Monotonna praca sprawiła, że Smok szybko odpłynął myślami. Zabrały go one do stolicy, w której czekał go poważny awans. Awans, który oznaczał o wiele więcej niż ten oferowany zazwyczaj w szeregach policji. "Wyższe zarobki, większe ryzyko..." Zastanowił się nad tym i zrozumiał, że ani jedno, ani drugie nie było dla niego najważniejsze.
Telefon na biurku dzwonił parokrotnie, za każdym razem odrywając myśli Rafalskiemu od pracy. Ani razu go nie odebrał, ale w końcu zdecydował się odłączyć go od sieci.
Jedni rodzą się do harówki, inni, żeby się bogacić.
Ludzie na takich stanowiskach jak Artur mają i będą mieć podobne kłopoty. A wie pan dlaczego? Bo powoduje je ludzka zawiść. Po prostu.
Twardy zawodnik. Tak właśnie o sobie myślał. Nie w kategoriach siły fizycznej. Nie, chodziło o to, co miał w głowie i jak umiał to wykorzystać, pnąc się po szczeblach kariery zawodowej.
Nie zadawał sobie pytań, czy kiedyś dobiegnie, czy w ogóle zdąża w dobrym kierunku! Po prostu stawiał łapkę za łapką tam, dokąd prowadziły go psi nos i miłość.
Praca w korporacji uzależniała i teraz cierpiała katusze uwięziona w niewielkim mieszkaniu na drugim piętrze.
Jak mówi afrykańskie przysłowie, stojąca mrówka zrobi więcej niż leżący słoń. Oznacza to, że nie jest ważne, ile masz fizycznej siły czy też doświadczenia. Ważne jest to, że podejmujesz działanie.
Człowiek, który bez pracy nie ma poczucia sensu swojego istnienia, wzbudza smutek.
- Odezwę się - powiedziała, czując ukłucie żalu. Wiedziała, ze się nie odezwie. Nie zostanie pracownicą korporacji. Wiedziała to zresztą już wcześniej - wtedy, gdy rozsyłała swoje CV. Chociaż wszystko przemawiało za tym, by rzuciła robotę w policji, nie umiała tego zrobić. Była uzależniona od adrenaliny. Nie wyobrażała sobie, by mogła robić coś innego.
To fachowiec, a cuda robi lepsze niż ty. Zobacz: nie sieje, nie orze, nie pracuje, a zbiera bogate plony... Weź głęboki oddech wasza anielskość, i odpuść. Jeszcze go dopadniesz.
Gdybyśmy byli oceniani jako duchowni pod względem rynkowym, to większość z nas zwyczajnie straciłaby robotę.
Jeden dzień jest jak całe życie. Zaczynasz go robiąc jedno, lecz kończysz zajęty zupełnie czym innym.
Z jego zdawkowych wyznań i własnych obserwacji stworzyłem sobie w głowie obraz rodziców Krzysia. Musiała to być dosyć roztargniona para, mocno skupiona na karierze zawodowej, a syn wskoczył do ich napiętego grafiku jak niechciana karta w talii.
Monotonna praca sprawiła, że Smok szybko odpłynął myślami. Zabrały go one do stolicy, w której czekał go poważny awans. Awans, który oznaczał o wiele więcej niż ten oferowany zazwyczaj w szeregach policji. "Wyższe zarobki, większe ryzyko..." Zastanowił się nad tym i zrozumiał, że ani jedno, ani drugie nie było dla niego najważniejsze.
Książka: Dwa bieguny. Upadek
Tagi: praca, kariera, policja