Forum

Wątek - Twórczość Tolkiena - dyskusja i konkurs
← powrót

Kto Post
marp
Avatar użytkownika - marp
2012-10-28 11:52:07

*andrzej 0791 Ja akurat tego nie lubię. Nie lubię kiedy czytając widzę sceny z filmu. To się niekiedy zdarza, kiedy wcześniej zobaczy się film, a później dopiero czyta. Czytając stwarzam sobie w wyobraźni swój świat. Może twarze ludzi nie są wyraźne, może jest nie do końca określony, ale przywiązuję się do niego. Film narzuca swój obraz, swoje wyobrażenia, ale jest to oczywiście kwestia indywidualna
kretoszczurek
Avatar użytkownika - kretoszczurek
2012-10-28 19:49:27

W powieściach Tolkiena odnalazłem magię przyjaźni i miłości. Waleczność, siłę, dobro i zło. Wielu przyjaciół i jeszcze więcej wrogów. Odnalazłem tam siebie i wartości którymi kieruje się do dziś. Odnalazłem tam wszystko czego szuka się w takich powieściach. Jest mnóstwo przygód, wątków które się ze sobą łączą, jednak nie zaciemniają i nie przeszkadzają w zrozumieniu opowiadanej historii. Świat w którym człowiek się znajduje w chwili czytania książki jest światem dalekim od tego w którym żyjemy i z którego wyruszyliśmy w chwili przeczytania pierwszego zdania. Czytanie książek Tolkiena to pierwszy luksus na który stać każdego człowieka. Moim zdaniem najciekawszą książką był Władca Pierścieni, niestety nie mogę wybrać jednego tomu, gdyż cały cykl inspirował mnie tak samo. Trudno wybrać najciekawszą książkę gdy każda opisuje co innego, lecz znajduje się w tym samym świecie co pozostałe. Ja wybrałem Władce Pierścieni, ponieważ to te książki czytałem jako pierwsze i to dzięki nim poznałem kolejne. Tak jak gotowanie potrawy zaczyna się od posmakowania jej w restauracji lub w kuchni znajomego, tak samo czytanie książek Tolkiena zaczyna się od usłyszenia o niej. Ja sam zaraziłem się ekranizacją Władcy Pierścieni, wiedząc, że następnego dnia będę musiał sięgnąć po tą lekturę. Dlatego właśnie jako pierwszą książkę Tolkiena polecam Władce Pierścieni, która w odpowiednim momencie i z odpowiednią szybkością wprowadzi was w ten niesamowity świat baśni, legendy, mitu. Po pierwszym przeczytaniu Władcy Pierścieni sądziłem, że mógłbym nakręcić tą opowieść o wiele lepiej, niż zostało już to zrobione. Myliłem się jednak. Ekranizacja jest tak przesiąknięta książką, sceny w taki sposób dobrane i stworzone, że moja wyobraźnia staje na samym końcu kolejki pomysłów co do nowej ekranizacji Władcy Pierścieni. Oglądając film mamy wrażenie jakby to właśnie tak wyglądało, jakby to książka opisywała film, a nie odwrotnie. Gdy tylko usłyszałem o powstaniu filmowego Hobbita, wręcz nie mogłem się doczekać. Dziś gdy czekanie zmieniło się w miesiące, jestem mniej podekscytowany jednak prawdopodobnie wyjdę z kina z otwartą buzią, nie mogąc nic powiedzieć przez następne 30 minut.
lokesh
Avatar użytkownika - lokesh
2012-10-29 09:23:14

Z tym ,ze ludzie najchetniej czytaja o tym co znaja -to chyba nie do konca prawda.Powiedzialbym raczej,ze czytaja o tym -co chcieliby przezyc!Dlatego taka duza jest popularnosc romansow! Czytaja rowniez o tym,czego w swiecie realnym sie obawiaja. Dlatego taka popularnoscia ciesza sie kryminaly. Nikt w swoim zyciu nie chce byc bohaterem opisywanych przez nie historii,ale poczytac o nich lubimy.A u Tolkiena jest wszystki1 ;)
Reklama
Avatar usuniętego użytkownika
mcleo
Avatar użytkownika - mcleo
2012-10-29 10:18:12

