A ja wciąż oniemiały siedzę na ziemi i czuję się tak, jakbym zabił człowieka. Kolegę ze studiów.Tak naprawdę to przecież nie ja pociągnąłem za spust.Ale nie przeszkodziłem mu się zabić.To prawie tak, jakbym sam strzelił.
Padł strzał, a za chwilę drugi. Bezwładne już ciało osunęło się na podłogę, uderzając głucho o drewniane deski.
Minęły dwa dni, ale oni wcale nie znudzili się ani tym odludnym miejscem, ani swoim towarzystwem. Chłonęli każdą minutę, jakby świat miał się za chwilę skończyć.
Kochali się spokojnie, z ogromnym uczuciem. Robili to już kolejny raz w ciągu tego pięknego dnia, zapominając o całym świecie: o obowiązkach, o pozostawionej gdzieś tam daleko brutalnej rzeczywistości. Teraz byli tylko oni.
A ja wciąż oniemiały siedzę na ziemi i czuję się tak, jakbym zabił człowieka. Kolegę ze studiów.Tak naprawdę to przecież nie ja pociągnąłem za spust.Ale nie przeszkodziłem mu się zabić.To prawie tak, jakbym sam strzelił.
Książka: Śmiertelny Żart