Restaurator

Autor: klaudiuszlabaj
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

1.Oczami wszechwiedzącego Boga

 

Jak w każdym miejskim barze, niedzielny poranek był cichy. Wczorajszy gęsty dym papierosowy zdążył wsiąknąć w ciemnobrązową boazerię. Zniknął hałas obijanego szkła. Kufli i kieliszków, ciasno ułożonych na plastikowych tacach, niesionych przez zabiegane kelnerki. Ściany odpoczywały od głośnych rozmów o wszystkim i o niczym. Ucichły dysputy prowadzone przez ludzi pijanych na tyle, aby zapomnieć o przyzwoitości. Seks z dopiero co poznaną osobą nie był tutaj niczym niezwykłym. Rano winą za grzechy obarczano alkohol a nie rękę, która dźwigała go do ust. Sumienie nie pojawiało się nawet, kiedy człowiek trzeźwiał. Prawdopodobnie przeganiał je kac, spychając na same dno żołądka

Barman włączył radio i niechętne zabrał się za sortowanie rozrzuconych pod barem płyt. Z głośników zaczął się wydobywać bez emocjonalny głos speakera, zapowiadającego słoneczny dzień i spokojną muzykę.

Powoli zbliżało się południe i bar na nowo wypełniał się nowymi klientami. Pojawiła się para, która poznała się tutaj poprzedniego wieczora. Siedzieli bisko siebie szepcząc sobie słowa wprost do ucha. Ona, co chwilę wybuchała piskliwym śmiechem. On, na zmianę to trzymał ją za kolano, głaskał po plecach albo wciskał jej za ucho kosmyk włosów opadający na czoło. Przed nimi na stole stygła nieruszona kawa. Kto wie? Może wczorajsza „znajomość” przerodzi się w coś większego.

Najbliżej baru siedziała grupa młodych ludzi, która od sobotniego wieczoru, w ogóle się stąd nie ruszyła. Byli wyraźnie wczorajsi. Rzadko się odzywali. Modlili się nad kuflami piwa, trzymając w palcach tlące się jeszcze niedopałki papierosów. Jakiś chłopak spoglądał w sufit szukając sposobu na przeżycie do następnego weekendu. Drugi walczył z zapalniczką, w której zabrakło gazu. Zrezygnował i spojrzał na kolegę obok. Ten, z powodzeniem rozpoczął na nowo proces zadymiania atmosfery. Przyjaciel zauważył jego problem i bez słowa podał mu swoją zapalniczkę. Dziewczyna o blond włosach spoglądała w pustą popielniczkę. Nie mogła sobie przypomnieć, z którym z tych trzech chłopaków uprawiała wczoraj w ubikacji seks. Po zapełnieniu popielniczki trzema petami stwierdziła, że to nie ważne. I tak było to mało ekscytujące przeżycie. Jej dwie koleżanki rozmawiały cicho, tylko ze sobą. Bez wysiłku znajdywały temat do obgadania, jak to dwie prawie kobiety. A tak naprawdę marzyły o tym, aby się pocałować, tak jak wczoraj w nocy. Obie tak samo tego pragnęły i wstydziły się równocześnie. Teraz za dnia wydawało się to takie… niewłaściwe.

Tuż przy wejściu, stolik obsiadli ludzie, którym inni z reguły się nie przyglądali, bo to niebezpieczne. Nazywali siebie gangsterami, a w każdym razie chcieliby by ich tak nazywano. Ale po prawdzie brakowało im stylu, inteligencji i ambicji. Byli, przeciętnymi wypakowanymi oprychami, obwieszonymi grubymi złotymi łańcuchami na grubych wytatuowanych szyjach. Siedzieli w firmowych dresach, chociaż na siłowni ćwiczyli kilka dni temu. Twierdzili, że ten styl ubierania jest wygodny. Chyba tak samo myśleli o swoich kobietach. Otoczyli się dziewczynami sztucznej urody, spędzającymi czas głównie na żuciu gumy. Nakładały na siebie zbyt gruby makijaż, lubiący brudzić męskie koszule. Wyróżniały się w tłumie farbowanymi blond włosami, wysokimi obcasami, krótkimi spódniczkami i obcisłymi bluzkami odsłaniającymi nagie brzuchy. Można było o tych kobietach powiedzieć dużo, ale na pewno nie, że są zgrabne czy inteligentne. Jednak one również potrzebowały faceta, który po prostu jest. Nie ważne, że jej nie szanował, nie mieli wspólnych tematów, śmierdział alkoholem. Ważne, że był.

Oto oni. Część polskiego społeczeństwa marnotrawiący czas na odgniataniu barowych foteli.

Tak zwani przyzwoici ludzie. Czyli ci, którzy o tej porze siedzieli w pierwszym rządzie kościelnych ław. Uważali ich za zepsutych. Gorszy gatunek. Jabłko, które zaczęło gnić w koszu pełnych zdrowych owoców. Powinno się ich, co najmniej izolować, skoro nie da się wyrzucić. Prawda, jak zawsze była odległa a równocześnie bliska. Dlatego trudna do dostrzeżenia. Wymagała dokładnego zbadania i obserwacji z większej perspektywy.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
klaudiuszlabaj
Użytkownik - klaudiuszlabaj

O sobie samym: Kim jestem? Ojcem pięcioletniej Weroniki, pisarzem, robotnikiem, kucharzem, melomanem, kinomanem, samotnikiem, rowerzystą, pasażerem autobusu 672 Wesoła-Katowice. W skrócie ale prawdziwie.
Ostatnio widziany: 2013-06-19 08:52:35