Warszawa przywitała mnie piękną pogodą. Stanowio to miłą odmianę po londyńskiej szarudze, przez którą zapomniałam już, że na świecie istnieją jakieś kolory. Niebo nad miastem było bezchmurne, drzewa złociły się w słońcu, a ludzie spacerowali niespiesznym krokiem, zamiast przemykać ulicami, chowając się pod ogromnymi, zazwyczaj czarnymi parasolami - tak jak to było w Londynie. Pogoda była wprost idealna jak na tę porę roku i pewnie w innych okolicznościach umiałabym się tym cieszyć.
Warszawa przywitała mnie piękną pogodą. Stanowio to miłą odmianę po londyńskiej szarudze, przez którą zapomniałam już, że na świecie istnieją jakieś kolory. Niebo nad miastem było bezchmurne, drzewa złociły się w słońcu, a ludzie spacerowali niespiesznym krokiem, zamiast przemykać ulicami, chowając się pod ogromnymi, zazwyczaj czarnymi parasolami - tak jak to było w Londynie. Pogoda była wprost idealna jak na tę porę roku i pewnie w innych okolicznościach umiałabym się tym cieszyć.
Książka: Mieszkanie na ostatnim piętrze
Tagi: Warszawa, przywitała mnie, piękna pogoda, miła odmiana, po londyńskiej szarudze, na świecie, jakieś kolory, niebo nad miastem, było bezchmurne, drzewa złociły się w słońcu, ludzie spacerowali