Nie chodzi o to, że znają wprost, tylko że "już to gdzieś widzieli". Oczywiście to nie jest jakiś warunek "czytalności". Racej bym to sformułował tak - jak nie jesteś w stanie naprawdę zaskoczyć czytelnika i totalnie zakręcić mu w głowie i do tego nie masz pomysłu na ogarnięcie całości - lepiej nie kombinuj bo polegniesz :)
marp
Avatar użytkownika - marp
2012-10-29 11:05:07

W kwestii tego co się komu najbardziej podoba, to przypomina mi się wypowiedź inżyniera Mamonia z "Rejsu", o tym, że ludzie najbardziej lubią słuchać piosenek, które znają:-) Z perspektywy pojedynczego człowieka dorobek literacki, filmowy czy muzyczny, zgromadzony przez ludzkość jawi się jako nieskończony zbiór. Dodatkowo dochodzi presja czasu. Nikogo nie stać przeczytać wszystko, wszystko obejrzeć czy usłyszeć. Musimy więc określić sobie jakieś kryteria. Co nas zachęca do przeczytania tej, a nie innej książki? Recenzja, zachęta przyjaciela czy znajomego, może jakieś wątki, z którymi już spotkaliśmy się i które nas zainteresowały? Czytelnik zafascynowany Tolkienem często sięga po Lewisa, Sapkowskiego czy Martina. Ktoś zafascynowany filmowym "Władcą Pierścieni" z wielkimi oczekiwaniami pojawi się w kinie na "Hobbicie". Wszystko to system naczyń połączonych. To po pierwsze. Po drugie: można się zastanowić czy możliwe jest, chociażby w dziedzinie literatury, stworzenie czegoś nowego. Cytowany już przeze mnie Umberto Eco kiedyś napisał, że zostało już tylko napisanie kryminału, w którym to czytelnik okazuje się mordercą. Wydaje mi się, że poszukiwanie nowej treści lub formy najczęściej prowadzi na manowce, czyli stworzenia - w najlepszym przypadku - czegoś hermetycznego.
mcleo
Avatar użytkownika - mcleo
2012-10-29 11:27:17

Poczytałem parę utworów z "Granic" i jest tak jak piszesz. Czasem z chęci bycia oryginalnym troszkę na siłę, nie mając jednocześnie warsztatu a jednocześnie będąc obciążonym mimo wszystko tym co się przeczytało, dostajemy mieszankę piorunującą. Z jednej strony czytam i widzę bezpośrednie nawiązanie do Tolkiena, z drugiej mam wrażenie, że czytam trylogię, tyle, że Sienkiewicza, dodatkowo z zawartością 200% cukru w cukrze...
Pilar
Avatar użytkownika - Pilar
2012-10-29 13:14:46

*Marp - Pozwolę sobie w pewnym stopniu się nie zgodzić z Tobą. Owszem wielu sięga po książki tak, jak napisałeś, ale czy to jest regułą? W moim przypadku absolutnie nie. Jestem miłośniczką książek Paula Coelho. Kiedyś będąc w księgarni pani sprzedająca zaoferowała mi innego autora, gdyż "osoby czytające Coelho miłują się w wymienionym twórcy". Nie kupiłam oferowanej książki. Raz, ze cena mnie przeraziła, a dwa ni kupuję kota w worku. Po powrocie do domu ściągnęłam sobie e-booka i co się okazało? Wcale nie jest powiedziane, ze skoro lubię Coelho inny pan piszący faktycznie podobnie zainteresuje mnie i będę z równym zamiłowaniem czytać jego książki. To też jest w pewien sposób szufladkowanie: ten kto lubi kogoś tam, będzie czytał kogoś innego, bo ma podobny styl i pisze rodzaj podobny do ulubionego pisarza. A przecież nie jest tak, ze jeśli ja lubię Coelho nie mogę czytać Tolkiena, więc naczynia połączone trzeba niejako rozszerzyć:)
mcleo
Avatar użytkownika - mcleo
2012-10-29 13:44:16

@Pilar - wydaje mi się, że rozmawiając o lubieniu tego, co już znamy, nie chodzi o podobieństwo do jakiegoś konkretnego pisarza, nie to (przynajmniej ja) miałem na myśli. Chodzi raczej o podobieństwo czy rozpoznawalność historii.
marp
Avatar użytkownika - marp
2012-10-29 14:49:18

