Tam, gdzieś w środku, umacniała się jego zła natura, gotowa w każdej chwili wyjść na światło dzienne i wziąć wet za wszystkie złe rzeczy, jakie mu się przytrafiły.
Padł strzał, a za chwilę drugi. Bezwładne już ciało osunęło się na podłogę, uderzając głucho o drewniane deski.
Minęły dwa dni, ale oni wcale nie znudzili się ani tym odludnym miejscem, ani swoim towarzystwem. Chłonęli każdą minutę, jakby świat miał się za chwilę skończyć.
Kochali się spokojnie, z ogromnym uczuciem. Robili to już kolejny raz w ciągu tego pięknego dnia, zapominając o całym świecie: o obowiązkach, o pozostawionej gdzieś tam daleko brutalnej rzeczywistości. Teraz byli tylko oni.
Tam, gdzieś w środku, umacniała się jego zła natura, gotowa w każdej chwili wyjść na światło dzienne i wziąć wet za wszystkie złe rzeczy, jakie mu się przytrafiły.