z tej matnii.
Znalazło zrozumienie, u ziomków z pod bramy.
I zdalo sobie sprawę, że nie tylko on ma przejebane.
I tak się zaczyna, egzystencji zatracanie.
Najpierw alko później ćpanie potem problemy z prawem.
W końcu zaczął wagarować, no bo zdawał sobie sprawę.
Że wszystko czego tam uczą, to jest z góry gówno warte.
No i porzucił szkołę, czeka za to straszna kara.
W wieku szesnastu lat, wita go więzienna krata.
Kiedy wyszedł po dwóch latach i chciał wrócić na chatę.
Drogę zastawiła matka, zgadnij co się teraz stanie.
Dała mu po pysku, i nie dając powodu.
Zamknęła mu drzwi, odtąd chłopak nie ma domu.