Czasem trzeba się zatrzymać, zajrzeć we własne wnętrze i pogadać z samym sobą, a bez ciszy i spokoju się nie da.
Życie składa się z wielu przystanków, nie wiesz, ile jest ci ich przeznaczonych, i co na nich czeka.
Każdy ma swoje tajemnice. Siedzą w nas poupychane po kątach. Jedne wciskamy na sam spód, w najbardziej niedostępne miejsca, niektóre po czasie dopuszczamy do wyjścia.
Moja nieżyjąca już babcia często powtarzała, że przeszłość lubi do nas powracać w momentach zupełnie niespodziewanych, kiedy wydaje nam się, że pozamykaliśmy na cztery spusty drzwi tego, co już było, i jesteśmy pewni, że nic nam nie grozi. Wtedy właśnie staje w progu jak nieproszony gość, z którym za bardzo nie wiadomo, co zrobić. Kurtuazyjnie wpuścić do środka i porozmawiać, czy po prostu wypchnąć i starannie przekręcić klucz w zamku na wypadek, gdyby zechciał zjawić się ponownie?
Z życiem to trochę jak z poplątanym kłębkiem nici. Najważniejsze to znaleźć początkowy kawałek, od którego wszystko się zaczyna. Potem trzeba pociągnąć i już jakoś idzie.
Pozory potrafią jednak zwieść. Banalne stwierdzenie, tyle że, niestety, bywa prawdziwe.
Kobieta albo kocha, albo nienawidzi. Trzeciej ewentualności nie ma.
Czasem trzeba się zatrzymać, zajrzeć we własne wnętrze i pogadać z samym sobą, a bez ciszy i spokoju się nie da.
Książka: Dolina tajemnic
Tagi: miłość, tajemnica