* Pilar Oczywiście nie jest to takie proste przełożenie, że ktoś poleci i czytamy. Zresztą różne elementy mają wpływ na nasze wybory. Jedni szukają podobnej tematyki w innych książkach, inni klimatu, jeszcze inni czegoś innego. Jeden po Tolkienie zagłębi się w świecie fantasy, inny będzie poszukiwał literatury dobrej jakości, a jeszcze ktoś inny może pogrążyć się w mitach lub Biblii. To co napisałem o Lewisie, Sapkowskim czy Martinie, to jedynie najbardziej prawdopodobne tropy wiodące od Tolkiena, ale przecież niekoniecznie.
Sunniva
Avatar użytkownika - Sunniva
2012-10-29 14:52:29

Trylogię o małym hobbicie i jego kompanach wojujących ze złem przeczytałam tylko raz, bardzo wcześnie, około 11-12 roku życia, może 10( nie później bo pamiętam, że gdy na 12 urodziny dostałam całą SOLL przez dłuższy czas trzymałam się podobnejtwórczości). W związu z tym niewiele pamiętam, w sumie to nic nie pamiętam, poza drobnym przeczuciem, że mi się podobała, naprawdę mnie musiała zachwycić skoro jej nie porzuciłam gdzieś w trakcie. Co do hobbita mam całkiem inne odczucia... Podchodziłam do przeczytania jego wielokrotnie, także tuż po zakończeniu Władcy Pierścienia, nie mogłam przebrnąć, no nie mogłam, tak samo jak trudność sprawiało mi przebrnięcie przez pierwszy rozdział Harrego Pottera, taki sam mam problem z Hobbitem, ale teraz jestem fanką HP, więc może kolejne podejście się uda? Co do ekranizacji - nie mogę się doczekać, zapowiada się dobrze zrobiony film, mam nadzieję, że będzie wręcz ,,epicki" :D
marp
Avatar użytkownika - marp
2012-10-29 14:59:44

Poza tym absolutnie nie twierdzę, że wszyscy ludzie postępują w tym względzie podobnie. Może istnieją czytelnicy, którzy wyboru książki do czytania dokonują w sposób całkowicie przypadkowy? Może są tacy, którzy czytają "co im w ręce wpadnie"? Ale uważam, że jednak większość z nas dokonuje jakiegoś świadomego wyboru
Faledor
Avatar użytkownika - Faledor
2012-10-29 16:40:51

Ja aktualnie wybieram książki świadomie. Czytam recenzje, opinie, fragmenty i długo zastanawiam się zanim coś kupię. Nie lubię tracić czasu na coś, co do mnie nie trafia. Wolę mieć większe prawdopodobieństwo mile spędzonego czasu. Był jednak taki moment w moim życiu, kiedy czytałam wszystko, co zawierało w sobie słowo pisane. Muszę przyznać, że trafiłam niejednokrotnie na książkę, która podczas czytania zapierała mi dech w piersi. Jedną z takich książek był "Władca pierścieni". Gdybym wtedy wybierała świadomie - może nigdy bym go nie przeczytała. A może przeczytałabym go wiele lat później, kiedy nie zrobiłby na mnie takiego wrażenia, jak wtedy? Nie wiem. Wiem tylko, że jestem losowi ogromnie wdzięczna za to, że zetknął mnie z tą lekturą :)
kacpi71935
Avatar użytkownika - kacpi71935
2012-10-29 16:55:47

W klasykach fantasty najbardziej pociąga mnie magia i chęć zapoznania się z bohaterami i ich przygodami,gdyż po to są napisane powieści fantasty
kacpi71935
Avatar użytkownika - kacpi71935
2012-10-29 17:00:31

Uwielbiam portal "Granice"!!!!!!!!!!!!!Już raz wygrałem książkę i dołączyli mi piękną i oryginalną zakładkę!!!!!!!!!!!!!!Uwielbiam także powieści fantasty gdyż są tam opisane emocje i doskonałość
kacpi71935
Avatar użytkownika - kacpi71935
2012-10-29 17:02:17

Uwielbiam wszystkie książki fantasty.Przez hobbita po władcę pierścieni.są super.Polecam
mcleo
Avatar użytkownika - mcleo
2012-10-29 20:25:05

