Mistrzowie Pokory

Autor: plum
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

            - A jeżeli to coś…

            - Pieprzysz od rzeczy. Jeżeli piłeś – wytrzeźwiej. Jeżeli nie piłeś – to się napij.

            - Asm! Nie znasz mnie? Daj mi się pobawić…

            - Właśnie Cię znam i sądzę, że to jednak wcale nie będzie dla ciebie zabawa. Cholerny idealista.

            W tym momencie do naszego stolika podszedł wysoki, bogato odziany blondyn o niebieskich oczach.

            - Panowie wybaczą, że przeszkadzam w konwersacji… Jednak słysząc rodzimą mowę w obcym mieście… Sami Panowie rozumieją.

            - Oczywiście. Proszę siadać Panie…

            - Drake… Francis Drake.

            - Admirał John Black – przedstawił się Asmodeusz, kłaniając się lekko. Nowoprzybyły odkłonił się siadając.

            - Lord Milo Silverwing. Co Pana sprowadza do Krakowa, Panie Drake? – zapytałem odstawiając pusty talerz na bok.

            - Poszukuję nawigatora. Podobno w Krakowie przebywa aktualnie pewien Hiszpan, który jest mistrzem w tej sztuce.

            - Adam Cortez, owszem jest w Krakowie – odparł Asmodeusz – Zatrzymał się podobno w karczmie „Pod Poduszką”.

            - Pan Cortez zatrzymał się w zamtuzie? Coś podobnego – westchnął Francis spoglądając na swoje kolana.

            - Nawet on jest tylko człowiekiem, podatnym na ludzkie słabości – powiedziałem rozkładając bezradnie ręce- Tak samo jak ja, czy pan.  Z tego, co pan mówi, wnioskuję, że zna pan ten lokal?

            - Tylko ze słyszenia drogi panie. Nie bywam w podobnych miejscach.

            - Rozumiem… Cóż, jeżeli będzie trzeba z przyjemnością panu pomożemy, Panie Drake. Napije się pan z nami?

            - Nie, dziękuję uprzejmie. Nie pijam alkoholu.

            Interesujące… Drake wyglądał na nie więcej niż dwadzieścia pięć lat. Rzadko który młodzieniec w jego wieku nie pijał alkoholu. Cóż… Może to wina jego pochodzenia? Może zbyt przyzwyczaiłem się do polskich zwyczajów?

            - To się chwali – powiedział Asmodeusz z szerokim uśmiechem. Podły hipokryta.

            - Twierdzą panowie, że Cortez przebywa w tej karczmie?

            - Jesteśmy tego pewni – powiedziałem wstając powoli – Panowie wybaczą… Obowiązki.

            - Oczywiście… Do zobaczenia – powiedział Drake i skłonił się lekko.

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
plum
Użytkownik - plum

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2016-02-25 19:37:31