Fizyka na mecie

Autor: MaryHa
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

- Jezuu miss mokrego podkoszulka - wskazał na Basię Sobas Radosław, który chcąc nieść pomoc przy użyciu wody z kubka, doszczętnie zmoczył jej odzienie. – Co ty kobieto ze sobą wyrabiasz? Już myślałem, że na pogotowie trza będzie dzwonić.

- To mi się wydaje! - straciła panowanie nad sobą Basia Sobas. - To nie jest prawda, kurwa, ktoś mnie wkręca!

Mówiąc to z przerażeniem wpatrywała się w Krzysia S, który z przejęciem śledził komentatora telewizyjnego na ekranie i raz po raz delektował się a to piwkiem, a to papieroskiem.

- Ale co się dzieje, kto cię wkręca? - chciał wiedzieć Radosław.

- Nie czaję, o co chodzi? - obudził się Krzysiu S.

- O to kurwa chodzi! - wkurzyła się Basia Sobas - Że ty to jestem ja! Ja jestem Krzysiu S, a nie żadną Basią Sobas, kurna, zguuupiałem...

Radosław i Krzysiu S spojrzeli na siebie porozumiewawczo, jak to zazwyczaj patrzą się na siebie ludzie uważający się za normalnych, gdy na horyzoncie pojawia się czub.

- Co kurwa, nie wierzycie? Co kurna, Krzysiu S, myślisz że nie wiem gdzie chowasz pornole i to tak zbereźne, że przed Dominiką chowasz? Za szafą w

pokoju są! A pamiętasz takiego kolesia jak Piotrek? I co ci ten Piotrek robił, a potem ty jemu?

- Dooość! – przerwał ten ostrzał Krzysiu S – Ci kurwa Piotrek bzdur nagadał.

- Jak ci coś powiem jeszcze chłopie to padniesz - wytoczyła najcięższe działa Basia Sobas.

- To może ja wyjdę - taktownie zaproponował Radosław i rzeczywiście podkręcił dla picu muzę i przyczaił się w kuchni nadstawiając uszu.

- No dobra - kontynuowała Basia Sobas, niemalże przemocą wyrywając Krzysiowi S puszkę z browarem z ręki. Łyknęła z niej łakomie.

- Kto se kurna ruszał na widok tej cycatej sprzątaczki z budy?

Krzysiu S nieco zbladł.

- I kto to samo robił podglądając własną siorę?

Krzysiu S z bladości zrobił się aż zielony, tylko podana śpiesznie przez Basię Sobas puszka z browarem uratowała go od wykopyrtnięcia się na miejscu.

- Wkręcasz mnie! Wkręcasz! – zgłupiał Krzysiu S. Nagłym ruchem podniósł się z fotela i ruszył ku drzwiom.

- Coś ty mu, kurna, nagadała? - dziwił się w chwilę później Radosław nalewając hojnie do kubków świeżo nabytą miętówkę.

- Stary, zgłupieję, ty też nie wierzysz, co to się dzieje? Muszę się poszwendać, nosi mnie znowu...

Basia Sobas wychyliła duszkiem naleweczkę i odpaliła kolejnego papierosa.

- Gdzie ty w ogóle mieszkasz? - Radosław polał następną kolejeczkę.

- Aaa, bo ja wiem? - głupkowato roześmiała się Basia Sobas - Ale tam wszyscy mają nerwa. - dodała po chwili.

- To zdrówko - Radosław stuknął swoim kubeczkiem o kubeczek Basi Sobas.

Wychylili.

- Idę się odlać - oznajmiła Basia Sobas i ruszyła w stronę toalety.

Radosław polał szybko jeszcze następniejszą kolejeczkę i skapował nagle, że ta Basia Sobas świetnie zna jego kwadrat.

Tymczasem rzeczona gołąbeczka ponownie przeżywała szoki w toalecie, przypominając sobie, że ma okres.

- Muszę skoczyć do sklepu - stwierdziła i nie oglądając się na Radosława ruszyła do drzwi, w swojej zapiętej tylko na dwa guziczki mokrej koszuli. Musiała pierwszy raz w swoim życiu zakupić podpaski dla samej siebie! Niewesoło się czuła biedaczka przemierzając w takim stanie ulicę. Naciągało ją na pawia, brzuch napierniczał, a ludziory gapiły się jak pojebane. Szczególnie laski. Chyba z politowaniem. Nogi same poniosły ją nad rzekę. Co to się podziało? Dlaczego Bozia tak pokarała Krzysia S? - zastanawiała się Basia Sobas. Wszystko było jak zwykle, normalnie, rzeką płynął ten sam syf co zawsze, menele smętnie pokrzykiwali tankując tanie winka. Niedaleko była jej/jego (?) była chata, była dziewczyna, byli kumple. Kurwa! Nie było nawet jego! Teraz dopiero Basia Sobas uświadomiła sobie jaki Krzysiu S miał wypas i jak przegwizdane być Basią Sobas. Suszyło ją porażająco, a nieustające mdłości przypominały o konieczności zażycia Manti i napicia się ciepłej herbatki. Basia Sobas rozglądała się gorączkowo. Poznałaby może tę żeńską odmianę Dona Wito i tę loczkowaną... Mamę Sobas. Ale jak na złość nikt taki nie nadchodził. Natomiast z naprzeciwka dreptała chyżo jakaś staruszka w farbowanych na jasny róż loczkach, podpierając się od czasu do czasu laską.

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
MaryHa
Użytkownik - MaryHa

O sobie samym: "Brejkam wszystkie rule"
Ostatnio widziany: 2013-06-20 11:15:27