@Faledor - piszesz "Nie lubię tracić czasu na coś, co do mnie nie trafia. Wolę mieć większe prawdopodobieństwo mile spędzonego czasu." Zastanawiam się właśnie, czy takie podejście jest dobre. Z jednej strony naturalne, wiadomo, że jak ktoś nie cierpi np. brukselki bo dostawał w przedszkolu jakieś rozgotowane mdłe świństwo, to raczej jej będzie kupował, wiadomo. Z drugiej strony, być może gdyby trafił na właściwego kucharza, z zaskoczeniem stwierdziłby, że smakowało wybornie. Jeszcze gorzej, jak ktoś nie jadł, ledwie powąchał (wide: recencje...) albo i nie a potem stwierdza, że nie lubi. Znam wiele osób, które np. nie oglądają filmów z etykietka SF. "Bo ich nie interesują jakieś rakiety, lasery i inne bzdury", są tak do zrzygania przeintelektualizowani i "poważni", że poniżej Larsa von Triera nie schodzą. No w najlepszym wypadku Woody Allen. Choćby była to taka klasy jak "Blade Runner" czy "2001:Odyseja kosmiczna" - nie obejrzą. Nie, bo nie. Być może więc czasem się zmusić do przeczytania czegoś, co na pierwszy rzut oka zupełnie jest poza kręgiem naszych zainteresowań, ale jest jednak klasykiem i uznawane za arcydzieło? Podobać się nie musi, to jasne. Ale znać warto, choćby po to, by rozszerzać swoje horyzonty. I choćby dlatego, że człowiek inteligentny powinien pewne rzeczy po prostu znać. A lubić jak pisałem - nie musi. Z wielu ostatnich wypowiedzi wynika, że podchodzicie do książek trochę jak do zakupów w markecie. Czy aby załapie się na promocję? Przecież jest tyle produktów, wszystkie pociągają, a może wybiorę zły, może opinia znajomego że ten alkohol jest świetny wprowadza mnie w błąd, bo on pija whisky i wódę a ja sangriję i advocata? Jakieś takie "czy zdążę". Nie jestem pewien, czy to ma sens, dla mnie, jeżeli ktoś pochłania książki jedna za drugą ZWYKLE oznacza, że się dłużej nad nimi nie zatrzymuje. Owszem, bywa tak, że chłonie literaturę jak hydrożel wodę, jednocześnie potrafi coś z tego wynieść, a nie po prostu przeczytać, stwierdzić, że się podobało, za chwile wziąć inną i już. Oczywiście można i tak, ale świadczy to trochę o samym książkach, które nie zawsze są dobrej jakości. Nie zapamiętamy z nich niczego więcej, niż zarys historii. Nawet tuż po przeczytaniu nie przytoczymy żadnej sceny, nie przypomnimy sobie co powiedział bohater. Uwaga - nie oznacza to od razu, że we wszystkie książki trzeba analizować do bólu głowy, czasem ktoś ma ochotę po prostu na loda czy rurkę z kremem a nie na obiad przygotowany przez Hestona Blumenthala. I nie ma w tym nic złego. Ba, nawet może to być dobre, szczególnie dla osób które piszą, pod jednym wszakże warunkiem - tylko wtedy, gdy zaczynają rozróżniać lody przygotowane na jajkach i śmietanie od lodów, w których większość składu to mała rafineria i które nawet kiepsko topią się podczas upału...
Pilar
Avatar użytkownika - Pilar
2012-10-29 20:31:05

* Marp - Zależy, co się rozumie pod "świadomym wyborem". Ja kiedy kupuję książkę czytam to, co ma zapisane na okładce. Też kieruję się "tym czymś", co mi każe kupić daną książkę. Ostatnio zakupiłam za jednym zamachem 5 książek, z których już 3 pochłonęłam. Każda o innej tematyce. Każda ma swój charakter i emocje, które wywołuje. * Faledor - Osobiście nie lubię tak polować, wyczytywać opinii innych na temat książek. Wolę swoje poszukiwania, polowanie na historie, opisane na okładce książki. To one zawierają wszystko, co albo zaintryguje, bądź też nie. Ale to tylko moje odczucie:) * Mcleo - To dokładnie miałam na myśli:)
Faledor
Avatar użytkownika - Faledor
2012-10-29 22:43:19

