Tam, gdzie problem pozostał...

Autor: Corde18
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

 

            Spuściła głowę, spochmurniała od razu, ale na mnie nie zrobiło to nawet najmniejszego wrażenia. Wiedziałem, że robi to specjalnie, pozornie okazując skruchę. Złośliwie się uśmiechnąłem na duszy. Przejrzałem jej zamiary, było mi z tym nadspodziewanie dobrze. Serce biło spokojnym rytmem nie przejąwszy się nawet tym, że zaczęła do mnie podchodzić. Krokiem wolnym, ale stanowczym przysunęła się do mojej piersi. Objęła mnie z całej siły i zaczęła szlochać. Blond włosy dotykały mojego podbródka i swobodnie opadały na jej zapłakaną twarz.

 

            Nie ruszyłem się z miejsca, nawet nie opuściłem głowy by coś jej powiedzieć. Ręce zwisały mi bezwiednie, jakby eksponując swoją niezależność i bunt przeciwko tej formie okazywania uczuć. Stała tak z kilka sekund. Widząc, że nic przez to nie osiągnie, puściła moje biodra i popatrzyła na mnie tylko wymownym wzrokiem. Na jej twarzy były łzy, prawdziwe, ale oczy zdradzały wyrafinowanie i obłudę w jej zachowaniu. Pomimo dziecięcej niewinności, nie było w nich absolutnie nic, co pozwoliłoby sądzić, że pokazują prawdę.

 

- Zupełnie nie o to chodzi.

 

Odepchnąłem ją delikatnie i poszedłem przed siebie zostawiając ją samą przy zapalonej latarni. Nie odwróciłem się by zobaczyć, czy idzie za mną. Miałem dość. Przeraźliwy ziąb potęgował tylko wszystkie złe uczucia, które czekały na odpowiedni moment by znaleźć ujście i zalać cały ten i tak niesprawiedliwy świat. Jakiś pierwiastek dobra zachował się w tym całym obłędzie i jakimś cudem pokierował mnie, żeby stamtąd pójść. Nie miała tu już znaczenia męska duma ani reputacja. Nie. Najważniejsze było oddalić się i jak najszybciej poukładać wszystkie elementy osobowości, które porozpadały się niczym domek z kart. Ale ona poszła za mną… Dogoniła i po chwili szliśmy znowu razem.

 

- Idziemy do domu. – rzuciłem nawet nie próbując na nią spojrzeć.

 

- Dobrze… Kaaaamil. – Złapała mnie za rękaw i zaczęła ciągnąć.

 

            Musiałem się na nią spojrzeć. Ogarnęło mnie dziwne poczucie obrzydzenia. ‘’To jest ta osoba, która tak kocham? Żal mi siebie teraz. Co za rozpaczliwy widok?! Kobieta o którą się tak starałem, zabiegałem teraz ciągnie mnie za rękaw i wręcz błaga bym ją wysłuchał.’’

 

- To nie ty, Kamilku. Dlaczego tak mnie potraktowałeś? Przecież ja… ja nic nie rozumiem. – zrezygnowana puściła moją kurtk

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Corde18
Użytkownik - Corde18

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2009-10-07 18:49:10