To, że miałam na nogach własne buty, uratowało mnie. Widziałam kobiety idące w obozowych drewniakach po lodzie i śniegu. Ledwo dawały radę stawiać kolejne kroki. Często dochodziło do sytuacji, że ktoś upadł i już nie wstawał. Byliśmy przemarznięci, wycieńczeni i zestresowani do granic możliwości. Niemcy pędzili nas wszystkich i nie było szans, by wziąć nogi za pas i uciec. Gdy szłam, zauważyłam, że w rowach leży coraz więcej ludzi. Trup ścielił się gęsto, a my kroczyliśmy, licząc na to, że niebawem dojdziemy do celu. Nie byłam w stanie patrzeć na starsze kobiety, które upadały na śnieg. Nigdy, do końca swojego życia nie zapomnę błagalnego wyrazu ich twarzy. Wiedziały, że jeżeli nie wstaną, to Niemcy, którzy szli za nami, dobiją je strzałem z pistoletów. Nawet teraz, gdy sobie o tym przypomnę, skóra mi cierpnie.
Nie zastanawiałam się nad tym, czy zginę, czy nie zginę. A już tym bardziej, czy mam okazać się zdrajczynią, żeby tylko uniknąć śmierci. Nie spałabym spokojnie w nocy, gdybym dokonała takiego czynu. Wojna weryfikuje, kto jakim jest człowiekiem i jakimi wartościami się kieruje. W chwilach zagrożenia w głowie kołuje się wiele myśli i czasem można samego siebie zaskoczyć.
W naszym stowarzyszeniu byłych więźniów mieliśmy kolegę, z którym się spotykaliśmy, ale gdy tylko słyszał, że planujemy wyjazd do obozu, zawsze kategorycznie odmawiał. Po jego śmierci okazało się, że pracował przy piecu w krematorium.
Ale to naturalne, że gdy ktoś umiera, skupiamy się wyłącznie na jego dobrych cechach. Ludzie rozpaczliwie się tego trzymają, niezależnie od prawdy.
Większość ludzi rodzi się i umiera zupełnie bez celu, nic nie zmieniając na kartach historii.
Nie mówi się o śmierci osobie, której się wróży. Nigdy. To zmienia człowieka.
Życie jest kruche. Trzeba je doceniać i szanować każdego dnia. Tym bardziej, że śmierć stale krąży wokół człowieka, jakby czekając na jego potknięcie.
Odbieranie życia ma w sobie więcej pierwiastka boskiego niż dawanie.
Śmierć niczego nie zmienia.
Zaniosą mnie na polePrzez kłęby mgły,Rosa pokryje mi twarz,A jagnię przystanie,Żeby na mnie spojrzećRozumnymi oczami.Żołnierze - oni przyjdą,Złożą mnie w ciemnej, zimnej ziemiI zepchnął mi grudy na twarz.
(...) tu nawet powietrze ma zapach - głęboką, ziemną, skomplikowaną woń tego, co żyje, tego, co umiera, i tego, co umarło dawno temu. Zapach świata, w którym wszystko jest w ruchu i wszystko się zmienia.
W każdej ulotce, na każdej stronie internetowej i w ogóle we wszelkich materiałach dotyczących raka wśród efektów ubocznych choroby zawsze wymieniana jest depresja. Lecz tak naprawdę ona nie jest skutkiem ubocznym raka. Depresja jest skutkiem ubocznym umierania. (Zresztą rak też jest skutkiem ubocznym umierania. Właściwie prawie wszystko nim jest).
Miała najwyżej metr sześćdziesiąt wzrostu i ciemne, siwiejące włosy czesała w kok.
Żeby dorobić do pensji męża, zajmowała się praniem i prasowaniem dla pięciu najbogatszych rodzin w Molching.
Gotowała okropnie.
Miała wyjątkowy dar irytowania każdego, kogo spotkała na swej drodze.
Ale kochała Liesel Meminger.
Choć okazywała to w specyficzny sposób.
Najczęściej biłą ją drewnianą chochlą, a w przerwach atakowała obraźliwymi słowami.
To, że miałam na nogach własne buty, uratowało mnie. Widziałam kobiety idące w obozowych drewniakach po lodzie i śniegu. Ledwo dawały radę stawiać kolejne kroki. Często dochodziło do sytuacji, że ktoś upadł i już nie wstawał. Byliśmy przemarznięci, wycieńczeni i zestresowani do granic możliwości. Niemcy pędzili nas wszystkich i nie było szans, by wziąć nogi za pas i uciec. Gdy szłam, zauważyłam, że w rowach leży coraz więcej ludzi. Trup ścielił się gęsto, a my kroczyliśmy, licząc na to, że niebawem dojdziemy do celu. Nie byłam w stanie patrzeć na starsze kobiety, które upadały na śnieg. Nigdy, do końca swojego życia nie zapomnę błagalnego wyrazu ich twarzy. Wiedziały, że jeżeli nie wstaną, to Niemcy, którzy szli za nami, dobiją je strzałem z pistoletów. Nawet teraz, gdy sobie o tym przypomnę, skóra mi cierpnie.
Książka: Kobiety pistolety. Maria Kowalska w rozmowie z WIktorem Krajewskim
Tagi: wojna, buty, wycieńczenie, trupy, śmierć