@mcleo- jesli chodzi o literaturę mam bardzo szeroki krąg zainteresowań i można mnie namówić prawie na wszystko, ale od czasu książki "Jedz, módl się i kochaj"(nie chcę tu nikogo obrazić), uważam, że jednak istnieją pozycje przez które nie przebrnę, choćby z tego względu, że nie jest to dla mnie przyjemne. Po prostu stałam się ostrożniejsza w wyborze literatury, chyba przyszło to u mnie z wiekiem po licznych mniej lub bardziej przyjemnych doświadczeniach literackich :) Co do brukselki, to nie jestem osobą, która wygłosi opinię na temat dania nawet nie próbując. Co to to nie! Lubię czasem poeksperymentować, choćby dla poszerzenia horyzontów, jak pisałeś. Ale tak samo jak różni sa kucharze, tak różni pisarze -trzymając się Twojego kulinarnego porównania - to samo danie można przyrządzić zwyczajnie albo tak, że będziemy czuli "niebo w gębie". I podobnie jest z literaturą. I to chyba nic dziwnego, że ja wolę te bardziej wysmakowane i wysublimowane smaki niż tanią jadłodajnię. W swoich wyborach nie opieram się głównie na recenzjach. One sa po prostu czasem pomocne. Tak naprawdę wolę wziąć książkę do ręki, zajrzeć do środka i wtedy stwierdzić, czy chcę ją mieć. @Pilar - opisy na książkach są naprawdę często niewspółmierne do zawartości. To są noty od wydawcy, kóremu zależy na sprzedaży, więc zdarza się, że są zwyczajnie podkolorowane. Recenzje też są lepsze lub gorsze, więc na wszystko biore lekką poprawkę. Ale stuprocentowo mogę stwierdzić, czy ktoś miał rację w danej opinii dopiero po przeczytaniu książki - inaczej sie nie da :)
marp
Avatar użytkownika - marp
2012-10-30 09:07:53

* mcleo Ten przykład z von Trierem to raczej snobizm niż niechęć do czegoś, chociaż chyba każdy ma jakieś uprzedzenia. Ja też nie ruszę "Harlequina", chociażby 10 pań w księgarni by mi go polecało. * Pilar To, że zignorowałaś radę pani z księgarni to też kwestia tego, że nie była ona autorytetem w tej dziedzinie. Słowo "autorytet" - wiem, że pewnie archaiczne, żyjemy wszak w świecie bez autorytetów, ale myślę, że wielu z nas ma takie osoby. Może to ktoś z rodziny, znajomy, przyjaciel, jakiś naukowiec bądź ktoś z kręgu kultury, obojętnie. Poszukiwać możemy na różne sposoby: czytać recenzje, okładki, zdać się trochę na przypadek, ale często wystarczy słowo kogoś kogo cenimy. Gdyby okazało się, że odnalazły się jakieś archiwalne zapiski Tolkiena, w których z entuzjazmem wypowiada się o książce Johna Smitha, to nie okazałoby się, że nagle wielu ludzi na całym świecie poszukiwało by twórczości owego czysto hipotetycznego Smitha? Podobało mi się co kiedyś powiedział Kazik Staszewski. Pozwala swoim dzieciom oglądać różne filmy, także jakieś filmy akcji klasy B, czy nawet C. Ale po takim filmie stara się żeby obejrzeli coś zbliżonego tematycznie, ale o znacznie wyższej jakości. Wielu z nas mając lat -naście i mając zamiłowanie do literatury wybiera książki przypadkowo, czyta dużo. Z czasem ten wybór jest bardziej świadomy: recenzje, opinie innych, ale chyba też nasze doświadczenie i poszukiwanie jakości. Życie to sztuka wyboru. Rozumiem to co napisał mcleo. To niekiedy bardzo irytujące, że ktoś kogo chcemy czymś zainteresować jest na to zamknięty - jak np. sf. Sam to znam z autopsji. Jednak mało jest ludzi renesansu. Najczęściej mamy w życiu kilka pasji, na które poświęcamy wolny czas, a na wiele innych, pożytecznych i godnych uwagi dziedzin życia brakuje po prostu czasu. Co nie oznacza, że nie należy czasem w życiu wkraczać na takie obszary.
mcleo
Avatar użytkownika - mcleo
2012-10-30 09:40:53

No Trier był może za ostrym przykładem, choć niekoniecznie, chodziło mi nie tyle o lans "w towarzystwie" i strach, że można w czyich oczach wypaść nie tak jakbyśmy sobie tego życzyli, tylko swego rodzaju autocenzurę - nie będę czytał tego czy tamtego, bo jest "gorsze", bo się "ubrudzę mentalnie". Choć może jest to rodzaj strachu przed nieznanym, nie tykam bo nie wiem czy nie zakłóci to mojego świata, nie zburzy spokoju.
Odpowiedz