Fontanna

Autor: buggie
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Na szczęście z pomocą przyszła kochana ciotka i nigdy jej tego nie zapomnę. Gdy tylko zauważyła jak z mojej twarzy spełzła ostatnia nadzieja, podeszła do Natalii i zaproponowała, że przed wyjazdem pokażę jej "Altanę". "Alatana" - to było miejsce wyjątkowe.

Byłem tam kiedyś, mając kilka lat, ale pamiętam ją jak przez mgłę, właściwie to nie wiem czy to nie był tylko sen.

Ciotka zawsze zabraniała tam wchodzić albowiem miejsce to miało dla niej większe znaczenie niż cokolwiek innego.

To tam stawiała pierwsze kroki, tam bawiła się z kolegami w dzieciństwie i w końcu... tam zmarł jej mąż.

Nigdy nie poznałem wujka, jedynie z opowieści słyszałem, że był wyjątkowym i czułym romantykiem.

Gdy podchodziliśmy do białej bramki prowadzącej do "Altany" była już noc, na niebie świeciły tysiące gwiazd.

Podałem Natalii pozłacany klucz, którym precyzyjnie, jakoby w ramach rytuału otworzyła furtę.

Wiatr nagle ustał, nastała zupełna cisza. Słychać jedynie stłumiony tupot naszych stóp i strumyk wody w oddali - czas się zatrzymał, to była jedna z "wiecznych" chwili.

Żywopłoty wyznaczyły nam ścieżkę. Po chwili doszliśmy do kilku schodów, po przejściu których mieliśmy zobaczyć "Altanę".

Spomiędzy płytek tworzących schody wyłaniały się nieśmiale kwiaty konwalii. Po chwili "Altana" była już w zasięgu naszego wzroku.

Sama altana wykonana była z dębowego drewna pomalowanego białą farbą, na dachu szare, błyszczące dachówki.

Nie była to altana jak większość innych, była niezwykle duża, na tyle duża, że stał pod nią słoń.

No nie zwierzę, ale fontanna. Sama iglica fontannny miała trzy metry wysokości i zdobionego słonia na szczycie.

Była wykonana z marmuru a po jej zbiorniku pływały lilie wodne. Na każdej z nich leżał list zawinięty w folię.

Strumień fontanny był niezwykle delikatny, wystarczająco aby listy mogły unosić się na wodzie.

Dziewczyna weszła spokojnie po lekko spkrzypiących schodach prowadzących do altany po czym wzięła jeden z listów do ręki.

Kilka kroków za altaną stała drewniana ławka, za nią zaś małe jezioro. Razem usiedliśmy na ławce, wokół czuć było zapach

kwiatów a tafla jeziora błyszczała w świetle księżyca, które było tak jasne, że pozwalało przeczytać list bez większych trudności.

Po chwili po różowych od zimna policzkach Natalii zaczęły spływać krople łez. W liście wujek opowiadał o śmierci dwóch

swoich największych przyjaciół na polu bitwy i wspominał jak poznał moją ciotkę. Po chwili dziewczyna zaczęła beznamiętnie

patrzyć w kierunku unoszącej się na jeziorze kłody. Jej włosy delikatnie powiewały, w świetle księżyca wydawały się prawie śnieżnobiałe.

Było dość zimno, za każdym wydechem widoczna była para. Natalia co chwilę pociągała małym noskiem. Objąłem ją - w końcu co miałem do stracenia. Czy błędem jest pokazanie bliskiej osobie, że Ci na niej zależy ? Nie. Ale to musi być naprawdę bliska osoba - wtedy to doceni, jeśli nie - nigdy takową nie była.

Spojrzała na mnie i po chwili wtuliła w moje ramię. Nawet nic nie mówiliśmy, tylko tam siedzieliśmy.

Minęła jakaś godzina, a właściwie może pięć minut. Potem wróciliśmy do domu, a ciotka leżała już na kanapie.

Nie spała, zmarła. Jej serce po prostu się zatrzymało. Płakałem w duszy, łzy gęsto spływały mi po policzku, w jednym dniu zmieszały się najszczęśliwsze chwile mojego życia z najokrutniejszym rozstaniem jakie mnie spotkało. Na stoliku obok niej leżała kartka, na której przepisuje cały swój majątek na mnie.

Tak właśnie zostałem milionerem.

A następnego dnia listy zatonęły.

 

Jest godzina

>8:00

I w swoim cierpieniu odnajdziesz radość jeśli jego celem będzie ratowanie czyjegoś życia lub własnej duszy.

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
buggie
Użytkownik - buggie

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2018-06-01 18:32:52